"Zmiennicy": Twórcy kultowego serialu zakpili z ofiar tragedii?
We wtorek mija dokładnie 35 lat od premiery serialu "Zmiennicy" Stanisława Barei. Kultowa produkcja o przygodach warszawskich taksówkarzy okazała się telewizyjnym przebojem. Niestety, reżyser serialu nie doczekał premiery - zmarł kilka miesięcy przed emisją.
"Zmiennicy" to kultowy serial Stanisława Barei ukazujący w krzywym zwierciadle PRL-owską rzeczywistość. Tym razem jednak poznajemy pracowników Miejskiego Przedsiębiorstwa Taksówkowego, gdzie do pracy aplikuje młoda dziewczyna, Kasia (Ewa Błaszczyk). Niestety ze względu na to, że kobiety nie mogą pracować w MPT, zostaje ona odesłana z kwitkiem.
Ostatecznie, przebrana za Mariana Koniuszko, syna prezesa firmy, w której wcześniej pracowała, wygrywa rekrutację. Kasia, jako mężczyzna, zostaje zmiennikiem Jacka Żytkiewicza (Mieczysław Hryniewicz), który oczywiście nie wie o całym przekręcie.
Jadwiga Jankowska-Cieślak była świeżo po zakończeniu zdjęć do serialu "Jan Serce", w którym zagrała niezapomnianą Kalinę "Mgiełkę", gdy Stanisław Bareja zaproponował jej główną rolę w "Zmiennikach". W tym samym czasie aktorka dostała też ofertę wcielenia się w Antoninę Dziwisz w "Przesłuchaniu" Ryszarda Bugajskiego oraz występu w węgierskim filmie "Inne spojrzenie" Károlya Makka. Najpierw odrzuciła propozycję Bugajskiego (rolę przyjęła Krystyna Janda), potem przez kilka tygodni zastanawiała się nad pozostałymi dwoma projektami, do udziału w których została zaproszona...
"Musiałam wybierać, czy główna rola, ale na Węgrzech, czy serial w Polsce. Wybrałam Węgry" - wspomina.
Stanisław Bareja zaoferował Jadwidze Jankowskiej-Cieślak rolę Kasi niemal pięć lat przed tym, jak na planie "Zmienników" padł pierwszy klaps.
"Zwrócił się do mnie z tą propozycją dużo wcześniej, niż nakręcił sam serial, który zresztą wtedy, na etapie przygotowań, nosił jeszcze tytuł 'Zawód - taksówkarz'" - opowiadała aktorka w wywiadzie dla "Repliki".
Znajomi Jadwigi byli przekonani, że odrzuciła rolę, bo nie chciała być kojarzona z... przebierankami. Wydawało się jej, że Bareja chce nakręcić coś w stylu "Poszukiwanego poszukiwanej" - filmu, który dziesięć lat wcześniej odniósł oszałamiający sukces głównie dzięki grającemu w nim w kobiecych ciuszkach Wojciechowi Pokorze.
"Odrzucenie przeze mnie roli w 'Zmiennikach nie miało nic wspólnego z niechęcią do grania w męskim stroju i z przyklejonymi wąsami" - stwierdziła po latach aktorka, dodając, że jedynym powodem jej odmowy była propozycja pracy na Węgrzech.
Za rolę w "Innym spojrzeniu" Jadwiga Jankowska-Cieślak zdobyła w 1982 roku - jako pierwsza Polka - Złotą Palmę na Festiwalu Filmowym w Cannes. Osiem lat później sukces ten powtórzyła Krystyna Janda, która Złotą Palmę dostała za rolę w "Przesłuchaniu", którą to rolę odrzuciła... Jadwiga Jankowska-Cieślak.
Rolę Kasi dostała Ewa Błaszczyk, która była wtedy narzeczoną Jacka Janczarskiego, czyli... współautora scenariusza "Zmienników".
"Jadzia była zajęta, a ja byłam pod ręką. Wygrałam akurat wtedy nagrodę na Festiwalu Filmowym w Gdyni i byłam na fali. A ponieważ mieszkałam w domu scenarzysty, no to łatwo było po mnie sięgnąć" - mówi Ewa Błaszczyk.
"Do dzisiaj wielu widzów kojarzy mnie jedynie ze 'Zmienników', tak jakbym nic innego w życiu nie zrobiła. Ale trudno się temu dziwić, skoro serial oglądała cała ówczesna Polska" - dodaje aktorka.
Obsadzenie roli Kasi nie było jedynym "obsadowym" zmartwieniem Barei. Reżyser wymarzył sobie, by Jacka Żytkiewicza - zmiennika Kasi - zagrał Krzysztof Stelmaszyk. Aktor wziął nawet udział w zdjęciach próbnych i wypadł znakomicie, ale ostatecznie wycofał się z udziału w serialu. Kolejnym kandydatem do roli kierowcy taksówki numer 1313 był Cezary Harasimowicz, ale w końcu Stanisław Bareja zdecydował się na Mieczysława Hryniewicza. Harasimowicz dostał na otarcie łez rolę kierowcy prezesa Kłuska (Wojciech Pokora).
Mieczysław Hryniewicz zdradza, że bardzo mu na tej roli zależało, a jednym z warunków, by ją dostać, było posiadanie prawa jazdy.
"Sprawdzono moje umiejętności. Wcześniej pomyślnie przeszedłem zdjęcia próbne. W trakcie zdjęć na planie wszystko szło gładko. Obyło się bez wypadków i stłuczek, a od czasu do czasu zastępował mnie doświadczony kaskader" - opowiada aktor, dodając, że początkowo zaplanowano tylko... osiem odcinków.
"Pracowałem z czołówką polskich aktorów. To dzięki nim i ich wspaniałej grze nakręcono dodatkowe siedem. Zachwycony ich komediowym talentem operator nie mógł z wrażenia wyłączyć kamery. A dla mnie obecność na planie takich tuzów jak Irena Kwiatkowska, Bronisław Pawlik czy Krzysztof Kowalewski była niesamowicie mobilizująca. Cieszyłem się, że mogę podpatrzeć, jak świetnie grają czy improwizują" - mówi serialowy Jacek Żytkiewicz, dla którego "Zmiennicy" są ciągle doskonałym zapisem pełnej absurdów PRL-owskiej rzeczywistości.
"Pan Bareja był oszczędny w słowach. Zapamiętałem go jako fantastycznego reżysera, który posiadał poczucie humoru i duży dystans do siebie" - wspomina Mieczysław Hryniewicz.
W obsadzie serialu znalazł się też gwiazdor "Rancza" Piotr Pręgowski (który wystąpił wcześniej u Barei w "Misiu" w roli gońca). W "Zmiennikach" wcielił się w tajskiego studenta i przemytnika Krashana. Aby wiarygodnie wcielić się w Azjatę, Pręgowski musiał przy pomocy charakteryzatorów malować wszystkie widoczne partie skóry i wyskubać brwi.
"Pręgowski przed studiami trenował zapasy. Ze sportu wyczynowego zrezygnował, ale sportowa żyłka pozostała. W czasie zdjęć w Bangkoku dał się skusić na pojedynek w stylu tajskim. Walkę wygrał, ale - jak twierdzi - stracił ząb" - pisze w książce "Kultowe seriale" Piotr K. Piotrowski.
"Słynący z ekonomicznego podejścia do realizacji filmów Bareja nie tylko zaoszczędził na zagranicznym aktorze, angażując Piotra Pręgowskiego, ale i do minimum ograniczył koszt wyjazdu i pracy ekipy w Bangkoku. Sam zagrał Krokodylowego, który kieruje przemytem narkotyków. Jak mówi reżyser Waldemar Barewicz (grany przez Zdzisława Wardejna): 'Reżyseria jest sztuką rezygnacji'" - przypomina Piotrowski.
Bareja oszczędził też na koszulkach z logo Levi's które nosi grany przez Hryniewicza Jacek. "Koszulki zakupiono hurtem na bazarze pod Warszawą. To były podróbki. Sam miałem ich kilka do pracy w serialu, bo przecież zdjęcia trwały stosunkowo długo i jedna by nie starczyła. Po latach, przy jakiejś okazji, poznałem przedstawicielkę firmy Levi's i zażartowałem, że powinni mi zapłacić za reklamę ich produktu. Na co usłyszałem, że to raczej ja powinienem zapłacić grzywnę za kupowanie i używanie podrabianej odzieży. Tak więc na kostiumach Bareja też potrafił zaoszczędzić" - słowa Mirosława Hryniewicza przytacza Piotr K. Piotrowski.
Stanisław Bareja nie dożył premiery serialu. Zmarł 14 czerwca 1987 roku, cztery miesiące przed telewizyjną emisją "Zmienników". Nie dożył też poniżających pomówień o... kpiny z ofiar tragedii.
"W odcinku piątym 'Safari' znalazł się wątek z samolotem do Krakowa, któremu rzekomo odpadło koło i pilot uruchamia procedurę awaryjnego lądowania. 9 maja 1987 rozbił się samolot lecący do Nowego Jorku. W tym samym roku zdecydowano o emisji serialu. W związku z tym niektóre osoby z telewizji sugerowały, że Bareja w cyniczny sposób kpi z ofiar katastrofy. Sytuacja w obliczu tragedii (zginęło 183 osoby) rzeczywiście była niezręczna. Najbardziej ucierpiało dobre imię nieżyjącego reżysera, który był absolutnie bez winy. Sceny z samolotem powstały dwa lata przed katastrofą. To nie Stanisław Bareja zachował się nieodpowiedzialnie, ale decydenci z telewizji" - pisał w książce "Kultowe seriale" Piotr K. Piotrowski.