Lubię święta
- Jestem już matką weteranką - śmieje się Magdalena Schejbal, która niedawno urodziła drugie dziecko. Choć macierzyństwo jej służy, niebawem wraca do pracy.
Dobrą radę, zawartą w tytule komedii romantycznej "Nie kłam, kochanie" odnieść można nie tylko do głównego bohatera, Marcina (Piotr Adamczyk), notorycznego łgarza, ale również do granej przez panią bohaterki, Magdy, pani imienniczki. Przypadek?
- Zupełny. Tak było w scenariuszu, a ja tego nie chciałam zmieniać, to ładne imię (śmiech).
Ale postępki tej Magdy już nie za piękne. Bo to kłamczucha.
- Raczej biedna, zakompleksiona dziewczyna, która bardzo pragnie miłości, a jednocześnie boi się odrzucenia. Toteż buduje sobie fałszywą tożsamość, ukrywając fakt, iż jest sierotą z domu dziecka, niewykształconą i nieobytą, w nadziei, że zaimponuje swojemu wybrankowi, Adamowi (Rafał Cieszyński). Niestety, jak wiadomo, kłamstwo ma krótkie nogi.
Ale wszystko się kończy dobrze.
- Bo to film, w dodatku komedia. W rzeczywistości nie zawsze jest tak wesoło i kłamstwo nie popłaca. Lepiej więc trzymać się prawdy i mam nadzieję, że taki wniosek wyciągną z tej historii widzowie, zwłaszcza ci najmłodsi, którzy dopiero uczą się życia.
W filmie grała pani głównie w duecie z Martą Żmudą Trzebiatowską, filmową Anią, przyjaciółką Magdy.
- One były jak siostry, a my też zaprzyjaźniłyśmy się podczas tej pracy. Ja mam tak, że przebywając dłużej z kimś, kogo lubię i cenię, wchodzę z nim w głębsze relacje. I z Martą było podobnie, łączyło nas pokrewieństwo dusz, ale, o dziwo, nie spotkałyśmy się nigdy później ani prywatnie, ani zawodowo. Przy okazji chciałabym na łamach "Tele Tygodnia" pozdrowić ją z okazji świąt.
A jak pani spędza święta wielkanocne?
- Rodzinnie. Lubię święta, bo to czas, kiedy można się skupić na tych, których kochamy. Nacieszyć się sobą nawzajem, pobawić się z dziećmi.
Macierzyństwo pani służy?
- Służy i to podwójnie! Śmieję się że jestem już matką weteranką, bo mało która młoda aktorka, a mam nadzieję, że do takich się jeszcze zaliczam, ma już dziecko, a co dopiero dwoje! A ja mam i to szczęśliwie córkę i syna, więc jak tu się nie cieszyć!
A co z planami zawodowymi?
- Z przyjemnością muszę powiedzieć, że po latach pracy zdarza mi się otrzymywać role adresowane tylko do mnie. Ale na castingi też chodzę, bo to mobilizuje. Niebawem podejmę konkretne decyzje.