"Świat według Kiepskich": Sławomir Szczęśniak: "Przyjęto mnie po przyjacielsku"
Jego skecze, piosenki i żarty bawiły nas 20 lat temu. Potem zniknął z ekranów i zajął się tworzeniem reklam. Teraz talent pana Sławomira wykorzystują twórcy "Świata według...".
Większość widzów kojarzy pana z telewizyjnych produkcji, jak "Za chwilę dalszy ciąg programu" i "Komiczny Odcinek Cykliczny".
- Równolegle byli jeszcze T-raperzy znad Wisły. Jestem szczęśliwy, że mogłem współtworzyć wymienione cykle, ale w pewnym momencie skończyły się i trzeba było to zaakceptować. W dodatku ja nigdy nie opierałem swojej egzystencji na działaniach artystycznych. Wcześniej pracowałem w radiu, a od ponad dwudziestu dwóch lat jestem na etacie w agencji reklamowej, co bardzo mi odpowiada.
Kiedy zaproponowano panu rolę Janusza, syna Paździocha, był pan zdziwiony?
- Oczywiście! Wielce zaskoczony, tym bardziej że nie jestem i nigdy nie byłem zawodowym aktorem. To była dla mnie wielka niespodzianka również i z tego powodu, że po raz pierwszy miałem wziąć udział w projekcie, którego osobiście nie realizowałem. Do tej pory zawsze byłem "zamieszany" w scenariusz, reżyserię, piosenki, montaż itp. A tutaj miałbym mówić nie swoim tekstem i wystąpić w czymś, do czego nie przyłożyłem ręki. Wydało mi się to fascynujące.
Co pana przekonało do tej produkcji?
- Z pewnością to, że miałem dołączyć do legendarnego serialu i pracować w towarzystwie profesjonalistów. Zachwyciłem się też genialną charakteryzacją, wspaniałymi kostiumami oraz sympatyczną atmosferą.
Nie miał pan obaw, że dojdzie do jakiejś wpadki z pańskim udziałem?
- Pewnie, że miałem, ale im trudniejsze zadanie, tym większa koncentracja. Choć nie powiem, że nie było tremy. Zanim pojawiłem się na planie, oczywiście poprosiłem o scenariusze kręconych w najbliższym czasie odcinków. Chciałem wiedzieć, z czym się mierzę. Okazało się, że scenarzyści napisali dla mojej roli dość dużo tekstu, co oznaczało, że mieli zaufanie i to mnie zachęciło. Można powiedzieć, że na plan wszedłem z marszu, ale aktorzy, reżyser i ekipa przyjęła mnie po przyjacielsku, z dużą wyrozumiałością.
Typ humoru prezentowany w "Świecie według Kiepskich" jest panu bliski?
- Na ten temat można by dyskutować godzinami, bo jednych bawi to, drugich tamto. Jestem pewien, że niektóre z powiedzonek naszych bohaterów mogą przejść do języka codziennego. Jak choćby sentencja Ferdka wygłoszona do żony: - Tobie, Halinka, oczy dopiero się wtedy otworzą, jak mi się zamkną.
Rozm. ARTUR KRASICKI