Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10719
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"07 zgłoś się": Kto był prawdziwym ojcem Borewicza?

Wśród postaci z polskich seriali wszech czasów trudno znaleźć bardziej kompletnego bohatera niż Sławomir Borewicz z kultowego "07 zgłoś się" Krzysztofa Szmagiera. Dzięki niemu produkcja sprzed blisko półwiecza odniosła niebywały sukces i wciąż cieszy się zainteresowaniem oraz pamięcią widzów. A Sławomir Borewicz, niemal jak postać historyczna, posiada własną biografię zapisaną w Wikipedii. Kto właściwie był jego ojcem? Tajemnica serialu po latach wyszła na jaw!

Zazwyczaj z ustaleniem autorstwa serialowej postaci nie ma większych problemów. Jej "matką" lub "ojcem" jest scenarzystka/scenarzysta. Czasem serial bywa adaptacją powieści, wówczas bliska "rodzina" bohatera powiększa się o autora książki, którą adaptowano na potrzeby produkcji. Reszta zależy od reżysera i talentu aktorki/aktora, wcielających się w postać ze scenariusza. Owszem, wszystkie te elementy wystąpiły podczas narodzin Sławomira Borewicza, ale na wyjątkowość tego bohatera i sytuacji miały wpływ jeszcze inne czynniki.

Na początku był porucznik Bolski, czyli polski Kojak

Reżyser Krzysztof Szmagier, twórca m. in. "Przygód psa Cywila", pojawił się w niedzielę rano na jednym z krakowskich osiedli. W teczce miał cztery skrypty scenariuszy serialu zatytułowanego "Przygody porucznika Bolskiego". Fascynowały go wówczas amerykańskie produkcje kryminalne w odcinkach i marzył o realizacji polskiego Kojaka.

Reklama

Do Krakowa przyjechał z Wrocławia, gdzie w tamtejszej wytwórni filmowej obejrzał obszerne fragmenty nowego serialu "Znaki szczególne" Romana Załuskiego z niejakim Bronisławem Cieślakiem w roli głównej.

Już wtedy, na początku lata 1976 roku, szukając bloku Cieślaka, Krzysztof Szmagier miał niemal pewność, że znalazł człowieka, który zagra porucznika Bolskiego w jego serialu. Kiedy po kilkugodzinnej wizycie opuszczał mieszkanie krakowskiego dziennikarza po studiach etnograficznych, jego przekonanie, że odkrył właściwego człowieka do roli porucznika, znacznie wzrosło. Tyle że po tej wizycie porucznik już nigdy nie miał nazywać się Bolski. 33-letni wówczas Bronisław Cieślak z ironią wypowiedział się o tytule projektu i nazwisku bohatera.

- Wie pan - zwrócił się do gościa - Bolski kojarzy mi się z cienkim Bolkiem. A ten cały tytuł też jest jakiś mało oryginalny...Przecież pan sam nakręcił "Przygody psa Cywila", w telewizji co jakiś czas powtarzają "Przygody pana Michała". To może od razu zróbmy "Przygody Tomka Sawyera"?

Zobacz też: "07 zgłoś się": Serial o superglinie z PRL-u w

Zakład o butelkę wódki, czyli gdzie ukrywa się Dor?

Pisząc scenariusze (pierwsze cztery, nawet nie marząc o tym, że serial doczeka się kontynuacji), Szmagier bardzo sprytnie założył, że nie chce wymyślać historii do poszczególnych odcinków, lecz podeprze się istniejącymi na rynku kryminałami. Do jego wizji idealnie pasowała powieść "Major opóźnia śledztwo" niejakiego Marcina Dora. I właśnie ta książka jest bardzo istotna przy poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, "kto był ojcem Borewicza"?

Bohater powieści Dora ma właściwie wszystkie cechy, które możemy zaobserwować u serialowego Borewicza: bezczelny, ironiczny, uwodzicielski... W pierwszym odcinku zatytułowanym "Major opóźnia akcję" poznajemy porucznika w pełnej krasie. W kontynuacji serialu bohater jest już tylko wzbogacany o jakieś mniej istotne cechy czy szczegóły życiorysu.

Szmagier bardzo chciał zrobić adaptację powieści Dora, ale... nie był w stanie namierzyć autora, żeby uzyskać jego zgodę. Nic dziwnego, bo w rzeczywistości Marcin Dor nigdy... nie istniał. Pseudonim Dor wymyślił sobie pisarz i scenarzysta Aleksander Minkowski  (m.in. "Szaleństwo Majki Skowron", "Dyrektorzy", Zielona miłość").

