Leszek Herdegen: Mistrz drugiego planu zmarł w tajemniczych okolicznościach
Chociaż obsadzany był głównie w rolach drugoplanowych, to trudno było oderwać od niego wzrok. Kradł swoją obecnością niemal każdą scenę. Leszek Herdegen przeżył zaledwie 50 lat, ale i tak zdążył się zapisać w historii polskiego kina. Jego tragiczna śmierć do dzisiaj wzbudza wiele wątpliwości i nadal nie została wyjaśniona.
Aktor, literat, ceniony recytator, przyjaciel Sławomira Mrożka. Równie dobrze potrafił zagrać esesmana, co kapłana z Egiptu. Miał wyjątkowy, bardzo niski głos. "Najlepsze kasztany są na Placu Pigalle" - to właśnie Leszek Herdegen wypowiedział kultową kwestię z serialu "Stawka większa niż życie". Nie wszyscy wiedzą, że to on zaśpiewał słynną balladę "Pieśń o małym rycerzu" w serialu "Przygody pana Michała".
Herdegen urodził się 28 maja 1929 roku w Poznaniu. Dzieciństwo spędził w Toruniu. Podczas wojny pracował fizycznie, wziął udział w Powstaniu Warszawskim. Zadebiutował w 1946 roku jako literat, publikując wiersze i artykuły, jednak ciągnęło go do aktorstwa. Był jednym z najzdolniejszych uczniów, a jednak nie udało mu się zdać matury. Podobno była to kara za przewinienia ojca. Mieczysław Herdegen został przez partię wysłany w delegację do Niemiec skąd uciekł do Anglii.
Jego syn trzy razy zdawał egzamin dojrzałości. Gdy mu się udało, był już studentem krakowskiej szkoły teatralnej. Młody aktor przez pewien czas pracował jednocześnie w wydawnictwach literackich i w teatrze. Zadebiutował w 1956 roku w filmie "Szkice węglem". Zwrócił na siebie uwagę i posypały się propozycje. Do największej popularności aktora przyczyniły się role filmowe, przede wszystkim te zagrane w "Faraonie" (1965) i "Potopie" (1974). Pojawiał się też w serialach, takich jak "Polskie drogi" (1976-1977) czy "Życie na gorąco" (1978).
Bogumił Kobiela: Tragiczna śmierć ulubieńca widzów. Miał zaledwie 38 lat
Młodego studenta mocno wciągnęło nocne życie artystyczne w Krakowie. Zaprzyjaźnił się m.in. ze Sławomirem Mrożkiem. "Leszek, zanim został znanym aktorem filmowym i teatralnym, zajmował się krytyką literacką, pisał wiersze. Bardzo się zżyliśmy w latach krakowskich. Mówiło się wtedy, że tam, gdzie był Mrożek, obok niego zwykle tkwi Herdegen; a czasem nawet odwrotnie..." - mówił Mrożek w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej".
Imprezowy tryb życia odbił się na jego życiu uczuciowym. Jeszcze na studiach poślubił Halinę Zaczek. Ich małżeństwo rozpadło się po zaledwie trzech latach. Po rozwodzie wyjechał do Gdańska gdzie dostał angaż w Teatrze Wybrzeże. Po roku wrócił do Krakowa i zaczął pracę w Starym Teatrze. Najpierw jako krytyk literacki, później jako aktor. Podkochiwały się w nim kobiety na widowni oraz koleżanki z teatru. On sam, jak stwierdził Mrożek, raczej bał się kobiet.
Leszek Herdegen cieszył się sympatią widzów. W 1964 roku został wybrany "najulubieńszym aktorem Krakowa". "Trochę mnie ta popularność zaskakuje" - mówił aktor "Nie grywam w komediach, nie bywam amantem, występuję z zasady w tzw. repertuarze trudnym. Nie robię także tego, za czym masowy widz rzekomo przepada; nie przyklejam sobie bród, nie nakładam peruk i nie zmieniam się nie do poznania".
Wojciech Siemion: Tragiczna śmierć ikony polskiego teatru. Zginął krótko po ślubie
Mówiono, że mógłby grać więcej, dostawać główne role, ale na przeszkodzie stała jego druga żona - reżyserka Lidia Zamkow. Herdegen przez lojalność grał głównie w wyreżyserowanych przez nią przedstawieniach. Dłuższa współpraca z innymi twórcami byłaby dla niego niczym zdrada ukochanej. Ona przymykała oko na jego problem z alkoholem. Aktor zawsze miał przy sobie schowane trunki. "Paw, raz wypuszczony na wolność, nie wraca nigdy" - powiedział kiedyś o sobie Herdegen.
Ostatnią kinową rolę - stumbahnfuhrera SS - zagrał w 1979 roku w filmie Henryka Bielskiego "Gwiazdy poranne". Zmarł 15 stycznia 1980 roku w wieku 50 lat. Został pochowany na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Nie do końca wiadomo, jak zmarł. Najbardziej prawdopodobna wersja mówi o tym, że od dawna zmagający się z uzależnieniem od alkoholu aktor, mając wszyty esperal, przez pomyłkę napił się wódki i miał zawał. "Potem umarł nagle na serce" - tak skomentował śmierć Leszka Herdegena w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Sławomir Mrożek