"Dylematu 5": Największa porażka TVP? Zakończyli emisję po trzech odcinkach
W 2007 roku na antenie zadebiutowała długo oczekiwana kontynuacja kultowego polskiego serialu "Alternatywy 4". Jednak, jak szybko się okazało, produkcja ta była niegodnym następcą oryginału.
Serial "Alternatywy 4" Stanisław Bareja zaczął kręcić w 1981 r. Zanim poznali go widzowie, przeleżał parę lat na półce. "Alternatywy 4", w reżyserii Stanisława Barei, nosi miano kultowego serialu czasów PRL-u. Jako jedyny serial był realizowany w trakcie trwania stanu wojennego. Ówczesne władze krzywo patrzyły na wszelką krytykę rzeczywistości PRL-u. Z drugiej strony aktorzy bojkotowali telewizję jako narzędzie propagandy ekipy generała Jaruzelskiego. W tej trudnej sytuacji reżyser Stanisław Bareja zdecydował się nakręcić serial o mieszkańcach bloku na warszawskim Ursynowie.
PRL-owska rzeczywistość w krzywym zwierciadle, satyra na narodowe przywary, posunięta czasem aż do surrealizmu - oto cechy charakterystyczne dla tej produkcji. Emisji (w wersji okrojonej przez cenzurę) "Alternatywy 4" doczekały się dopiero na przełomie 1986 i 1987 roku, zyskując ogromną sympatię widzów. Kolejne emisje serialu gromadziły każdorazowo rzesze sympatyków przed telewizorami. Do dziś produkcja cieszy się niesłabnącą popularnością i mianem serialu kultowego. Nic dziwnego, że po latach pojawił się pomysł, aby zrealizować kontynuację "Alternatyw 4".
Co ciekawe, przy okazji emisji odcinków "Dylematu 5" TVP zdecydowała się przeprowadzić sondę wśród publiczności. Wysyłając sms widzowie mogli się wypowiedzieć, czy powinny powstać kolejne odcinki.
Serial "Dylematu 5" zadebiutował na antenie TVP w 2007 roku. Niestety, nie okazał się godnym następcą oryginału, a jedną z największych porażek Telewizji Polskiej - nakręcono 13. odcinków pierwszego sezonu, jednak wyemitowano tylko trzy. Widzowie nie zostawili na produkcji suchej nitki. Chociaż premierowe odcinki miały dobrą oglądalność, przez negatywny odbiór widzów i krytyków stacja nie zdecydowała się na produkcję kolejnych epizodów.
Serii nie pomógł nawet udział obsady z pierwotnej produkcji. Na ekranie mogliśmy zobaczyć m.in. Jerzego Kryszaka, Kazimierza Kaczora, Zofię Czerwińską. Bożeną Dykiel, Annę Chitro, Hannę Bienuszewicz.
Mimo dobrej oglądalności, serial ściągnięto z anteny po zaledwie trzech odcinkach - ze względu na negatywny odbiór... widzów i krytyków.
Na produkcji suchej nitki nie zostawiła także Karolina Korwin-Piotrowska. Pisała, że "Dylematu 5" to po prostu "skok na kasę".
"To było dramatyczne!" - dodała dziennikarka. "Zestaw luźno napisanych skeczy z przewagą tych gorszych. Podczas oglądania miałam poczucie narastającej we mnie żenady".
Nie tylko krytycy byli niezadowoleni z kontynuacji serialu, który przez wielu jest określany mianem kulowego. Do "Alternatywy 4" nową produkcję porównywał niemal każdy widz, a "Dylematu 5" nie mogło z tego wyjść zwycięsko. Widzowie na forach internetowych twierdzili, że serial to kicz i nie da się go oglądać. W ogniu krytyki znaleźli się twórcy, którym zarzucono, że byli nieodpowiednimi ludźmi, a realizacją serialu powinien zająć się kto inny. Nie oberwało się za to aktorom - widzowie zgodnie przyznali, iż jest im po prostu żal obsady.
"Dylematu 5" bronił jednak Kazimierz Kaczor.
Zobacz też:
"Sortownia": Artur Barciś w nowej roli. "Ordynatora jeszcze nie grałem"
"M jak miłość" po wakacjach. Wielki dramat Magdy! Straci trzy bliskie osoby?
"Korona Królów. Jagiellonowie": Widzowie polubili serial. Nowe odcinki już jesienią