Odcinek, na który czekaliśmy miesiącami. Jak twórcy "Yellowstone" poradzili sobie z odejściem Kevina Costnera?
Wyczekiwana kontynuacja "Yellowstone" wreszcie ujrzała światło dzienne. Pierwszy z finałowych odcinków jest już dostępny na SkyShowtime. Poznaliśmy odpowiedź na pytanie, jak produkcja poradzi sobie bez Kevina Costnera w obsadzie. No cóż, w pewnym sensie twórcy poszli na łatwiznę, a sam epizod nie spełnia narastających przez wiele miesięcy oczekiwań. Uwaga na spoilery!
Pierwszy sezon flagowej produkcji Paramount+ ukazał się w 2018 roku. "Yellowstone" Taylora Sheridana to współczesny western, który opowiada historię bogatego farmera Johna Duttona (w tej roli Kevin Costner), właściciela tytułowego rancza oraz jego dzieci. Do tej pory powstało pięć sezonów. Najnowsze odcinki, będące finałowymi, to druga część piątej odsłony.
W lutym zeszłego roku fani zostali poinformowani, że Kevin Costner odchodzi z serialu. Wówczas spekulowano, że powodem odejścia miał być zbyt długi okres zdjęciowy. Twórcy zdecydowali się zakończyć serial po pięciu sezonach. Kilka miesięcy później aktor zabrał głos w sprawie. Przyznał, że negocjował udział w piątym, szóstym, a nawet siódmym sezonie. Według niego przeszkodą były "problemy z kreatywnością".
Costner swoje odejście z produkcji, której był główną twarzą, potwierdził w czerwcu, publikując filmik na Instagramie. "Uwielbiam ten serial i wiem, że wy też go uwielbiacie. Chciałem tylko poinformować, że nie wrócę" - powiedział.
Po wielu miesiącach niepewności poznaliśmy odpowiedź na kluczowe pytanie, mianowicie: jak produkcja poradzi sobie bez Kevina Costnera w obsadzie? Cóż, nie da się nie mieć poczucia, że twórcy poszli na łatwiznę, a najnowszy odcinek nie spełnia dość wysokich oczekiwań.
Rozpoczynamy od mocnej sceny. Widzimy spanikowaną Beth (Kelly Reilly), wokół pełno karetek, śledczych. Bohaterka spodziewa się najgorszego. Wchodzimy do sypialni, która niewątpliwie stała się sceną zbrodni. Twórcy pozwolili widzom zobaczyć nawet ciało, ale nie można jednoznacznie stwierdzić, że to John Dutton. Dopiero reakcje Beth oraz przybyłego na miejsce Kayce'a (Luke Grimes) potwierdzają śmierć bohatera. Tragiczne przypuszczenia zostają zweryfikowane w kolejnych scenach: o śmierci Johna trąbią lokalne media. Jamie (Wes Bentley) otrzymuje oficjalny powód zgonu. John Dutton ponoć odebrał sobie życie.
"Ponoć" to kluczowe słowo, bowiem w dalszej części odcinka dowiadujemy się, kto tak naprawdę stoi za jego śmiercią. Można się domyślać, że finałowe epizody skupią się na intrydze kryminalnej wokół zgonu. Z jednej strony brzmi to dość intrygująco, lecz z drugiej, wydaje się, że Costner swoim odejściem zrobił scenarzystom przysługę.
Pierwsze sezony "Yellowstone" bardzo mi się podobały. Chociaż tempo akcji nie było zawrotne, czerpałam ogromną przyjemność z rozpakowywania historii rodziny Duttonów odcinek po odcinku. Niestety jakość serialu spadła na początku piątej odsłony. Z emocjonującej historii pełnej intryg i zwrotów akcji, zrobiła się telewizyjna telenowela z rozchwianą emocjonalnie córką Johna na pierwszym planie.
Podobnie jest w przypadku najnowszego odcinka. Mimo mocnego początku twórcy postanowili powoli wprowadzać widzów w nadchodzące wydarzenia. Nawet żałoba po śmierci Johna nie wybrzmiewa tak, jak moglibyśmy się tego spodziewać. Muszę przyznać, że moje zainteresowanie kolejnymi odcinkami nie jest zbyt duże, chociaż mam nadzieję, że więcej czasu ekranowego poświęci się wątkom Kayce'a oraz Jamiego. Podejrzewam jednak, że uwaga zostanie skupiona na Beth i jej relacji z Ripem.
Czytaj więcej: Pięć powodów, dla których warto obejrzeć "Yellowstone". Intrygi rodzinne na ranczu w Montanie