Bożenie Dykiel groziło... staropanieństwo! Przywiozła sobie męża z Japonii
Bożena Dykiel, czyli Maria Zięba z „Na Wspólnej”, cieszyła się w młodości ogromnym powodzeniem u mężczyzn, ale nie miała szczęścia w miłości. Była pewna, że nigdy nie spotka odpowiedniego kandydata na męża, ale wolała zostać starą panną niż związać się z kimś na siłę. W końcu jednak przywiozła sobie męża z... Japonii.
Bożena Dykiel nie kryje, że bardzo długo szukała męża, ale była bardzo wybredna i chłopaków, których brała pod uwagę, poddawała rozmaitym testom - w tym najważniejszemu: testowi na ojcostwo.
- Robiłam to z premedytacją. Jak? Zadawałam sobie proste pytanie: czy ja chcę mieć z tym facetem dziecko? Jeśli test wypadł na nie, to umawianie się na kolejne randki nie miało sensu - opowiadała "Echu Dnia".
- Wiedziałam, że jak już wybiorę kandydata na męża, to na dobre i na złe - stwierdziła w wywiadzie.
Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego stulecia Bożena Dykiel cieszyła się opinią najpiękniejszej studentki wydziału aktorskiego warszawskiej szkoły teatralnej. Kochali się w niej wszyscy koledzy, ale szansę na coś więcej niż przyjaźń dostał tylko jeden - Krzysztof Wakuliński. To właśnie w nim dwudziestoletnia Bożena zakochała się po uszy. Niestety, po ukończeniu studiów ich drogi się rozeszły, a po uczuciu, jakie ich łączyło, pozostały jedynie piękne wspomnienia.
Po latach Bożena Dykiel wyznała, że tak naprawdę nie chciała mieć męża aktora.
- Dwa grzyby w barszczu to o jeden za dużo i nigdy nie jest tak, że dwójce aktorów idzie równie dobrze. A nie daj Boże, jak idzie lepiej kobiecie! Wtedy układ jest nieznośny. Facet musi być pół kroku przed kobietą, wtedy wszystko jest tak, jak trzeba - powiedziała.
Po studiach Bożena Dykiel rzuciła się w wir pracy i - jak żartuje - przyzwyczajała się do myśli o czekającym ją staropanieństwie. Co prawda adorowało ją mnóstwo chłopców, ale żaden nie nadawał się na męża, a przelotnych romansach nie chciała nawet słyszeć.
- Dla mnie ważne jest, z kim stworzę dom - mówiła w wywiadach.
Aktorka zbliżała się już do trzydziestki, gdy wreszcie poznała tego jedynego. Ryszarda Kirejczyka, bo o nim mowa, po raz pierwszy spotkała w... Japonii. Był kierownikiem produkcji na planie polsko-japońsko-francuskiego filmu "Ognie są jeszcze żywe", w którym grała główną rolę kobiecą. Zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia.
- Test na ojcostwo przeszedł bardzo dobrze - żartowała Bożena Dykiel, wspominając początki ich wspólnej drogi przez życie.
- Przede wszystkim jest mężczyzną bardzo dobrze wykształconym, ma skończone prawo i handel zagraniczny, jest odpowiedzialny, umie prowadzić dom, finanse, zna się na tym - opowiadała.
Po powrocie do Polski oboje uznali, że skoro się kochają, to nie ma co zwlekać ze ślubem. Małżeńską przysięgę złożyli sobie w obecności najbliższych i garstki przyjaciół.
- Widziałam w jego oczach bezgraniczną miłość i uwierzyłam, że nasze uczucie przetrwa każdą próbę - wyznała aktorka "Echu Dnia".
Bożena Dykiel twierdzi, że dzięki panu Rysiowi, jak nazywa męża, czuje się jak kobieta luksusowa.
- Luksusem jest, że nie muszę szukać nowych partnerów - twierdzi.
Bożena Dykiel i Ryszard Kirejczyk są małżeństwem już ponad czterdzieści pięć lat. Doczekali się dwóch córek i trójki wnucząt. Choć ich życie nie zawsze przypominało sielankę, przetrwali kryzysy, bo - jak mówią - potrafią i lubią się godzić.
- Zdarzały się sprzeczki, kłótnie, a czasem i awantury. Nie raz chciałam się spakować i wyjść. Ale co to za związek, w którym wszystko idzie jak po maśle? Nuda może zabić nawet największą miłość. Ważne, by umieć się pogodzić. My uwielbiamy się godzić - wyznała niedawno gwiazda "Na Wspólnej".
- Nam po prostu jest razem dobrze. Muszę przyznać, że wybrałam sobie fantastycznego mężczyznę na męża. Bogu dziękuję, że go sobie z tej Japonii przywiozłam - dodała.
Zobacz też:
Roseanna Christiansen nie żyje. Gwiazda "Dallas" miała 71 lat
"Ranczo": Co robi dzisiaj Grzegorz Wons, czyli serialowy Więcławski?