Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10731
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Barbara Krafftówna, gwiazda "Czterech pancernych", wyszła za mąż po miesiącu znajomości!

93-letnia obecnie Barbara Krafftówna, czyli niezapomniana Honorata z kultowego serialu "Czterej pancerni i pies", dwa tygodnie po poznaniu aktora Michała Gazdy miała absolutną pewność, że chce zostać jego żoną. Swoją błyskawiczną decyzją o ślubie gwiazda znokautowała całą rodzinę i wszystkich wokół. - W ogóle nie brałam pod uwagę, że komuś może się to nie podobać - przyznała z rozbrajającą szczerością.

O początkach swojej znajomości z Michałem Gazdą, który zginął w wieku niespełna 42 lat w wypadku samochodowym w 1969 roku, Barbara Krafftówna opowiedziała ze szczegółami w książkowej rozmowie z Remigiuszem Grzelą "Krafftówna w krainie czarów".

"Pierwszego dnia mojej pracy w teatrze (Teatr Nowej Warszawy - przyp. red.), kiedy dyrekcja oficjalnie przedstawiała mnie zespołowi, koledzy przychodzili, przedstawiali się. Czekałam na wspaniałego, przystojnego kolesia Tadeusza Janczara. Pomyślałam, no, koleżanki miały rację, że ten Janczar taki przystojny. To był Michał, tylko nie dosłyszałam, jak się przedstawił. A kiedy zachorował kolega z obsady "Toru przeszkód", Michał przyszedł na zastępstwo" - wspomina aktorka na kartach swojej autobiografii.

Reklama

Data ślubu wzięta z... horoskopu

Tak naprawdę Barbara Krafftówna i Michał Gazda po raz pierwszy zetknęli się świtem 1 maja 1953 roku, kiedy zespół Teatru Nowej Warszawy zebrał się przed budynkiem, żeby pójść na pochód pierwszomajowy.

"Wszystkie teatry szły pod swoimi hasłami. Ja z Michałem niosłam transparent: Niech żyje Pierwszy Maja!". Pochód trwał cały dzień i to był najdłuższy dzień adoracji. A 17 maja zapadła decyzja o ślubie" - wyznała gwiazda.

"Dwa tygodnie później?" - nie mógł uwierzyć Remigiusz Grzela.

"To chyba trzeba stracić głowę" - skomentował.

Zobacz też: Barbara Krafftówna bohaterką skandalu za kulisami festiwalu w Opolu!

"Ależ oczywiście, nie tylko głowa była stracona. Pojawiła się bezwzględna pewność. Decyzja wręcz. Najpierw ślub cywilny, a 1 czerwca kościelny u św. Barbary - tam, gdzie byłam chrzczona" - ujawniła Barbara Krafftówna, dodając, że decyzja o ślubie nie była wspólna, lecz... jej.

Michał Gazda o mały włos nie zemdlał, gdy usłyszał, co wymyśliła szalona Basia.

"Ale los tak wszystko wyreżyserował, że nie było odwołania. Więc on mdlał, a ja go cuciłam, Efektem dodatkowym było zdewastowane mieszkanie, bo robiłam sobie kąpiel i woda się przelała z wanny, i spalony czajnik, bo robiłam Michałowi herbatę" - zrelacjonowała serialowa Honorata z nieśmiertelnych "Czterech pancernych".

"Jestem twoja (...) jestem twoja na zawsze" - zakomunikowała 17 maja 1953 roku swojemu wybrankowi, po czym pojechali do Wawra (dzielnica Warszawy położona w prawobrzeżnej części miasta - przyp. red.), gdzie mieszkały jej mama z siostrą, i poprosiła, by uklęknął i oświadczył się.

"Wpadł, jak się rzucił na kolana, obie panie były zdruzgotane..."

Skąd aktorka miała pewność, że Michał Gazda to właśnie "ten jedyny"?

"Otóż jeden z moich kolegów we Wrocławiu układał horoskopy. Podałam mu datę i godzinę urodzenia. Strasznie długo obliczał. Po dwóch czy trzech tygodniach upomniałam się. Mówi: "A, cholera, nie wiem, pomyliłem się, stale liczę i stale mi coś wyskakuje". Minął jakiś czas i znowu pytam, bo już mnie krew zalewa. To on, że zmienił system obliczeń i że chyba osiwieje nad moim horoskopem. "Wszystko się zgadza, ale jest i choroba, i zmiana miejsca pracy". No i stale mu wyskakiwało 17 maja jako ślub, zakładanie rodziny" - opowiedziała w książce "Krafftówna w krainie czarów".

Zobacz też: Gwiazda "Czterech pancernych..." była... damą do towarzystwa!

Jak kochać Stalina

Początkowo Krafftówna i Gazda widywali się wyłącznie w poniedziałki na szkoleniach ideologicznych. 

"To były dni wolne i cały zespół obowiązkowo od ósmej  rano uczestniczył w spotkaniach pod hasłem: Jak kochać Stalina. Choć wszyscy wciąż byliśmy młodzi, właściwie szczeniaki, to już świadomi wszelkich zagrożeń, obciążeni. Nie byliśmy wolni od indoktrynacji. I wszyscy chcieliśmy odbudować ojczyznę po wojnie. Wiedzieliśmy, że nikt tego za nas nie zrobi, że każdy musi odbudować "swój fragment podwórka"... Trwało odgruzowywanie, na ochotnika przystawało się w wężyku do podawania cegły. Cały kraj odbudowywał Starówkę. Warszawa to był jeszcze w wielu dzielnicach kamień na kamieniu" - wspomina aktorka.

Cudowna zabawa w konspirację

Ślub odbył się 1 czerwca 1953 roku - najszybciej, jak się dało załatwić. Wiedzieli o nim tylko najbliżsi. Państwo młodzi chcieli sprawdzić, czy uda się taki fakt ukryć przed jedną z koleżanek, która zawsze wszystko wiedziała pierwsza i była w tym nie do pobicia.

"Nie mówiliśmy w teatrze, a zachowanie tajemnicy nie było proste, bo graliśmy w tym samym spektaklu. Wychodziliśmy z teatru oddzielnie, każde w swoją stronę, ja z kolesiami do tramwaju. Michał dosiadał do mnie dwa przystanki dalej. Cudowna zabawa w konspirację. A potem były wakacje i wczasy pracownicze nad morzem, na które zespół otrzymał przydziały. Małżeństwa dostawały pokoje dwuosobowe. Ale ponieważ ślub był dotąd tajemnicą, miałam przydział do pokoju trzyosobowego z koleżankami. Michał dostał pokój z kolegami. Pobiegł do administracji i mówi: "Poproszę o dwuosobowy, bo będę z żoną". (...) Dopiero wtedy pozmieniali nam przydziały. Ale zespołu już właściwie nie było w teatrze, więc pierwsza wiedziała tylko administracja (...) Kiedy dowiedział się Czesio Wołłejko, powiedział: "No i patrzcie, Michał podgaździł nam Baśkę" - ujawniła Barbara Krafftówna.

Zobacz też: Martyna Wojciechowska odniosła się do plotek o rozstaniu. Otworzyła się przed fanką. "Czyli małżeństwo nic nie znaczy..." :: Magazyn :: RMF FM

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy