Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10719
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Ewa Złotowska: Serialowa pszczółka Maja nie miała szczęścia do filmu

Dubbingowała, reżyserowała, adaptowała sztuki, grała w wielu serialach, jednak jej marzeniem była wielka rola filmowa. Odmawiano jej z powodu wzrostu - ma zaledwie 145 cm. Dziś Ewa Złotowska mierzy się z chorobą, ale wciąż nie poddaje się i tryska optymizmem.

Ewa Złotowska, choć zagrała kilkadziesiąt ról, najbardziej znana jest jako... głos. Nie byle jaki, bo samej pszczółki Mai! "Do dubbingu trafiłam mając 19 lat, potem dałam głos ponad 30 postaciom. Ale i tak wszyscy pamiętają mnie jako małą, rezolutną pszczółkę z niemieckiego serialu dla dzieci" - śmiała się aktorka w wywiadzie dla tygodnika "Świat&Ludzie".

Studiowała reżyserię w Instytucie Teatralnym w Sankt Petersburgu. Na ekranie zadebiutowała programie "Szklana niedziela", w którym wcielała się w najmłodszą córkę Danuty Szaflarskiej i Andrzeja Szczepkowskiego. "Do tej roli wypatrzono mnie w STS-ie. Po telewizji przyszło radio, dubbing i estrada. Pani Danuta Szaflarska była moją pierwszą profesorką. Tresowała mnie jak psa. Dziś jestem jej za to ogromnie wdzięczna" - mówiła o swoich początkach w "Tele Tygodniu".

Reklama

Zagrała w kilkudziesięciu serialach, m.in. "Plebania", "Adam i Ewa", "Miodowe lata", "Przyjaciółki", "Barwy szczęścia"... W filmie głównie znamy ją jako głos, choć zdarzyły się jej role drugoplanowe w "Listach do M. 4", "Placu zbawiciela", "Statystach" czy "Za rok, za dzień, za chwilę".

Złotowska nie miała szczęścia do wielkich ról. Choć w reżyserowaniu i dubbingu osiągnęła wiele, srebrny ekran nie był dla niej łaskawy. Dlaczego? "Powiedziano, że 145 cm wzrostu to zbyt mało na aktorkę. Mówili ‘A jakich partnerów dla ciebie znajdziemy?’ A Roman Wilhelmi, Wojciech Pszoniak?! Ale nie zaproponowano mi nawet, żebym coś pokazała... Choć śpiewałam dobrze, chociaż choroba wszystko skomplikowała..." - wyznaje smutno aktorka w "Dzień dobry TVN".

W 2017 roku Złotowską spotkała ogromna tragedia. Po długiej chorobie nowotworowej zmarł jej mąż, aktor Marek Frąckowiak, znany m.in. z ról w "Psach", "Pierwszej miłości" oraz "Czasie honoru". W 2013 roku u Frąckowiaka wykryto nowotwór, który zaatakował jego kręgosłup. Aktor przeszedł operację usunięcia złośliwego guza z dolnego odcinka kręgosłupa. Rok później u aktora zdiagnozowano przerzuty. Po długiej walce, artysta przegrał walkę z chorobą. Do ostatnich dni grał w teatrze.

"Marek był fajnym, ciekawym, bogatym wewnętrznie człowiekiem. Sprawdzał się jako przyjaciel i człowiek. Nie sądziłam, że coś takiego mi się w życiu zdarzy... - mówiła po śmierci ukochanego w wywiadzie dla "Rewii".

A co słychać u Ewy Złotowskiej dzisiaj? Mieszka sama, choć nie czuje się opuszczona: "Nie jestem bardzo osamotniona" - mówi aktorka w wywiadzie dla "Dzień Dobry TVN".

"Czuję się w miarę dobrze, w domu jestem zapracowana, mam całe stadko podopiecznych, bo miłość do zwierząt jest w moim krwioobiegu. Śmieję się, że prowadzę dom wesołej starości. Wzięłam sunię z Palucha, moje zwierzęta są schroniskowe, z lasów..." - dodaje.

Złotowska od dawna słynie z wielkiej miłości do zwierząt.17 lat temu napisała książkę "Największe miłości świata", w której barwnie opowiada o swoich wyjątkowych relacjach ze zwierzętami domowymi.

Ewa Złotowska mierzy się z podstępną chorobą, która utrudnia pracę. Co jej dolega?

"Choruję na drżenie samoistne postresowe. Ta nazwa chyba wszystko tłumaczy. Złożyło się na to wszystko: mój wypadek, śmierć męża, same katastrofy. Związek dał mi w kość, już wtedy zaczęły się objawy. Dziś raz jest lepiej, raz gorzej. Za parę dni jadę zrobić na sobie eksperyment, który powstrzyma mi niepokoje w organizmie. Choroba mnie wyłącza, tylko do pewnego stopnia, jeśli chodzi o pracę, krępuje mnie, ale na scenie tego nie widać.  Staram się z chorobą walczyć!" - opowiada Złotowska.

Aktorka przyznaje, że przez swoją dolegliwość straciła możliwość pracy w dubbingu, ale nie żałuje, bo cały czas jest aktywna. "Zmienił mi się głos, mam uszkodzoną przeponę. Nie pracuję w dubbingu, swoje już wyrobiłam, ale wróciłam na scenę, bo po wypadku nie mogłam chodzić, ale pomalutku, na obcasach tańczę już na scenie!" - cieszy się z postępów rehabilitacji.

Choć w tym roku skończyła 74 lata i mogłaby pomyśleć o emeryturze, wciąż jest bardzo aktywna zawodowo, bo dzięki temu czuje się potrzebna. Nie tylko występuje w serialu "Barwy szczęścia", ale także pisze własne sztuki teatralne, reżyseruje i adaptuje. O czym jeszcze marzy Ewa Złotowska? Wciąż jest niespełnioną aktorką filmową:

"Chciałabym bardzo zagrać w filmie. Nie miałam szczęścia do filmów, a teraz mam sporo wolnych terminów" - apeluje do reżyserów.


swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy