Ewa Złotowska przeszła przez piekło z powodu alkoholizmu męża!

Ewa Złotowska, czyli Łucja z „Barw szczęścia” i niezapomniana siostra Klara z „Plebanii”, przez ćwierć wieku szła przez życie u boku Marka Frąckowiaka, który latami zmagał się z chorobą alkoholową. Nawet kiedy zaatakował go rak, nie przestał pić... A jednak była przy nim do końca i do dziś nie pogodziła się z jego odejściem.

Zmarły w listopadzie 2017 roku Marek Frąckowiak, którego fani seriali z pewnością pamiętają m.in. z ról pułkownika Orlickiego w "Czasie honoru" i wójta Tulczyna z "Plebanii", szczerze mówił w wywiadach, że ma poważny problem z alkoholem.

"Wiele rzeczy sobie popsułem... Alkohol pity w nadmiarze i nie zawsze o dobrej porze też się do tego przyczynił" - zwierzył się kiedyś "Super Expressowi".

Reklama

Przez picie rozpadło się pierwsze małżeństwo aktora, przez wódkę stracił wiele ról... Gdy na początku lat 90. ubiegłego wieku zakochał się z wzajemnością w Ewie Złotowskiej, wydawało mu się, że miłość pomoże mu uporać się z chorobą, która rujnowała mu życie i karierę.

Ewa Złotowska: Próbowała wyciągnąć ukochanego ze szponów nałogu

Ewa i Marek pobrali się w 1992 roku. Przez pewien czas po ślubie aktorowi udawało się trzymać z daleka od butelki, wydawało się nawet, że pokonał dręczące go demony i nie wróci do picia. Niestety, wyrwanie się ze szponów nałogu było ponad jego siły.

"Ten problem okazał się nie do przezwyciężenia" - stwierdziła Ewa Złotowska w wywiadzie dla "Faktu".

"Starałam się Marka z tego wyciągnąć, pomóc mu. Próbowałam wszystkiego, ale niewiele z tego wychodziło. Były okresy, że nie pił, ale zawsze do tego wracał. Czasami myślałam, że już dalej tego nie uciągnę. Ręce mi opadały, gdy znowu pił..." - wyznała niedawno "Dobremu Tygodniowi", wspominając mężczyznę, którego nazywa miłością swojego życia, mimo że zmienił je w koszmar.

Ewa Złotowska uważa, że jej mąż... umarł na własną prośbę.

"Miał nowotwór, nie chciał się leczyć. Od czasu do czasu "leczył się" procentami. Myślę, że mógłby jeszcze pożyć, gdyby nie pił" - mówi dziś.

Ewa Złotowska: Mówi, że jej życie to same katastrofy i kataklizmy

Choroba męża nie była jedną, z jaką zmagała się aktorka. Wiele lat temu lekarze zdiagnozowali u niej drżenie samoistne postresowe, z którym walczy do dziś.

Ewa Złotowska miała też poważny wypadek, po którym przez kilkanaście miesięcy nie mogła chodzić i była skazana na... męża.

Dopiero po śmierci Marka Frąckowiaka Ewa Złotowska poddała się operacji, dzięki której w końcu zaczyna panować nad swoim ciałem.

"Wszystko we mnie dygoce. Raz jest lepiej, raz gorzej. Nazwa tej choroby - drżenie samoistne postresowe - mówi, jakie miałam życie. Same katastrofy i kataklizmy" - wyznała podczas wizyty w studiu "Dzień dobry TVN".

Aktorkę w najbliższym czasie czeka jeszcze jeden poważny zabieg.

"Ryzykowny, skoro mają mi grzebać w głowie" - mówi i dodaje, że jest jednak dobrej myśli, bo ostatnio czuje się naprawdę dobrze.

"Nieźle trzymam się fizycznie, umysł też mam w nie najgorszym stanie. Choroba zniszczyła mi głos, na szczęście jest już lepiej" - powiedziała dziennikarzowi "Dobrego Tygodnia".

Ewa Złotowska: Ze zmarłym mężem ma... stały kontakt!

Choć od śmierci Marka Frąckowiaka minęło już ponad 5 lat, Ewa Złotowska wciąż nie pogodziła się z tym, że go nie ma.

"Mam z Markiem stały kontakt" - twierdzi.

"W każdej chwili mogę coś mu powiedzieć, nawet nawymyślać, spytać, czy dobrze robię. Odpowiedzi nie otrzymuję, ale i tak jest przy mnie" - zdradziła ostatnio na łamach katolickiego tygodnika.

Zobacz też:

Ewan McGregor zagra w jednym serialu ze swoją żoną 

"M jak miłość": Odcinek 1712. Napastnik Basi wymiga się od kary? Paweł będzie wściekły

"Hogwarts Legacy": Serial HBO Max o świecie Harry'ego Pottera

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy