Na dobre i na złe
Ocena
serialu
9,6
Super
Ocen: 86415
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Kto odwiedzi szpital w Leśnej Górze?

Zobacz, kto wygrał wizytę na planie "Na dobre i na złe".

Adrianna Oset z Pabianic odwiedzi plan serialu. Marcin Rogacewicz, Paulina Chruściel, Grażyna Zielińska, Kasia Dąbrowska, Emilia Komarnicka, Marek Bukowski i Jan Wieczorkowski - to gwiazdy produkcji, z którymi spotka się nasza laureatka.

Opowiedziała poprawnie na zamknięte pytanie. Udzieliła także ciekawej odpowiedzi na pytanie otwarte. Oto one:
Klinika w Leśnej Górze niedawno wzbogaciła się o nowego psychiatrę - Szymona. Jak nazywa się aktor, który wciela się w tę postać?
Odpowiedź: Piotr Stramowski

Kolejne zadanie było bardziej wymagające - Zaskocz nas swoją pomysłowością w rozwiązaniu konkursowego zadania. Wyobraź sobie sytuację, w której nowym dyrektorem szpitala w Leśnej Górze zostaje postać z innego serialu: dr. House z serialu "Dr House", Doogie Howser z serialu "Doogie Howser, lekarz medycyny" lub Benjamin Franklin "Sokole Oko" Pierce z serialu "M*A*S*H". Opisz do jakich zabawnych sytuacji mogłoby dojść "pod rządami" jednej z tych postaci.

Adrianna udzieliła naprawdę wyczerpującej odpowiedzi! Jeśli chcesz ją przeczytać, kliknij TUTAJ!

Gratulujemy i życzymy wspaniałej zabawy na planie serialu!

Reklama

Konkursowa odpowiedź Adrianny:

Przed szpitalem parkowały coraz to nowsze samochody. Wiktoria razem z Agatą idą w kierunku miejsca pracy. W pewnym momencie dzwoni telefon pani chirurg.

-     Wiesz co idź już, a ja cię dogonię OK- powiedziała Wiki do koleżanki, patrząc się w ekran komórki
-     A co to, tajemniczy wielbiciel?- zapytała podejrzliwie Agata
-     Jasne... już cie tu nie ma- odparła Consalida, wskazując palcem na drzwi szpitalne
-     Jeszcze mi wszystko wyrecytujesz, jak na kazaniu- powiedziała na koniec internistka, idąc w kierunku szpitala

Kiedy Agata wchodzi do budynku, Wiktoria w końcu odbiera wyczekiwany telefon. Zaś na parkingu dla karetek parkuje mężczyzna w srebrnym golfie. Consalida rozmawiając przez komórkę, zauważa to
i na chwilę przerywa rozmowę.

-     Przepraszam na chwilę- mówi to przez telefon i już chwilę później zwraca się do chłopaka- Przepraszam, ale to nie jest miejsce dla pana... bryki
-     Słucham?- zapytał młody chłopak
-     Powiedziałam, że to nie jest pana miejsce
-     I pani też pewnie nie
-     Masz rację, ale ta jedna minuta może kogoś zabić, a ty będziesz tego sprawcą. Więc... wynocha

Chłopak widząc, że nie wygra z panią chirurg, wchodzi ponownie do samochodu i odjeżdża z piskiem opon

-      Jeszcze raz cię przepraszam, ale musiałam spławić jednego głupka- odparła Wiktoria do swojego pierwszego rozmówcy

Chwilę później na to samo miejsce przyjeżdża motor- Honda CBR 1000RR Fireblade Repsol  , prowadzący przez starszego faceta.

-     Ok, to jesteśmy umówieni- zakończyła swoją rozmowę telefoniczną Wiktoria i po chwili oburzona mówi dalej- To już przechodzi ludzkie granice. Mówiłam, że tutaj nie parkujemy prawda

Motocyklista wyłącza swoją maszynę i zdejmuje kask. Powoli schodzi ze swojego pojazdu i wyjmuje laskę.

-    Tutaj nie parkujemy, proszę PANA- odparła rozzłoszczona Wiktoria

Mężczyzna zdziwiony patrzy się na kobietę i w pewnym momencie pochyla się w bok i patrzy na kolana pani doktor. Po chwili wraca już do swojej pierwotnej postawy i nic nie odpowiada, tylko wyjmuje z podręcznego bagażu motocykla pudełko z truskawkami.

-    Mówiłam przecież... pan jest głuchy czy... Jezu- kontynuowała wyprowadzona z równowagi pani chirurg
Facet uśmiecha się i po skonsumowaniu kolejnej truskawki po raz pierwszy odzywa się, krzycząc na cały głos.

-    Siostro Bóg jest z tobą
-    Nie rozumiem- odparła zaskoczona i zdezorientowana kobieta
-    Boże widzisz i nie grzmisz, czy to możliwe- mówi to kierując ręce w stronę nieba- Ha, a jednak tak!- kontynuuje uśmiechając się od ucha do ucha- Może truskaweczkę co?
-    Nie dzięki- odpowiada Wiktoria całkowicie zdezorientowana, odchodząc w stronę szpitala
-    Cóż więcej dla mnie- odparł, kręcąc swoją laską

Kilka chwil później starszy mężczyzna wchodzi do szpitala. Po zamknięciu drzwi rozgląda się wokoło i staje na środku korytarza.

-    Witajcie chorzy ludzie, nieuleczalni i ich bliscy! Nastał czas kiedy Pan, w którego wy wierzycie przysyła tego, który ma was uratować, tego który was wyleczy albo i nie. Ten ktoś jest już wśród was, tutaj w tym  pomieszczeniu- mężczyzna przemawia do wszystkich zgromadzonych z głową skierowaną w górze i podniesionymi rękoma- Ah po prostu pięknie mi to wyszło

Po chwili swój wzrok kieruje na przerażonych ludzi. Obserwuje  tych których ma w swoim zasięgu i po chwili po prostu idzie dalej w kierunku oddziałów.

Po tej dość dziwnej sytuacji i namieszaniu w głowie garstce ludziom, nieznajomy postanowił udać się tam gdzie miał prawdopodobnie pracować, do swojego gabinetu. Nie szedł zbyt długo, ponieważ już po kilku sekundach dotarł przed swój gabinet. Jak się okazało starszy mężczyzna był... nowym dyrektorem szpitala. To on był Gregorym House'm. Bez żadnego wytłumaczenia wparował do pomieszczenia, ale zatrzymał się natychmiast, ponieważ nie wszystko odpowiadało jego warunkom.

-    Przepraszam, ale co to jest- wskazał palcem na stary mebel  w jego gabinecie
-    Biurko?- odpowiedziała zmieszana sekretarka
-    No proszę mam wykształcony personel, brawo a co pani powiedziała zamawiając je?- odwrócił się w kierunku kobiety, rzucając energicznie do góry swoją piłką
-    Żeby przyjechało jak najszybciej
-    A wiedzą, że to szpital, przecież tutaj ratuje się ludzkie życie, a oni myślą, że ahhhhh... Po prostu hańba, rozumie pani hebanowe drewno daje esencje życia, myślenia i wielu innych rzeczy. Nie... ja nie mogę pracować w takich warunkach.

House wychodzi podirytowany ze swojego gabinetu zabierając pudełko truskawek i szaro- czerwoną piłkę. Chwilę rozmyślał gdzie by tu się udać, ale w końcu zdecydował odwiedzić pokój lekarski i tam zostawić ślad swojej obecności. Kiedy tam wszedł był zadowolony, ponieważ była tam jego ulubiona... tablica i kilka markerów. Od razu zabrał się do zmazywania rozpisanych tam dzisiejszych operacji i zaczął malować obrazki. Po prostu kiedy w końcu prace artystyczne znudziły mu się, znalazł sobie inne zajęcie. Mianowicie otworzył jedną z szafek i wynalazł piękne, duże, szare karty pacjentów, których wypełniać nienawidził, dlatego postanowił się trochę zemścić. Po wzięciu Vicodinu, zaczął obklejać drzwi szarymi kopertami, a o dziwo trwało to dość krótko. Niestety wszystko co ma swój początek ma i także koniec. Pierwszy raz House był znudzony na maxa, dlatego chciał zakomunikować swój przyjazd wszystkim lekarzom. Nie widząc prawie nikogo na korytarzu(co był bardzo dziwne) wystawił tam tablicę ze swoimi dziełami i na środku napisał- .................... . Kiedy to zrobił zamknął swoją laską obklejone już szarymi kartami drzwi od lekarskiego i zaczął tam przemeblowanie. Na początek biurko. Po prostu nie mogło tutaj stać. Potem sofa no i jeszcze to akwarium. Niestety z tym ostatnim jak na razie nic nie mógł zrobić, ale szykował już niecny plan na poskromienie tych niewinnych rybek.

