Kontrowersje wokół serialu "The Crown". Zarzuty krytyków są słuszne?
"The Crown" od pierwszego sezonu jest flagową produkcją Netflixa. Wysokobudżetowy serial o losach brytyjskiej rodziny królewskiej od samego początku budził ogromne zainteresowanie, ale również kontrowersje. W ostatnich tygodniach kolejne osoby wyraziły swoje oburzenie, wśród nich laureatka Oscara Judi Dench. Co krytycy zarzucają twórcom serialu?
Serial przedstawiający losy królowej Elżbiety II zadebiutował na Netflixie w listopadzie 2016 roku. Niemal od razu zachwycił widzów rozmachem oraz doskonałym poziomem. Wraz z wzrostem zainteresowania serialem, pojawiało się coraz więcej głosów krytyki. Z każdym kolejnym sezonem oburzenie osób związanych z brytyjskim dworem rosło. Największe kontrowersje wzbudził zdecydowanie wątek Diany oraz Karola. 9 listopada ma premierę piąty sezon serialu, w którym twórcy przedstawią kulisy głośnego rozwodu książęcej pary. Nie zabraknie scen pełnych emocji oraz wzajemnych oskarżeń, co nie wszystkim się podoba. Jakie są główne zarzuty krytyków serialu?
Chyba każdy widz serialu zastanawiał się, jak zareagowali na niego członkowie rodziny królewskiej. Młodsze pokolenie royalsów dyplomatycznie wypowiadało się o serialu. Co ciekawe, sama królowa podobno chętnie zasiadała przed telewizorem, by zobaczyć "The Crown". Opowiedział o tym aktor Mat Smith, który w dwóch pierwszych sezonach wcielał się w księcia Filipa. "Słyszałem, że królowa oglądała serial na projektorze w niedzielny wieczór" - wyznał w programie "Today in America".
Jego słowa potwierdza relacja Vanessa Kirby, odtwórczyni roli księżniczki Małgorzaty, która w rozmowie z "The Telegraph" przypomniała rozmowę zasłyszaną przez jej przyjaciela. "Mój przyjaciel był na imprezie i nikogo nie znał, więc podszedł do tej grupy, w której mówili o 'The Crown' i wtedy ktoś powiedział: 'Cóż, moja babcia to ogląda i naprawdę to lubi'. Powoli dotarło do niego, że ta dziewczyna to księżniczka Eugenia, a jej babcia jest królową".
Fanem serialu z pewnością nie był małżonek Elżbiety II. Matt Smith przyznał, że jego przyjaciel zadał kiedyś księciu to samo pytanie, gdy siedział obok niego na kolacji. Książę Filip odpowiedział krótko: "Nie bądź śmieszny". Nie wiadomo, czy zdanie królowej nie zmieniło się wraz z kolejnymi sezonami. Podobno drugi nie przypadł jej aż tak do gustu.
"The Crown": Kamerdyner lady Di zdradza, że serial pokazuje prawdę o jej relacji z księciem Karolem
Im bliżej było do sezonu czwartego, tym głośniej mówiło się o niezadowoleniu przedstawicieli royalsów. Krytyka wzmogła się szczególnie gdy do serialowej rodziny królewskiej dołączyła Diana. Losy księżnej od zawsze wzbudzały wiele emocji w społeczeństwie. Nic wiec dziwnego, że znaczna część fabuły przedstawiała niełatwą relację Lady Di z jej mężem. Pałac Buckingham wyraził nawet swoje niezadowolenie z tego, w jaki sposób przedstawiono w nim rodzinę królewską.
Przedstawiciele Windsorów nalegali, by przed każdym z odcinków umieszczona została informacja, że nie jest to dokument, ale fabularyzowana historia zmarłej niedawno królowej Elżbiety II oraz jej bliskich. W 2020 naciskał na to również brytyjski rząd. Uznano wówczas, że serial "The Crown" doprowadza do trwałych strat na wizerunku monarchii. Po śmierci królowej w rozmowie z "The Telegraph", niewymieniony z nazwiska przyjaciel króla Karola III nazywa piąty sezon "eksploatacyjnym" i uważa, że platforma streamingowa Netflix "nie ma żadnych skrupułów w szarganiu ludzkiej reputacji".
Rację krytykom przyznała Helena Bonham Carter, która wciela się w księżniczkę Małgorzatę. Brytyjska aktorka goszcząc w podcaście "The Crown: The Official Podcast" zaznaczyła, że twórcy przeboju Netflixa mają obowiązek przypomnieć widzom, że to, co oglądają w serialu, nie jest wiernym odwzorowaniem faktów, lecz w dużej mierze dziełem wyobraźni scenarzystów. "Jestem przekonana o tym, że powinniśmy jasno określić, że to nie produkcja non-fiction, lecz serial dramatyczny. Ciąży na nas moralna odpowiedzialność, aby powiedzieć: 'Słuchajcie, to nie jest dokument, to serial fabularny'. A to są dwa odrębne byty" - powiedziała Bonham Carter.
Jeden z wątków czwartego sezonu oburzył również australijską stację ABC, na której antenie w programie publicystycznym "4 Corners" miał miejsce wywiad z premierem Hawke’m (Richard Roxburgh). Rozmowa odbyła się w 1983 roku, a dotyczyła powitania wybierających się z wizytą do Australii księcia Karola i księżnej Diany. "Szanuję i podziwiam królową, ale chciałbym mieć głowę państwa, która uosabia i reprezentuje australijskie wartości i tradycje. Głowę państwa, która wygląda jak my, brzmi jak my, myśli jak my. (A nie) jakiegoś Brytola. Niewybraną osobę spoza Australii, która mieszka na drugim końcu świata i mimo dobrych intencji, jest z innej gliny. Świnia nie poprowadzi stada byków, nawet jeśli do twarzy jej w perłach" - mówi w odcinku zatytułowanym "Terra Nullius" serialowy premier.
Na oficjalnym twitterowym koncie programu "4 Corners" pojawiło się sprostowanie powyższej wypowiedzi. Czytamy w nim, że premier Hawke nigdy nie wypowiedział słów o świniach na antenie stacji ABC. Hej, Netfliksie, jesteśmy ogromnymi fanami. Bardzo nam się podoba, że pokazaliście nasz program w swoim serialu, ale naszym zadaniem jest przekazywanie faktów. [...] Po trzecie, Hawke nigdy nie nazwał królowej świnią" - czytamy we wpisie, do którego zostało dołączone nagranie prawdziwego wywiadu z byłym premierem.
Do wymyślonych słów premiera warto dodać, również list, który nigdy nie został napisany. W premierowym odcinku czwartego sezonu lord Mountbatten pozostawia młodemu Karolowi bardzo osobistą wiadomość. Miał on wezwać w niej księcia do ustatkowania się. W rzeczywistości taki list nigdy nie powstał.
"The Crown": Gwiazda serialu boi się reakcji rodziny królewskiej
Pracując nad scenariuszem twórcy serialu przeglądali materiały prasowe, archiwa, prywatne korespondencje czy biografie. Konsultowali się również z osobami z otoczenia rodziny królewskiej. Jedną z nich miała być Jemimie Khan. Jak poinformowała sama Khan, została ona poproszona przez twórcę serialu Petera Morgana o pomoc w napisaniu scenariuszy piątego sezonu "The Crown", skupiającym skupia się na okresie, który zakończył się tragicznym wypadkiem "królowej ludzkich serc". Khan należała wtedy do bliskiego otoczenia księżnej. "Było dla mnie bardzo ważne, aby ostatnie lata życia mojej przyjaciółki zostały pokazane dokładnie i ze współczuciem. W przeszłości nie zawsze tak było" - powiedziała w rozmowie z "Sunday Times".
W rozmowie z jednym z portali wyznała, że zmuszona była odejść, ponieważ nie podobała jej się sposób, w jaki została przedstawiona Diana. "Po długim zastanowieniu - nigdy wcześniej nie mówiłam o tym publicznie - zdecydowałam się to zrobić. Pracowaliśmy nad scenariuszami od września 2020 do lutego 2021 roku. Kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że nasza wcześniejsza umowa została złamana, a ta konkretna historia niekoniecznie zostanie opowiedziana z takim współczuciem i szacunkiem do Diany, jak myślałam, zażądałam, aby cały mój wkład w scenariusz został usunięty, a moje nazwisko zniknęło z napisów" - przyznała Jemima Khan.
W odpowiedzi na te zarzuty otrzymanej przez twórcy serialu poinformowali na łamach "Sunday Times", że Knah nie była scenarzystką, a jedynie informatorką. "Jemima Khan była przyjaciółką, fanką i wyrażającą publicznie aprobatę zwolenniczką serialu 'The Crown' od jego pierwszego sezonu. Była częścią szerokiej sieci dobrze poinformowanych źródeł, które dostarczyły naszym scenarzystom obszernych informacji rysujących kontekst dramatu. Nigdy nie została zatrudniona jako scenarzystka serialu" - można było przeczytać w oświadczeniu.
