"Na sygnale": Martyna powie „tak”!
Widzowie od dawna kibicują związkowi jej bohaterki z Piotrem. Aktorka zdradza nam, co czeka tych dwoje i jakie przypadki medyczne zobaczymy w nowym sezonie.
Zaczął się nowy sezon "Na sygnale" - serialu, który w ciągu dwóch pierwszych lat emisji doczekał się dwóch Telekamer! Teraz pracujecie na trzecią?
- Staramy się dać z siebie wszystko, by nie zawieść oczekiwań widzów i po raz kolejny sobie na nią zasłużyć.
- W nowym sezonie pokażemy mnóstwo pouczających przypadków medycznych, rozszerzając jednocześnie wątki prywatne bohaterów, bo wiemy, że cieszą się dużym zainteresowaniem.
Co zatem będzie się działo u granej przez panią Martyny, ulubienicy publiczności?
- Niestety, sporo złego - za sprawą doktora Potockiego (Marcin Grzymowicz), intryganta, z którym moją bohaterkę łączył kiedyś płomienny romans. Aby skompromitować Martynę, posunie się nawet do szantażowania jej... "nagimi zdjęciami"!
Zobaczymy je na ekranie?
- W całej okazałości (śmiech)! Ale, uprzedzając kolejne pytanie, te odważne akty to fotomontaż - moja głowa, a ciało modelki. Rozbieranej sesji nie miałam, choć w tym sezonie nie zabraknie mocnych, intymnych scen pomiędzy Martyną a Piotrem (Dariusz Wieteska). To akurat graliśmy sami, bez dublerów. (śmiech)
Czy to oznacza, że tych dwoje odnajdzie wreszcie drogę do siebie?
- Tak! Myślę, że widzowie będą szczęśliwi! Wciąż słyszę, że to para numer jeden tego serialu. Dostaję też wiadomości o treści: "Musisz być z Piotrem!" No i proszę - chcieliście, macie! Dodam jeszcze, choć może nie powinnam, że pod koniec tej serii dojdzie do zaręczyn.
Pod tym względem udało się pani wyprzedzić swą bohaterkę.
- Zgadza się. Mój chłopak oświadczył mi się tego lata, było niezwykle romantycznie, dostałam pierścionek moich marzeń i oczywiście powiedziałam "tak"!
Lato mija - w Waszym przypadku to będzie pamiętne lato. Spędziliście je w jakimś niezwykłym, romantycznym miejscu?
- Nie było to proste, bo zdjęcia do "Na sygnale" trwały przez całe wakacje. Udało nam się jednak wyskoczyć na Sycylię. Po powrocie w wolnych chwilach robiliśmy wypady na Hel, do Kuźnicy. Towarzyszył nam Charlie, nasz pies, który budził zachwyt na plaży. Okazuje się, że jest powszechnie rozpoznawany, bardziej niż ja - i nie wiem, czy mu zazdrościć, czy się cieszyć. (uśmiech)
Czy to ten sam Charlie, którego zaadoptowała pani kilka miesięcy temu w programie "Przygarnij mnie"?
- Tak. Decyzja, jaką podjęliśmy z Tomkiem o przyjęciu pod nasz dach złaknionego miłości stworzenia, była z pewnością najlepszą z możliwych! Nasz pupil stał się prawdziwym członkiem rodziny, wspaniale się rozwija, jest bardzo mądry i kochany. Nie wyobrażam już sobie życia bez niego, on bez nas chyba też.
Rozmawiała Jolanta Majewska