W szpitalu był dość duży tłok na sali operacyjnej. Znajdowali się na niej prawie wszyscy chirurdzy, zaś interniści zajmowali się trudnym przypadkiem. Nareszcie wszyscy rezydenci skończyli już ciąć swoich pacjentów, dlatego mianowicie Wiktoria, Przemek i Borys, ale także Michał i Agata postanowili udać się na krótki odpoczynek do lekarskiego, a tam klapa. Pierwsi przybyli młodzi, ale nawet z taką dużą siłą ludzkich mięśni po prostu nie mogli wejść do pokoju, ale dopiero kiedy Sambor przybył na miejsce zaczęła się jazda na maxa. Nic nie pomogły krzyki i walenie w drzwi.

-    Dobra, ogłaszamy alarm- wzywamy straż- powiedział Michał do Przemka
-    Już to zrobiłem- jadą- odparł młody rezydent

W tejże oto chwili słychać było odgłos wyciągania jakiegoś przedmiotu. Wszyscy lekarze byli lekko  zaskoczeni i przerażeni co stanie się za kilka sekund. Kiedy ochroniarze byli już na początku korytarza, drzwi powoli zaczęły się otwierać. Było ciemno, wszystkie okna był przysłonięte żaluzjami tylko lampka lekko świeciła, normalnie jak z horroru, brakowało tylko muzyki z grozą. Na środku znajdowało się biurko, za którym stał House patrzący się na wszystkich zdziwionych lekarzy i ochroniarzy.

-    Witajcie bracia i siostry w domu myśli i innych igraszek. To jam jest ten, który was wyzwoli i zaprowadzi na właściwą drogę- zaczął dyrektor z uśmiechem na twarzy
-    Przepraszam, ale kim pan jest?- zapytał Michał
-    Bracie- wymachnął swoją laską w stronę Sambora- Jak możesz mnie nie poznać, jesteśmy z jednej rodziny, chociaż mamy inne matki, ale to ja twój pan, Gregory House- kontynuował swoją przemowę ze swoim uśmiechem na twarzy

Dokładnie wszyscy umilkli. Nie spodziewali się, że ten szaleniec to ich SZEF. Nikt nie śmiał się odezwać, tylko każdy stał z kamienną twarzą na swoim miejscu. House każdego z nich prześwietlał swoim wzrokiem. Na początek Wiktoria, to ta ruda, która nie chciała jego truskawek(!), ale chociaż ładna. To samo pomyślał o Agacie. Potem nadszedł czas na Sambora- trudno będzie go spławić, ale chociaż ma na kim się wyżywać. Na sam koniec zostały dwa rodzynki- Borys- pusty "Kubek"(nowe przezwisko) i Przemek- będzie rozpraszał mu pacjentki(!).

Wow. Wszyscy lekarze byli zaskoczeni(a strażacy wściekli). Po wyjściu House'a na obiad nikt nie śmiał odezwać się pierwszy. W ich myślach krążyło tylko jedno zdanie- Ten szaleniec to mój szef! Doktorzy byli przerażeni, zaś dyrektor przeciwnie, był z siebie zadowolony. Następna dawka Vicodinu i postanowił obejrzeć teraz bufet. No pięknych widoków już tu nie zobaczył, ale może było chociaż coś zjeść. Dzisiejszy posiłek był gratisowy, specjalnie dla nowego szefa. Po skończonym obiedzie nadszedł czas, aby zrobić coś w związku z nowym hebanowym biurkiem. Od tamtego czasu nic się nie zmieniło, drewna jak nie było, tak nie ma. Dyrektor zrobił raban na cały szpital i po kłótni z sekretarką wyniósł stare biurko przed recepcję i tam pozostał przez większość czasu. Usiadł na nim, włączył swoje podręczne radio i zaczął śpiewać na głos jedną ze starszych piosenek. Na początku było to jeszcze całkiem fajne, ale po godzinie stało się to nie do zniesienia. Wszyscy przechodzący wrzucali ciągle monety do metalowego kubka, lecz robili to z pewnością, aby śpiewak przestał robić to co zaczął jakiś czas temu. Samemu artyście też już powoli znudziło się jego zajęcie(ludzie nie wrzucali już prawie żadnych monet), więc zabrawszy swoje zarobione pieniądze udał się na oddział intensywnej terapii, gdzie sytuacja była napięta, ponieważ pacjent Agaty i Wiktorii był już jedną nogą na drugim świecie. Kiedy tam dotarł w pomieszczeniu była tylko pielęgniarka i pacjent. House w pierwszej chwili zwrócił uwagę na piękną pracownicę szpitala, a dopiero później podszedł do pacjenta. Wyjął swój stetoskop i zaczął go badać. Następnie po wstępnych badaniach udał się ponownie do lekarskiego, gdzie usiadł przy biurku, położył na nie nogi i zaczął studiować historię choroby chorego. Po chwili do lekarskiego truchtem przybiegła Wiktoria i tak zaczął się jej dialog z nowym dyrektorem.

-    Dziarski krok mówi mi, że zdiagnozowaliście truciznę lub coś innego- zaczął House
-    Niestety, ale nie- odparła ze złością pani doktor
-    No nie takie pesymistyczne nastawienie moich lekarzy? Znam coś co pani pomoże... małe niebieskie grzybki albo tabletki jak wolą inni- powiedział to wyciągając małe pudełeczko
-    Pan mi proponuje...
-    No co ty, nie umiem się podzielić- odrzekł z uśmiechem, połykając parę kolorowych pigułek
-    Połknął je pan teraz... w pracy?
-    Z tego co mi wiadomo to tak, chyba że już działają i nie myślę racjonalnie, ale strzelam, że to pierwsze
-    To  nie do pomyślenia, ja... muszę to zgłosić
-    Tekst godny królowej kręgu- ja... muszę to zgłosić, to niech pani uzyska nakaz sądowy, ale wracając do pacjenta- kto zlecił te wszystkie badania?
-    Badania, to znaczy ja
-    No to widzę jakie mamy luki w kadrze. Pani jest chirurgiem, a nie internistą, więc proszę wracać na do swoich skalpelów
-    Słucham, a co pan zrobił w tej sprawie. Był chociaż pan u niego!?
-    Masz mnie za idiotę. Oczywiście, że tak. Zbadałem go nawet, a jego serce biło, biło, biło, biło i ciągle... biło- odparł gestykulując bicie serca
-    Uważa się pan za lekarza?
-    Świetny argument prawny, ale wracając do twojego pytania zadam ci kolejne- A ty nie?
-    Pacjent umiera, a pan robi sobie ze mnie żarty
-    No masz rację, lubię pożartować z ludzi, a co do pacjenta  to chociaż będziemy wiedzieć na co zachorował albo zapytajmy go. Oh nie on umiera!- odrzekł ironicznie House
-    Pan jest ego...- zaczęła wyprowadzona z równowagi Wiktoria
-    Tak, tak, tak masz rację. Jestem egoistą, arogantem, gburem czy kimś tam jeszcze, ale pocieszę cię... wszyscy nimi jesteśmy. Bez tego nasze życie było by nudne i jednostajne.

House siedząc ciągle z biurkiem i trzymając papierową kulkę z papieru, przygotowuje się do rzutu za trzy punkty. Cel i trafienie.

-    Pięknie, proszę państwa rzut za trzy punkty. Tak, tak, tak. Ma pani jeszcze do mnie jakąś sprawę?

Wiktoria nic nie odpowiedziała, tylko zwróciła się w kierunku wyjścia.

-    A i jeszcze jedno- odparł House- Nie rzucaj gróźb, których nie spełnisz, ujawniasz wtedy słabość. Dzięki Bogu, że nie masz dzieci.

Consalida słysząc te ostatnie słowa, załamała się jeszcze bardziej. Nic nie odparła i udała się na odział intensywnej terapii z pustymi rękoma. House po skończonej rozmowie z rudą lekarką postanowił jednak zdiagnozować przypadek pacjenta doktor Woźnickiej, ponieważ jak jeden z nielicznych był dość interesujący. W tym celu ponownie zmazał tablicę na której Michał rozpisał operacje(kiedy Sambor wszedł ponownie do lekarskiego był załamany i wściekły) i zaczął zapisywać swoje typy.

Nastał wieczór i Greg wpadł w końcu na odpowiedni trop, a później poszło jak po maśle. Uratował dzisiaj jedną osobę, za co został nagrodzony... drewnem hebanowym. Tak w końcu przyjechało nowe, duże biurko. Od razu zostało postawione na odpowiednim miejscu, gdzie dyrektor spał do samego rana.

KILKA DNI PÓZNIEJ.



Wiktoria nie kłamała, mówiąc że zgłosi nieprawidłowe zachowanie odpowiednim ludziom. Dokładnie tydzień po przyjeździe nowego dyrektora, komisja przybyła na sprawdzenie pracy całego szpitala, a w szczególności pracę House'a. Głowa szpitala dowiedziała się o tym kilka godzin przed, dlatego szef odpowiednio przygotował się do odwiedzin. Chciał on bowiem zemścić się na "Rudej", która zgotowała mu taką niemiłą niespodziankę. Parę minut przed przybyciem sprawdzających House postanowił dosypać trochę, a nawet ciut więcej czegoś na sen do kawy, którą piją wszyscy. Uważał on bowiem, że doktor Consalida od dawien dawna chodzi zmęczona, dlatego musi odpocząć. Przecież człowiek nie jest robotem!

Punkt 10:00 i trzech panów w garniturach przybyło do szpitala. Greg od razu powitał ich bardzo serdecznie, ponieważ sam na własne oczy widział jak Wiktoria, Borys, Przemek i Nina piją poranną kawę w lekarskim. Nie mógł powstrzymać się wtedy od niegrzecznych komentarzy, które rezydenci przyjęli normalnie, ponieważ było to już na porządku dziennym. Punkt pierwszy małe oprowadzenie po szpitalu gości. Punkt drugi pokazanie, że jest znakomitym dyrektorem. Punkt trzeci nagana dla rezydentów za lekceważenie swojej pracy. Tak właśnie House wyobrażał sobie dzisiejszy dzień w pracy. Kiedy w końcu zwiedzili wszystkie odziały(jak to podobno dyrektor robi codziennie), udali się do lekarskiego. Greg wszystko dobrze sobie wyliczył, ponieważ właśnie teraz chirurdzy byli w stanie, w którym po prostu nikt nie mógł ich zbudzić. Wyglądało to przezabawnie(tylko dla House'a), jak cała czwórka leżała na sofie wtulona w siebie, no oprócz Borysa, który postanowił spędzić te kilka godzin na podłodze. Komisja była oburzona zachowaniem lekarzy, ale dyrektor próbował ich usprawiedliwić. Obiecał, że rezydenci wyniosą konsekwencje z tak podle popełnionego czynu i zakończył miłą dla niego rozmowę. Następnie udało mu się pokazać, że jest nawet znakomitym szefem, dlatego komisja wyszła z lekko podirytowanymi minami, ponieważ wezwano ich tu po coś co tak naprawdę nie było prawdą. Dzień był po prostu piękny, ale tylko dla House'a. Kiedy rezydenci raczyli w końcu się obudzić, w lekarskim czekał już na nich zdenerwowany House.

-    No proszę piękna impreza, dwóch panów i dwie panie, ale zastanawiam się dlaczego nie zostałem zaproszony?
-    Słucham, ała moja głowa- odparł Borys
-    No widzę, że potrzebna jest mocna kawka. Może nalać?
-    Nie, dziękuję- odparł Wiktoria- To właśnie po niej...
-    Rozumiem, ale proszę nie tłumaczyć się takimi bzdurami. Chyba nie upiła się pani przez kawę. No i niestety nie mogę tego tak zostawić, ja muszę... to zgłosić- powiedział House z lekkim uśmiechem
-    Słucham- odrzekli zgodnie Borys z Przemkiem
-    Proszę po pracy przyjść do mojego gabinetu, tam ustalimy kiedy podpiszą państwo odpowiednie papiery

Greg był zadowolony, że w końcu w pięknym stylu odgryzł się na Consalidzie i jeszcze udało mu się skrzywdzić trzy inne osoby, po prostu dzień najlepszy od przyjazdu. Kiedy rezydenci przybyli do gabinetu, dyrektor już na nich czekał. Przeglądał ich akta osobowe i opinię, którą dostał z komisji(tak naprawdę była to tylko kartka z wynikami meczów, ale lekarze byli święcie przekonani przez dyrektora, że to opinia ich pracy). Cała czwórka była przerażona. Wiedzieli bowiem, że za krótką chwilę zostaną zwolnieni lecz Greg zaskoczył ich całkowicie. Postanowił zapomnieć o dzisiejszym dniu( w tym celu podarł kartkę zmyłkę) i wydać im tylko sprawiedliwy wymiar kary, tak jak robi to sąd. Mianowicie Przemek i Borys mieli przez 6 miesięcy myć dyrektorowi motocykl i czyścić buty, zaś Wiktorię z Niną spotkała podobna kara. House wymyślił sobie remont w gabinecie, dlatego potrzebował dwóch, znakomitych sprzątaczek. Dla niego widok mokrego Borysa i Przemka przy jego motocyklu i zabłoconych butach oraz cało dobowe sprzątanie gabinetu przez kilka miesięcy był jak na razie wystarczający, chociaż myślał już nad nowymi zadaniami nie tylko dla rezydentów bowiem poranna kawa czasami stawała się trochę jaśniejsza, mętniejsza. Jakby ktoś do niej coś dosypał, ale nie to niemożliwe. Przecież zepsuł się tylko ekspres.

swiatseriali.pl
Dowiedz się więcej na temat: seriale | wizyta na planie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy