Jadwiga Jankowska-Cieślak nie zdążyła pożegnać się z mężem...

Jadwiga Jankowska-Cieślak, czyli niezapomniana Kalina „Mgiełka” z „Jana Serce” i Basia Białasówna z „Polskich dróg”, przez pół wieku szła przez życie u boku reżysera Piotra Cieślaka. Gdy 12 września 2015 roku mąż aktorki umierał w hospicjum na glejaka, nie było jej przy nim, bo musiała jechać na próbę do teatru...

Jadwiga Jankowska-Cieślak nie kryje, że w dniu, kiedy zmarł jej mąż, świat, jaki znała, po prostu przestał istnieć.

- Był moją pierwszą i jedyną miłością, pierwszym i jedynym mężczyzną. I nagle już go nie było - powiedziała "Wysokim Obcasom", wspominając Piotra, z którym przeżyła pięćdziesiąt cudownych lata i doczekała się trójki dzieci.

Jadwiga Jankowska-Cieślak i Piotr Cieślak: Klepali biedę, ale byli ze sobą bardzo szczęśliwi...

Jadwiga była siedemnastolatką, gdy przystąpiła do egzaminów wstępnych na wydział aktorski warszawskiej szkoły teatralnej. Piotr Cieślak był już wtedy po drugim roku i pomagał przy egzaminach - opiekował się teczkami osobowymi i wzywał kandydatów na salę.

Reklama

- W pewnej chwili wyczytałem: "Jadwiga Jankowska. Przygotować się. Zaraz będziemy prosić". Ktoś krzyknął: "Jestem". Weszła długowłosa blondynka, wtedy jeszcze apetycznie okrągła. Popatrzyłem na nią i powiedziałem do stojącej obok sekretarki: "To będzie moja żona" - opowiadał po latach magazynowi "Pani".

Choć Piotr Cieślak zakochał się w Jadwidze od pierwszego wejrzenia, dopiero kilka miesięcy później, gdy po wakacjach znowu spotkali się na uczelni, odważył się zaprosić ją na randkę.

- Podobno wypatrzył mnie sobie, jak zdawałam do szkoły, ale minęło trochę czasu, zanim zaczął się koło mnie kręcić - mówi aktorka.

Kiedy zdecydowali się być razem, ich rodzice uznali, że - to słowa aktorki - skoro chcą "bawić się" w rodzinę, to muszą sami o tę rodzinę zadbać. Wynajęli więc pokój na Starówce, w dzień chodzili na zajęcia, a nocami sprzątali biura, myli okna.

- Musieliśmy się utrzymywać sami. Zero pomocy finansowej. Było biednie, ale fantastycznie - mówi Jadwiga Jankowska-Cieślak.

Miała niespełna osiemnaście lat, gdy zamieszkała z Piotrem, dziewiętnaście - gdy ukochany poprosił ją o rękę, dwadzieścia - gdy stanęli na ślubnym kobiercu.

- Dwa lata po ślubie pojawiła się Zosia, po siedmiu latach urodził się Jakub, a przed czterdziestką zafundowaliśmy sobie trzecie dziecko - Antka. To stadko to nasz największy dorobek - opowiadali, odbierając w 2012 roku Srebrne Jabłko dla pary roku miesięcznika "Pani".


Jadwiga Jankowska-Cieślak: Na leczenie męża wydała wszystkie oszczędności

Kiedy oboje odnieśli sukces w swoich zawodach (ona dostała Złotą Palmę na festiwalu w Cannes za rolę w "Innym spojrzeniu", a on najpierw pracował jako reżyser a potem dyrektor w Teatrze Dramatycznym), zaczęli odkładać każdy grosz, by - gdy będą już na emeryturze - zamieszkać w ukochanych Włoszech lub po prostu włóczyć się po świecie.

Pewnego dnia - na początku 2014 roku - Piotr Cieślak stracił czucie w nodze. Nie mógł chodzić. Operacja stopy, której się poddał, nie pomogła.

- A potem przestała działać ręka. Byliśmy u pięćdziesięciu ortopedów i żaden nie wpadł na pomysł, żeby zbadać mózg. Dopiero lekarka, która leczyła Piotra na cukrzycę, zaleciła tomografię - opowiadała Jadwiga Jankowska-Cieślak na łamach "Wysokich Obcasów".

Wyniki nie pozostawiły złudzeń. Okazało się, że reżyser ma glejaka czwartego stopnia. Lekarz, który przekazał mu złe wieści, stwierdził, że pozostał mu rok życia i że nie ma sensu walczyć...

Piotr Cieślak nie dał sobie odebrać nadziei. Wiedział jednak, że musi pilnie uporządkować wszystkie swoje sprawy prawno-finansowe. Zdążył, zanim całkowicie stracił kontrolę nad swoim ciałem.

- Biegaliśmy do centrum onkologii, robiliśmy wszystko, żeby jednak tego raka spowolnić. W sumie zamiast roku Piotr przeżył półtora - mówi Jadwiga Jankowska-Cieślak.

- To była przedłużona gehenna dla niego i dla nas - dodaje.

Na leczenie ukochanego aktorka wydała wszystkie pieniądze, jakie latami zbierali, by zapewnić sobie spokojną starość. Kiedy nie było już stać ich dosłownie na nic, z pomocą przyszła im jedna z organizacji kościelnych z Józefowa.

- Pożyczyli nam specjalne łóżko, przychodzili pobrać krew, zrobić zastrzyk - mówi odtwórczyni roli "Mgiełki" w serialu "Jan Serce".

W końcu nadszedł moment, że aktorka przestała radzić sobie z opieką nad mężem, który - jak wspomina - przeistoczył się na jej oczach w bezradną roślinkę... Jedynym wyjściem było umieszczenie Piotra w hospicjum w Otwocku.

- Umarł po tygodniu... Rano jeszcze byłam u niego, potem pojechałam do teatru na próbę, a po powrocie dostałam telefon, że nie żyje -  opowiadała aktorka w wywiadzie.

- To był bardzo fajny facet. Dobry, mądry, dowcipny. Bardzo mi go brakuje - powiedziała "Wysokim Obcasom".

Zobacz też:

"The Idol": Nowy serial HBO już szokuje. Tylko dla dorosłych

"Na dobre i na złe": Mikołaj Roznerski wraca do serialu! Jak to możliwe?

"M jak miłość": Dawid przyłapie Basię z młodym Nieśpielakiem!

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Jadwiga Jankowska-Cieślak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy