Beata Ścibakówna nie zmarnowała czasu jako matka. Zazdrości córce sukcesu?
Beata Ścibakówna, którą na małym ekranie mieliśmy ostatnio okazję oglądać rok temu w gościnnym epizodzie w serialu "Ojciec Mateusz", nie kryje, że gdy była w wieku swojej córki, wiedziała o życiu znacznie mniej, niż wie Helena. "Miałam mniejszą od niej świadomość tego, kim jestem" - wyznała aktorka w najnowszym wywiadzie.
Helena Englert, czyli Alicja Stec z serialu "#Bringbackalice", to obecnie jedna z najmodniejszych młodych polskich aktorek. Choć ma dopiero 23 lata, do perfekcji opanowała sztukę zwracania na siebie uwagi. Awangardowe stylizacje, jakie prezentuje na czerwonych dywanach i fotościankach, sprawiają, że trudno oderwać od niej wzrok, a każde jej wyjście jest odnotowywane przez portale plotkarskie.
Mama Heleny, aktorka Beata Ścibakówna, nie ma najmniejszego problemu z tym, że o jej córce jest od pewnego czasu dużo głośniej niż o niej. Uważa, że to dzięki jej staraniom dziewczynie udało się wybić.
"Lubię powiedzenie: dziecko jest jak walizka - co włożysz, to po latach wyjmiesz. Starałam się do walizki Heleny wkładać wartościowe rzeczy. Nie zawsze było łatwo, ale dziś wiem, że było warto" - stwierdziła w rozmowie z "Twoim Stylem".
Beata Ścibakówna, pytana, czy zazdrości córce sukcesu, bez wahania deklaruje, że jest z Heleny dumna i cieszy się z jej osiągnięć. O zazdrości po prostu nie ma mowy.
"Nie zmarnowałam czasu jako matka" - mówi.
Aktorka wyznała w najnowszym wywiadzie, że wręcz cieszy się z tego, że Helena ją przyćmiewa.
"Każda z nas idzie własną drogą" - zauważyła i dodała, że tylko niedojrzała matka może postrzegać własną córkę jako rywalkę.
"Helena jest ambitna, pracowita i wie, czego chce. Od 15. roku życia ciężko pracuje i podkreśla, że wciąż się uczy" - powiedziała "Twojemu Stylowi"
Odtwórczyni roli Mirelli w niezapomnianych "Złotopolskich" uważa, że Helena - owoc jej małżeństwa z Janem Englertem - jest zupełnie inna, niż ona była w jej wieku.
"Ja mniej wiedziałam o życiu. W Zamościu, gdzie dorastałam, wszystko płynęło wolnym rytmem. Inaczej niż w stolicy. Byłam dziewczyną z prowincji z wielkimi marzeniami. Ja i Helena startowałyśmy z zupełnie innego punktu" - opowiada.
Dziś, gdy Helena Englert jest już na swoim, jej sławna mama - jak sama twierdzi - może wreszcie zająć się sobą.
"Moja córka odważnie wyfrunęła z gniazda, więc mam wreszcie czas tylko dla siebie. Odkrywam najlepszy okres w życiu kobiety. I siebie na nowo" - mówi Beata Ścibakówna .
"Młodość bywa poszarpana, rozedrgana. Dojrzałość to dla mnie połączenie mądrości i łagodności" - powiedziała.
55-letnia aktorka zapewnia, że zamiast zamartwiać się upływem czasu, cieszy się nim, choćby dlatego, że nie musi już co miesiąc martwić się o hormonalne huśtawki nastroju...
"Przemijanie wpisane jest w nasze życie jako nieodłączna jego część. Lepiej to zaakceptować, niż z tym walczyć. Plusów jest mnóstwo. Najważniejszy to wolność. Choćby od napięcia, które zawsze towarzyszy miesiączce. Czujesz spokój i radość. Ja tak doświadczam tego etapu życia" - wyznała na łamach "Twojego Stylu".