Zakochała się przez... przypadek!
Dorota Naruszewicz, czyli Beata Borecka z "Klanu", wierzy w przeznaczenie i szczęśliwe zbiegi okoliczności! Dzięki przypadkowi jest przecież od wielu lat ... zakochana.
Wiemy, w jakich okolicznościach poznała swojego męża, Tomasza.
Dorota przyznaje, że początek jej związku z mężem przypomina romansidło rodem z "Harlequina".
- Byłam wtedy na drugim roku studiów, przeżywałam właśnie dramat miłosny, użalałam się nad sobą i na nic nie miałam ochoty - opowiada.
- Koleżanka wyciągnęła mnie na spacer po Starówce, weszłyśmy do przytulnej kawiarni, usiadłyśmy i nagle poczułam, że za chwilę wydarzy się coś ważnego. Po pięciu minutach do naszego stolika podszedł młody mężczyzna i zaproponował, abyśmy dołączyły do grupy, z którą akurat był w kawiarni. Bawiliśmy się całą noc, a rano byliśmy już w sobie do szaleństwa zakochani. Klasyczna miłość od pierwszego wejrzenia...
Niestety, okazało się, że Tomasz przyleciał do Polski tylko na wakacje i lada moment będzie musiał wracać do Stanów.
- To była straszna wiadomość! - mówi Dorota.
- Nie chciałam rezygnować ze studiów, by jechać z nim, bo wierzyłam, że wyjazd Tomasza nie oznacza, że już nigdy się nie spotkamy. Skończyłam szkołę teatralną i dopiero wtedy poleciałam do Stanów. Tak mi kazało serce. W ogóle nie myślałam, żeby robić tam karierę aktorską. Można powiedzieć, że dla miłości zrezygnowałam wtedy z aktorstwa, ale nie czułam, że wyrzekam się marzeń i poświęcam dla mężczyzny. A nawet jeśli by tak było? Tomasz jest tego wart.
Dziś Beata wciąż jest zakochana w mężu. Owocem ich miłości są dwie piękne córki.