Bożena Rogalska zachwycała krytyków i widzów. Aktorka zginęła w tragicznym wypadku
Bożena Rogalska, czyli niezapomniana Marta Korczyńska z serialu i filmu "Nad Niemnem", przez wiele lat czekała na rolę swojego życia. Gdy ją w końcu dostała, postanowiła zrezygnować z aktorstwa i zacząć wszystko od nowa. Wydawało się jej, że znajdzie szczęście w słonecznej Italii, gdzie zamieszkała po opuszczeniu Polski. Niestety, nie było jej dane przekonać się, jak smakuje "dolce vita". Tuż po przeprowadzce do Włoch zginęła w wypadku samochodowym...
Na egzaminy wstępne do krakowskiej szkoły teatralnej 18-letnia Bożena Rogalska pojechała w tajemnicy przed rodzicami, którzy woleli, by została prawniczką lub lekarką. O tym, że będzie aktorką, zdecydowała długo przed maturą.
"Żadnego innego zawodu nie biorę pod uwagę" - powiedziała ponoć, gdy jeden z egzaminatorów zapytał ją, czy aktorstwo to jej jedyny pomysł na życie. Dostała się na wymarzone studia za pierwszym podejściem. Gdy zobaczyła swoje nazwisko na liście przyjętych, rzuciła się na szyję stojącemu przed tablicą informacyjną wydziału aktorskiego przystojnemu, długowłosemu chłopakowi, który - jak się okazało - też zdobył indeks. Z Bogusławem Lindą, bo o nim mowa, kolegowała się przez całe studia. To u jego boku zagrała swą pierwszą rolę - księżniczkę Irinę w "Szewcach" Witkacego, ich wspólnym, wyreżyserowanym przez Macieja Prusa, przedstawieniu dyplomowym.
Bożena była jeszcze na pierwszym roku, gdy uwagę zwrócił na nią wykładowca z wydziału reżyserii, bardzo lubiany przez wszystkich studentów Bogdan Hussakowski. Młodsza o jedenaście lat aktorka po prostu wpadła mu w oko... Kiedy w 1975 roku kończyła studia, on akurat objął posadę dyrektora Teatru Dramatycznego im. Jana Kochanowskiego w Opolu i zaproponował jej angaż. Była w nim już wtedy zakochana, więc bez wahania zgodziła się pojechać z nim, choć dostała też ofertę dołączenia do zespołu krakowskiego Starego Teatru. Poszła za głosem serca i nie żałowała, bo to Hussakowski, jak wyznała po latach w wywiadzie, zrobił z niej prawdziwą aktorkę.
25 października 1975 roku Bożena Rogalska zadebiutowała na profesjonalnej scenie w tytułowej roli w sztuce Juliusza Słowackiego "Beatrix Cenci", którą wyreżyserowała Maja Wachowiak. Po premierze dyrektor Hussakowski wysłał jej do garderoby ogromny bukiet czerwonych róż. Wkrótce potem została jego drugą żoną.
Bożena Rogalska nie była typową "dyrektorową". W ciągu czterech sezonów, które po studiach spędziła w Opolu, zagrała tylko w dwóch spektaklach Bogdana. W sumie w latach 1975-1979 w opolskiej scenie odbyło się dziesięć premier z jej udziałem. Za kreację w "Dziadach" wyróżniono ją na IV Opolskich Konfrontacjach Teatralnych. O "jej" Zosi w adaptacji dramatu Adama Mickiewicza recenzenci pisali, że jest aktorską perełką. Koleżanki z teatru wspominają ją jako niezwykle serdeczną, sympatyczną osobę, na pomoc której zawsze można było liczyć i która... nie pchała się na afisz.
Francoise Dorléac szła po sławę. Siostra Catherine Deneuve zginęła tragicznie
Z widzami Teatru Dramatycznego Bożena pożegnała się w maju 1979 roku rolą Clelii w "Szalonej Grecie" Stanisława Grochowiaka. Kilka miesięcy później po raz pierwszy zagrała w Łodzi, dokąd pojechała... za Bogdanem Hussakowskim, który powołany został na stanowisko dyrektora tamtejszego Teatru im. Stefana Jaracza. Wcześniej mąż obsadził ją w spektaklu Teatru Telewizji "Gdy wstaniemy z martwych" Ibsena, w którym brawurowo zagrała główną rolę kobiecą. Przed swym łódzkim debiutem Bożena miała już na koncie udział w trzech przedstawieniach telewizyjnych, ale - jak mówiła - przed kamerą nie czuła się zbyt dobrze.
"Scena w teatrze jest zdecydowanie moim ulubionym miejscem pracy" - wyznała reporterowi łódzkiego ośrodka TVP po jednej z premier. Kino upomniało się o Bożenę Rogalską dopiero w 1982 roku. Hanka Włodarczyk zaprosiła ją wtedy do udziału w swym debiutanckim filmie "Bluszcz". Zagrała niewielką, ale zapadającą w pamięć rolę przyjaciółki głównej bohaterki. Filmowcy nie rozpieszczali aktorki. Była już dziesięć lat po studiach, a miała w dorobku zaledwie cztery kreacje filmowe - w "Bluszczu", "Idolu", "Wakacjach w Amsterdamie" i "Republice nadziei".
Gdy pod koniec 1985 roku Bożena nieoczekiwanie dostała propozycję wcielenia się w Martę Korczyńską w ekranizacji "Nad Niemnem", nie chciała jej przyjąć, bo akurat przygotowywała się do premiery "Ferdydurke", którą Bogdan Hussakowski reżyserował w "ich" teatrze w Łodzi. Reżyser "Nad Niemnem", Zbigniew Kuźmiński, uparł się jednak, by to ona zagrała siostrę Benedykta Korczyńskiego. Jesienią widział ją na scenie w "Gorzkich łzach Petry von Kant" i był pod ogromnym wrażeniem jej kreacji. Bożena po prostu uratowała kiepskie przedstawienie.
Romy Schneider i Alain Delon: Kochali się na zabój, ale nie mogli być razem
Kuźmiński uznał, że Rogalska to aktorka do zadań specjalnych, a za takie właśnie uważał rolę Marty. W końcu udało mu się przekonać aktorkę, by podjęła wyzwanie. "Gdyby Orzeszkowa mogła obejrzeć ekranizację swojej najsłynniejszej powieści, z pewnością byłaby zachwycona filmową Martą" - pisali recenzenci po premierze "Nad Niemnem".
Grająca główną rolę Iwona Katarzyna Pawlak wręcz rozpływała się w wywiadach nad swoją starszą koleżanką. "Była postarzana przed każdym wejściem na plan i nigdy nie widziałam, żeby się skarżyła czy była niezadowolona. Wszystko u niej grało: twarz w charakteryzacji, kostium, to jak się poruszała, jak chodziła. Pięknie Martę zagrała" - powiedziała odtwórczyni roli Justyny Orzelskiej w wywiadzie dla "Angory".
Iwona Katarzyna Pawlak doskonale znała Bożenę Rogalską z teatru. Studiowała w łódzkiej filmówce i chodziła na wszystkie przedstawienia do Teatru Jaracza. "Ona na scenie jest po prostu perfekcyjna" - komplementowała Bożenę.
Choć film "Nad Niemnem" wszedł na ekrany kin w apogeum kryzysu, w jakim po stanie wojennym pogrążona była Polska, widzowie nie zawiedli. Niestety, Bożena Rogalska, zamiast cieszyć się z wielkiego sukcesu, pogrążona była w rozpaczy. W czasie gdy ona pracowała na planie, jej mąż wdał się w romans z młodszą od niego o 23 lata studentką III roku wydziału aktorskiego łódzkiej Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej.
Magda Konopka: Mogła być dziewczyną Bonda, skończyła zapomniana
Nową muzą męża Bożeny Rogalskiej została Joanna Jankowska. "Zatrudnił mnie do swojego teatru z komentarzem: "Fajna d**a, przyda mi się w szóstym rzędzie". Ale dużo grałam, a kiedy reżyserował "Niebezpieczne związki", zostałam jego asystentką" - wspominała Jankowska po latach w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
Ciekawostką jest, że Joanna debiutowała w Teatrze im. Jaracza u boku... Bożeny Rogalskiej w "Ferdydurke". Kilka lat później zajęła jej miejsce u boku Bogdana Hussakowskiego - została jego trzecią żoną. Po "Nad Niemnem" Bożena zagrała jeszcze w dwóch spektaklach telewizyjnych. Z zawodem, który sobie wymarzyła, będąc małą dziewczynką, pożegnała się rolą Racheli w "Weselu" w reżyserii Hussakowskiego. Gdy przestawienie zeszło z afisza, odeszła z teatru i... od Bogdana. Postanowiła zacząć życie od nowa.
Była już wtedy właścicielką salonu odnowy biologicznej dla kobiet, który otworzyła w centrum Łodzi, więc wydawało się jej, że jakoś uda się jej przetrwać kryzys. Przemiana ustrojowa, do jakiej doszło w Polsce w 1989 roku, zmusiła Bożenę do zrobienia kolejnego przemeblowania w życiu. Tym razem postanowiła poszukać swojego miejsca na ziemi poza granicami kraju. Zamknęła salon, sprzedała mieszkanie i wyruszyła na południe Europy pełna wiary, że w słonecznej Italii znajdzie pracę, szczęście i miłość.
Po kilku miesiącach pobytu we Włoszech zaczynała wreszcie czerpać z życia pełnymi garściami... Cieszyła się, że podjęła decyzję o wyjeździe z Polski, zapominała powoli o tym wszystkim, co tu zostawiła. Miała mnóstwo planów. Los nie pozwolił jej jednak ich zrealizować. 14 maja 1991 roku Bożena Rogalska zginęła w wypadku samochodowym w pobliżu Sassuolo pod Modeną.
Bożena Kurowska do samego końca ukrywała śmiertelną chorobę. Zmarła na scenie