"1899": Mroczna fabuła i zagmatwana układanka [recenzja]
Europejskie serialowe produkcje coraz bardziej zbliżają się popularnością do amerykańskich serialowych blockbusterów. Czy to netfliksowy "Dom z papieru" czy świetne produkcje niemieckie jak "Babylon Berlin" czy "Okręt" - jakościowe produkcje z wciągającą fabułą zdobywają serca fanów na całym świecie. "Dark", pierwsza zagmatwana i szalona przygoda, jaką stworzyli Jantje Friese i Baran bo Odar, do tej pory jest uznawana za jeden z najlepszych seriali ostatnich lat. Teraz twórcy ponownie połączyli siły z Netfliksem i zaprezentowali pełną zwrotów akcji i ciekawych postaci historię rozpisaną na trzy sezony.
"1899" to historia pasażerów parowca, którzy pochodzą z różnych części świata. Wszystkich łączy jedno marzenie - dotrzeć do Nowego Jorku, aby rozpocząć nowe życie. Jednak tajemnice oraz duchy przeszłości wychodzą na światło dziennie, kiedy podczas rejsu Cerbera napotyka zaginiony okręt. Od tej chwili sprawy przybierają nieoczekiwany obrót.
Już przy "Dark" Jantje Friese i Baran bo Odar przyzwyczaili widzów do zagmatwanej historii, której elementy trzeba poskładać. Taką układankę mamy i tutaj. Zwroty akcji, niedopowiedzenia, tajemnice i tylko kilka odpowiedzi, na mnóstwo pytań, jakie będą mieli widzowie po seansie. Opowiedziana przez twórców historia wciąga od pierwszego odcinka, a wraz z oglądaniem kolejnych nie sposób oderwać się od telewizora. "1899" to idealna propozycja na binge-watching. Wrażenia bez problemu wynagrodzą zarwaną noc.
Obrazu dopełniają świetnie nakreślone psychologicznie postacie. Każdy z bohaterów przed czymś ucieka; każdy udaje kogoś, kim nie jest; nic nie jest takie, jakie mogło wydawać się na początku. Szkoda tylko, że wraz z rozwojem akcji, postacie zostają trochę odsunięte na bok. Patrząc jednak na to, jak duża jest obsada oraz pieczołowite budowanie świata, można przymknąć na to oko. Mam jednak nadzieję, iż trochę zmieni się to w kolejnych sezonach.
Posobnie jak w przypadku "Dark", twórcy mają jasno określony kierunek, w jakim zmierzają. Znają dokładnie początek i koniec. Pierwszy rozdział jest więc ustawieniem na planszy wszystkich pionków oraz ustaleniem motywu przewodniego.
Warto zaznaczyć, że w trakcie pracy twórcy zostawiają sobie odpowiednią ilość miejsca na "improwizację".
"W trakcie tego całego procesu znajdujesz elementy, których nie było w pierwszym sezonie, ale wiesz, że chcesz dołączyć je później. Musisz wiedzieć, dokąd zmierza historia, ale musisz być elastyczny, aby reagować na to, co się wokół ciebie dzieje".
Jedną z największych zalet "1889" jest międzynarodowa obsada serialu oraz fakt, że wszyscy aktorzy mówią w swoich rodzimych językach. Powody do radości mają fani duńskiego "The Rain". W jedną z głównych postaci, Krestera, wciela się Lucas Lynggaard Tønnesen, dla którego produkcja Netfliksa jest kolejnym ciekawym projektem po czwartej odsłonie docenianego przez krytyków "Rządu". Na statku pojawił się także znany ze "Szkoły dla elity" Miguel Bernardeau (Angel). Świetną robotę wykonał Andreas Pietschmann (Eyk), który już kolejny raz (wcześniej przy okazji "Dark") współpracuje z Baranem Bo Odarem i Jantje Friese.
Ja od czasu zapowiedzi "1899" czekałam głównie na występ Emily Beecham (serialowa Maura Franklin). Laureatka Złotej Palmy za najlepszą rolę żeńską (w filmie "Kwiat szczęścia") od lat kapitalnie gra w bardziej kameralnych produkcjach jak i gatunkowych serialach, jak "Into the Badlands: Kraina bezprawia", gdzie jako przeciwniczka głównego bohatera dość brutalnie rozprawiała się ze swoimi wrogami. W serialu Netfliksa jej bohaterka jest zdecydowanie bardziej skomplikowaną postacią, a Beecham oddaje doskonale wszystkie jej zawiłości.
Polskim akcentem w obsadzie "1899" jest Maciej Musiał (Olek). Widać, że praca na planie sprawia mu radość. Co najważniejsze, odbiór jego postaci wśród widzów jest bardzo pozytywny, a aktor zdaje się zbierać dość dobre opinie o swoim występie oraz spore grono nowych fanek. I fajnie.
"1899" jest kolejną udaną produkcją Netfliksa w tym roku. Po "Wielkiej Wodzie" i "Sandmanie" to jeden z seriali, który naprawdę warto obejrzeć. I trzymać kciuki za kolejne sezony.
Serial "1899" zadebiutuje na Netflix 17 listopada.
Zobacz też:
"Wednesday": Fani zachwyceni zaskakującą przyjaźnią. Mają nadzieję na więcej
"Dune: The Sisterhood": Showrunnerka serialu zrezygnowała tuż po wejściu na plan
"The Last of Us": Ellie i Joel na nowym plakacie! A obsada wkrótce na CCXP