"Cisza nad rozlewiskiem": Zostań Miss po 50ce!
Małgorzata Kalicińska, autorka bestselleru “Dom nad rozlewiskiem", na motywach którego powstała mazurska saga “Nad rozlewiskiem", została jurorką w konkursie-akcji społecznej Miss po 50ce. Sprawdź, dlaczego!
- Przede wszystkim dlatego, że ludzie 50+ od lat są bardzo marginalizowani - wyjaśnia wzięta pisarka. - A to o tyle absurdalne, że jest nas o wiele więcej niż kiedyś, jesteśmy zdrowi, pełni wigoru i zapału życia. Tak naprawdę dopiero minęła pierwsza połowa naszego życia.
Katarzyna Czajka, inicjatorka tej akcji, też uważa, że życie zaczyna się po pięćdziesiątce.
To prawda. I spychanie nas do fotela, żeby robić skarpety na drutach i głaskać wnuki po grzywce, nie ma sensu. To nie ten czas. Proszę spojrzeć na kobiety około pięćdziesiątki, choćby Agatę Młynarską. Jeżeli tak wygląda i czuje się babcia, to klękajcie narody i śpiewajcie chóry! Ma gigantyczny apetyt na życie. Kobieta po pięćdziesiątce bywa bardzo wartościowa w pracy, w ogóle! Szkoda, by oddelegować ją tylko do wychowywania wnuków i głaskania kota.
Niestety, pracodawcy wolą młodsze...
Również powieściowy prezes "Domu nad rozlewiskiem" powiedział do głównej bohaterki, 47-letniej Gosi: "Pani już dziękujemy, bo pani jest za stara". No tak, ale każdy z nas kiedyś będzie 50+ i to jest pewne jak podatki. Nie mam nic przeciwko młodości. Uważam, że w firmach powinny pracować zarówno osoby młode, jak i starsze, bo tylko wtedy zachowana jest homeostaza społeczna. Zarówno młodość, jak i dojrzałość są bardzo ważne w przestrzeni społecznej. Młodzi są cenni, bo "otwierają okna", "wietrzą pomieszczenia", dają nowe spojrzenie i świeże pomysły. Dojrzali zaś mają za sobą kolosalne doświadczenie i szeroką wiedzę, a także mądrą cierpliwość.
Powiedziała pani kiedyś: "Miłość nie zna pojęcia "za późno", nie ma metryki".
Powiedziałam to w kontekście filmu Ewy Borzęckiej "Damsko-męskie sprawy". Pokazała w tym filmie głębokie historie miłosne, jakie dzieją się między ludźmi "trzeciego wieku". Średnia tych miłosnych pary była 70+, a miłosne zawirowania i emocje z nimi związane były jak u Szekspira. Uświadomiłam sobie wtedy tę prawdę, że miłość nie zna pojęcia "metryka". Może nas dopaść zawsze i wszędzie. Pamiętam też historię dwojga ludzi, zagubionych w czasie wojny, którzy odnaleźli się po latach. Ona była po osiemdziesiątce, on dobiegał lat dziewięćdziesięciu. Oboje owdowiali, wzięli ślub z wielkiej miłości.
A co jest - według pani - w życiu najważniejsze?
Ważna jest miłość. Żeby umieć ją dawać, ale też i brać. Żeby kochać siebie, naszych partnerów, nasze dzieci, psy, sąsiadów. Żeby kochać życie. I ogromnie ważny jest przy tej miłości szacunek.