Inna przyjaciółka Diany, Simone Simmons, również zabrała głos w sprawie "The Crown". Po zobaczeniu zwiastuna piątego sezonu, wyraziła się krytycznie na temat sceny z udziałem Diany prowadzącej auto. "To okrutni, sadystyczni i nikczemni ludzie, którzy odtwarzają te chwile. Są poniżej wszelkiej krytyki. (...) Przepisują historię na nowo i to mnie bardzo denerwuje" - powiedziała w rozmowie z "The Sun". Według kobiety, serial zmusza Williama i Harry'ego do ponownego przeżywania tragedii związanej ze śmiercią Diany.
"The Crown": Te wątki z serialu wydarzyły się naprawdę w rodzinie królewskiej
Swoje niezadowolenie wyraził również były premier John Major, który jest jedną z kluczowych postaci w najnowszym sezonie. Jego rzecznik udzielił komentarza w sprawie wątku, w którym książę Karol miał naciskać, by Elżbieta II abdykowała, ustępując mu miejsca na tronie. Swoje plany książę konsultował podobno z ówczesnym premierem Wielkiej Brytanii, Johnem Majorem. We wspomnianym odcinku pojawią się też ponoć sceny ukazujące pogardliwy stosunek polityka do członków rodziny królewskiej.
Do tych rewelacji odniósł się również sam John Major. Rzecznik byłego premiera zapewnił, że wydarzenia opowiedziane w serialu stanowią wytwór wyobraźni scenarzystów i nie mają nic wspólnego z prawdą, a on sam nie został poproszony o konsultację w sprawie opowiadanych na ekranie zdarzeń. "Nigdy nie było żadnej dyskusji między sir Johnem a ówczesnym księciem Walii na temat ewentualnej abdykacji zmarłej królowej Elżbiety II. Jak zapewne wiecie, dyskusje między monarchą a premierem są tajne i całkowicie prywatne, a dla sir Johna zawsze takimi pozostaną. Tego rodzaju sceny powinny być postrzegane jako szkodliwa i złośliwie wykreowana fikcja, bo tym właśnie są. To nic innego, jak stek bzdur" - powiedział rzecznik Majora.
Jedną z ostatnich osób, które publicznie wyraziła oburzenie serialem jest laureatka Oscara, Judi Dench. Jej zdaniem twórcy hitu Netfliksa celowo zacierają granicę między faktami i fikcją, ocierając się o "prymitywną sensację". Gwiazda zaapelowała do szefów tej platformy streamingowej, by z szacunku do zmarłej niedawno Elżbiety II odpowiednio oznaczyli każdy odcinek serialu. Dzięki temu widzowie będą wiedzieć, że jest to wytwór wyobraźni scenarzystów. W liście opublikowanym na łamach "The Times" potępiła ona twórców serialu za niefrasobliwe podejście do rzetelnego ukazywania na ekranie dramatycznych wydarzeń, w których udział brali prawdziwi ludzie.
"Im bliżej naszych czasów sięga fabuła serialu, tym bardziej zdaje się on być skłonny do zacierania granic między historyczną dokładnością a prymitywną sensacją. Sir John Major nie jest osamotniony w swoich obawach dotyczących tego, że nowy sezon 'The Crown' przedstawi niedokładny i krzywdzący opis historii. Biorąc pod uwagę niektóre wątki - jak choćby ten poświęcony królowi spiskującemu przeciwko matce - trzeba przyznać, że jest to okrutnie niesprawiedliwe. Nikt nie wierzy mocniej w wolność artystyczną niż ja, ale to musi zostać poddane dyskusji" - napisała Dench.
Rozczarowania jej słowami nie krył kolega po fachu, Jonathan Pryce. Aktor w dwóch ostatnich sezonach wciela się w księcia Filipa. "Widzowie wiedzą, że to fabularna, a nie dokumentalna produkcja. Obejrzeli już przecież cztery sezony. Myślę, że powszechne oburzenie nasiliło się ze względu na zwiększoną wrażliwość spowodowaną śmiercią Elżbiety II" - stwierdził aktor w rozmowie z portalem Deadline. I dodał, że jest "bardzo rozczarowany" postawą kolegów po fachu, którzy domagali się umieszczenia przed każdym odcinkiem serialu komunikatu dotyczącego fikcyjności fabuły.
Podobnie uważa Imelda Staunton, która w dwóch nadchodzących sezonach wciela się w Elżbietę II. "W pewnym sensie to zrozumiałe. Ludzie wciąż przeżywają odejście królowej" - stwierdziła aktorka. Zapewniła jednak, że twórca produkcji miał jak najlepsze intencje. "Peter Morgan uwielbia rodzinę królewską, dlatego pokazuje jej członków jako ludzi z krwi i kości, którzy mają też słabe strony. Nie ocenia, po prostu ukazuje widzom złożoność tych postaci. Cała ekipa i obsada żywią przekonanie, że ta historia została przedstawiona w sposób uczciwy, szczery i pełen szacunku" - stwierdziła.