- Powieść "Major opóźnia akcję" napisałem na konkurs - ujawnił po latach Aleksander Minkowski. - Ponieważ wcześniej przyjąłem wadium, nie mogłem się wykręcić i napisałem tę książkę na szybko, tuż przed upływem terminu. A potem okazało się, że wydawnictwo, które zorganizowało konkurs, zamierza wydać "Majora". Ponieważ nie byłem dumny z tej powieści, wymyśliłem, że ukaże się pod pseudonimem... Któregoś dnia wybrałem się do telewizji, gdzie spotkałem Szmagiera. Szykował się do nowego serialu i miał problem ze znalezieniem niejakiego Dora, którego powieść zamierzał sfilmować. Powiedziałem, że jeśli założymy się o butelkę wódki, to znajdę mu Dora.

Zobacz też: "07 zgłoś się": Wciąż na topie

Złowieszcza prognoza: "Będziesz handlował pietruszką"!

Wreszcie Krzysztofowi Szmagierowi udało się pokonać wszystkie przeszkody, w tym delegowanie Cieślaka z pracy w telewizji na plan serialu. Jeszcze na dobry początek Jerzy Kawalerowicz, ówczesny szef filmowego zespołu "Kadr", dodał Szmagierowi otuchy mówiąc:

- Wiesz, że do głównej roli zaangażowałeś amatora? Jeśli ci się nie uda, będziesz handlował pietruszką.

Lecz Krzysztof Szmagier był przekonany, że Cieślak sobie poradzi. W końcu widział go w "Znakach szczególnych", gdzie zachowywał się przed kamerą jak stary wyjadacz. Reżyser "Przygód psa Cywila" czuł, że trafił na żyłę złota. Jednak problem polegał na tym, że to nie on dokopał się do złoża. We Wrocławiu Roman Załuski kończył postprodukcję "Znaków szczególnych" i nieuchronnie zmierzał do telewizyjnej premiery, do której miało dojść już we wrześniu 1976 roku. Późniejsze pojawienie się Cieślaka w "07 zgłoś się" już nie byłoby takie odkrywcze i zaskakujące...

I tak się nagle dziwnie złożyło, że na reżysera i jego "Znaki szczególne" zaczęły spadać wszelkie plagi. A to cenzorom nie spodobał się nagi biust Anny Chodakowskiej, pokazany w jednym z odcinków, a to uznano, że serial zdradza tajemnice budowy Portu Północnego, co może ułatwić inwazję amerykańskich wojsk, a to jeszcze coś tam. Premiera "Znaków szczególnych" została przesunięta na 1977 rok.

Zobacz też: "07 zgłoś się": Siedem anegdot i jedna z zerem w tle

Jak on się właściwie nazywa?

To, że porucznik nie może nazywać się Bolski, zostało ustalone już w czasie pamiętnej pierwszej rozmowy w krakowskim mieszkaniu Bronisława Cieślaka. Niestety, nikt wtedy nie pomyślał, że bohater musi mieć jakieś nazwisko. Początkowo wystarczało samo imię, którego zresztą Cieślak używał na co dzień. Dla przyjaciół i znajomych był Sławkiem.  Tak samo w serialu zwracał się do niego Zdzisław Tobiasz grający majora Wołczyka. Ale nadszedł taki moment, że na planie padła kwestia: "Wezwijcie mi tu porucznika... No właśnie, jakiego porucznika? Jak on się właściwie nazywa?" Na to odezwał się współpracownik operatora w lekko baśniowym nastroju:

- Bo ja na przykład nazywam się Borewicz.

- I bardzo dobrze! - ucieszył się Krzysztof Szmagier. - Nasz porucznik nazywa się Sławomir Borewicz!

Pierwszy odcinek "07 zgłoś się" pokazano w telewizji 25 listopada 1976 roku. Dziś wiemy, że do 1987 roku powstało ich 21. Z czasem Krzysztof Szmagier pisał kolejne scenariusze z myślą o konkretnym aktorze. Często konsultował sceny i dialogi z Bronisławem Cieślakiem. Sam Cieślak coraz śmielej i częściej wnosił do serialu swoje pomysły.

Powiedzenie, że sukces ma wielu ojców, w tym przypadku jest jak najbardziej na miejscu.

            

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: 07 zgłoś się
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy