Tajemnicza śmierć w domu Karoliny Wajdy. Jak zginął Bartłomiej Frykowski?
W nocy z siódmego na ósmego czerwca 1999 roku do zabytkowego dworku w Głuchach została wezwana policja. Jednak funkcjonariusze nie zostali wpuszczeni do środka, dopóki nie przyjechała karetka. Gdy już weszli do willi, w kuchni znaleźli zakrwawionego mężczyznę, który natychmiast został przewieziony do szpitala. Niestety, nie udało się go uratować. Do dzisiaj śmierć Bartłomieja Frykowskiego, cenionego operatora filmowego, budzi ogromne kontrowersje. Co tak naprawdę wydarzyło się w willi Karoliny Wajdy?
Zabytkowy dworek Głuchach ma długą historię. To tu urodził się i wychował Cyprian Kamil Norwid. W 1964 roku posiadłość kupił inny ceniony polski artysta - Andrzej Wajda. Przez kilka lat mieszkał tam ze swoją żoną Beatą Tyszkiewicz. Później dworek przeszedł w ręce ich córki, Karoliny.
"Gdy byłam dzieckiem, bardzo mi się nie podobało, że przychodzą tu jacyś ludzie i mówią: 'dom Norwida'. Nie mogłam się z tym pogodzić. To był mój dom! Na szczęście wyrosłam z tego 'jedynaczego' wieku. Cieszy mnie, że właśnie tu się urodził. Postanowiłam gromadzić i pielęgnować pamiątki po nim, począwszy od tego domu. Założyłam fundację i urządziłam pokój Norwida w pomieszczeniu, w którym się urodził" - wspominała Karolina Wajda w rozmowie z magazynem "Weranda".
Śmierć na planie serialu! Te gwiazdy zmarły na oczach ekip
Bogumił Kobiela: Tragiczna śmierć ulubieńca widzów
Od prawie dwudziestu pięciu lat więcej niż o historycznych wartościach dworu, mówi się o tragedii, która wydarzyła się czerwcowej nocy 1999 roku. W posiadłości Karoliny Wajdy przebywali wtedy przyjaciółka Katarzyna oraz operator Bartłomiej Frykowski. Wajda i Frykowski poznali się na planie "Pana Tadeusza" i szybko się zaprzyjaźnili. W tym czasie mężczyzna przeżywał kolejny kryzys w małżeństwie. To właśnie w jej dworku operator szukał schronienia od swoich problemów. Często towarzyszyła mu butelka alkoholu.
W środowisku filmowym mówiono, że parę połączył romans. Frykowski pomieszkiwał w domu Wajdy tygodniami. "Twórczego poweru dostał, gdy zaczął spotykać się z Karoliną. Nie wiem, dlaczego później, po tragedii, wyparła się bliższej relacji z Bartkiem. Byli parą, a ona utrzymywała, że był jej kolegą, który u niej, w Głuchach, rozwija swoją jeździecką pasję. Twierdziła, że kiedy przebywał w jej dworku, spał w saloniku na kanapie, a ona w sypialni" - cytuje słowa przyjaciela operatora "Rzeczpospolita". Wajda zaprzeczała plotkom o romansie. Mówiła, że Bartłomiej przyjeżdżał do niej, by uczyć się jeździć konno.
Karolina Wajda: Dlaczego nie ma dzieci? "Podjęłam słuszną decyzję"
W czerwcowy wieczór Karolina Wajda wróciła do dworku po zakupach. Jej goście siedzieli na kanapie i sączyli wino oglądając film. Według późniejszych zeznań kobiet Frykowski był już pijany. Gdy zobaczył Katarzynę, miał zerwać się na równie nogi. Jednak nic nie zapowiadało dramatu, który się potem wydarzył. Karolina Wajda udała się do kuchni, by rozpakować zakupy. Operator poszedł za nią i usiadł przy kuchennym stole. Mężczyzna próbował coś mówić, ale alkohol splątał mu język. W pewnym momencie mężczyzna miał powiedzieć: "Ja ci pokażę mój świat, którego ty nie widzisz". Po czym wbił sobie w brzuch 33-centymetrowy nóż.
"Był pijany, chwiał się na nogach. Trzymał nóż, skierowany ostrzem do brzucha, obiema rękoma. Odwrócił się do mnie: 'Ja ci pokażę mój świat, którego ty nie widzisz' - powiedział i dźgnął się w brzuch. (...). Myślałam, że udaje, ale on podniósł koszulkę, zobaczyłam trochę krwi i jelita wychodzące na zewnątrz. Rana mogła mieć około 6 cm (...). Nie uważam, że to była próba samobójcza. To raczej chęć zwrócenia na siebie uwagi, która zakończyła się takim skutkiem. Nie wiem, dlaczego on to zrobił - zeznawała później Karolina Wajda.
Roztrzęsiona kobieta zaalarmowała swoją przyjaciółkę krzycząc, że Bartek pchnął się nożem. Katarzyna Z. Kobiety natychmiast wezwały pogotowie oraz policję. Jednak gdy funkcjonariusze przybyli na miejsce, z niewiadomych powodów nie pozwoliły im wejść do środka. "Bartek siedział na krześle, jedna ręka mu zwisała, drugą trzymał na brzuchu. Nóż leżał na kaflowej kuchni. Nie wiem, kto go wyjął. Po chwili Bartek upadł na podłogę. Karolina zadzwoniła po policję i pogotowie. Wyszłam na drogę, czekałam na pogotowie. Najpierw przyjechała policja. Policjanci zapytali mnie, czy mogą wejść. Powiedziałam, że za chwilę, gdy przyjedzie pogotowie" - mówiła Katarzyna Z.
Po przyjeździe pogotowia Bartłomiej Frykowski został w ciężkim stanie przewieziony do szpitala w Wyszkowie. Niestety, po kilkugodzinnej operacji mężczyzna zmarł. Jego ciało zostało przewiezione do Zakładu Medycyny Sadowej w Warszawie. "Był w bardzo ciężkim stanie. Głęboka rana kłuta, praktycznie człowiek nie do uratowania, bo był w środku bardzo mocno poharatany. Zmarł nad ranem, 8 czerwca" - mówiła dr Barbara Wyszyńska, dyrektorka wyszkowskiego szpitala. Po sekcji zwłok ogłoszono, że nie znaleziono śladów walki ani śladów świadczących i "działaniach osób trzecich". W jego krwi było 0,6 promila alkoholu. Śmierć Bartłomieja Frykowskiego uznano za samobójstwo.
Koniec wojny o spadek po Andrzeju Wajdzie
U obecnych w dworku kobiet znaleziono rany kciuka (Katarzyna Z.) oraz ramienia (Karolina Wajda). Okazało się jednak, że powstały one na kilka dni przed tragedią. Gdy policjanci w końcu dostali się do środka dworku, na miejscu znaleźli nóż. "Zabezpieczono nóż kuchenny, dł. 33 cm z plastikową rękojeścią z widocznymi na ostrzu brunatnymi plamami, przypominającymi krew. Z uwagi, że rodzice zgłaszającej są osobami publicznymi, Karolina W. zwróciła się z prośbą, aby informacje na temat przedmiotowego zdarzenia nie były publikowane w lokalnej prasie" - można przeczytać w urzędowej notatce.
Na nożu znaleziono częściowy odcisk palca, który nie należał do zmarłego. Wykluczono również Karolinę Wajdę oraz jej przyjaciółkę. Badania wykazały, że należał on do jednego z policjantów. "To właśnie sprawiło, że zarządziliśmy badania uzupełniające. Niewykluczone, że wezwany do dworku funkcjonariusz policji chwycił nóż niezgodnie ze sztuką i stąd te odciski" - tłumaczył prokurator Waldemar Osowiecki. "Nikomu nie przedstawiliśmy zarzutów, bo wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z samobójstwem. To jest wersja najbardziej prawdopodobna, chociaż nie wykluczaliśmy żadnej innej".
Sprawa śmierci Bartłomieja Frykowskiego wzbudza duże kontrowersje głównie za sprawą zachowania obecnych na miejscu kobiet. Nie tylko nie wpuściły policjantów do dworku przed przyjazdem karetki, ale również częściowo wysprzątały kuchnię. "Prosiłam policjantów, żeby nie stali nad nim w kuchni, bo chciałam, żeby miał spokój" - tłumaczyła później Wajda. Podobno to szok spowodował, że po udzieleniu pierwszej pomocy Frykowskiemu, kobiety rzuciły się do sprzątania. Wyczyściły podłogę oraz nóż, którym operator miał zadać sobie śmiertelny cios.
Śledczy zajmujący się sprawą nie mogli zrozumieć ich zachowania. "Historia jest przedziwna... Przyjechało dwóch policjantów na rowerach. Ona stała z nimi na ganku, palili papierosy. Prosiła, żeby nie wchodzili, żeby nie zatrzeć śladów. Przyjechała karetka. Zabrała go do szpitala w Wyszkowie. W ambulansie wykrwawiał się. Nie mogliśmy już nic w tej sprawie zrobić. Tak była spier... od początku. Proponowałem, że zorganizuję specjalne preparaty, którymi pod działaniem lampy fluorescencyjnej można było spryskać całą kuchnię. W świetle ultrafioletowym wyszłyby wszystkie ślady krwi. Cały świat używa tego preparatu. W Polsce w dużych miastach można go nabyć. Ale nikt nie był tym zainteresowany" - mówił jeden z nich w rozmowie z "Uważam Rze".
Beata Tyszkiewicz i Andrzej Wajda: Historia pewnego małżeństwa
Żona oraz matka artysty nie mogły się pogodzić z ustaleniami śledczych. Według bliskich Frykowski nie miał żadnego powodu, by targnąć się na swoje życie. Właśnie nakręcił dwie produkcje i czekał go wyjazd do Stanów Zjednoczonych. "Przypuszczam, że igrał z własnym życiem, musiał ciągle coś udowadniać. Nie sądzę, że chciał się zabić, ale tacy ludzie zrobią wszystko, aby na siebie zwrócić uwagę" - mówił po latach Daniel Olbrychski, czym potwierdzałby teorię Karoliny Wajdy, że mężczyzna zrobił to z braku atencji. Z pewnością nie przypuszczał, że rana będzie śmiertelna.
30 lat wcześniej tragicznie zmarł ojciec Bartłomieja. 9 sierpnia 1969 Wojciech Frykowski został zamordowany wraz z narzeczoną i przyjaciółmi przez członków sekty Charlesa Mansona. W wyniku ataku zginęła również ciężarna Sharon Tate, żona Romana Polańskiego. Mordercy zadali swoim ofiarom wiele ciosów nożem.
Przyjaciel Bartłomieja Frykowskiego przyznał, że ten miał obsesję na punkcie swojego zamordowanego ojca. "Bartek uprawiał zaś swoisty kult ojca. W samochodzie woził powiększone zdjęcia wydarzeń z 1969 roku. Szpanował na macho" - wspominał. Inny znajomy operatora przypomniał sytuację, gdy Bartek bawił się ostrym toporkiem. "Przestań, nie mogę patrzeć, jak ten topór wbijasz sobie w brzuch" - miał powiedzieć jego kolega z dzieciństwa.
Bartłomiej Frykowski został pochowany na Starym Cmentarzu przy ul. Ogrodowej w Łodzi. Na uroczystości nie pojawiła się ani Karolina Wajda, ani jej koleżanka Katarzyna Z. Matka operatora, Ewa Morelle, o śmierć syna obwiniała Katarzynę Wajdę. Razem z synową Moniką, kilka razy prosiła o odtajnienie akt sprawy, ale bezskutecznie. Podejrzenia kobiet wzbudzało nie tylko zachowanie Karoliny Wajdy oraz jej przyjaciółki, ale również billingi, na których nie było telefonów rzekomo wykonanych przez córkę Beaty Tyszkiewicz na policję i pogotowie. Dodatkowo zaginęły rzeczy rzeczy mężczyzny, w tym jego zegarek.
Nieznany kochanek Sharon Tate? "Sharon i Jay byli w sobie szaleńczo zakochani"