Opowieść o walce o godność i sprawiedliwość. Nikt jeszcze tak nie kręcił
Od chwili rozpoczęcia prac na planie "Heweliusza" Netfliksa o tej jednej z najbardziej wyczekiwanych i największych serialowych produkcji mówi się wiele. O realizacji, trudnych zdjęciach czy wymagających warunkach w studiu Lites Water Stage & Film Studios, gdzie plejada polskich aktorów dzielnie radziła sobie m.in. z niebotyczną temperaturą i trudnymi scenami.
I choć najnowszy serial Jana Holoubka pod względem realizacyjnym spełnia wszystkie pokładane oczekiwania, to rozgrywający się na lądzie dramat sądowy, w którym rodziny ofiar walczą o sprawiedliwość i dobre imię załogi wywiera największe emocje.
"Heweliusz" zachwyca realizacją, stroną techniczną. Wzrusza - dzięki wspaniałej obsadzie, z której każda aktorka i aktor ma do utkania własną mikrohistorię. Na pierwszy plan wysuwają się jednak fantastyczni Magdalena Różczka, Justyna Wasilewska i Konrad Eleryk.
Katastrofa promu Jan Heweliusz była największą katastrofą w historii polskiej żeglugi cywilnej. Do tragedii doszło w godzinach porannych 14 stycznia 1993 roku; zginęło w niej 55 osób, uratowało się tylko dziewięć. Adam Zadworny w reportażu “Heweliusz. Tajemnica katastrofy na Bałtyku" przywołuje słowa jednego z ocalałych o tym, że tej nocy rozglądając się wokół, morze przypominało mu cmentarz w Dzień Zmarłych.
"Heweliusz" ukazuje, co działo się na pokładzie - jakie działania podjęto, jednak na ratunek było już za późno. Jak próbowano wyrównać przechył, co mogło przyczynić się do katastrofy, co działo się na mostku, jak przerażona była nie tylko załoga, ale również zdezorientowani pasażerowie. Pokazuje walkę o przetrwanie podczas sztormu, kiedy siła wiatru przekraczała skalę Beauforta.
Jest w końcu czołówka serialu, o której trzeba wspomnieć. Wykorzystano prawdziwe nagranie, w którym kapitan Andrzej Ułasiewicz wypowiada: "Mayday, mayday! Jan Heweliusz"; w tle sygnał SOS w alfabecie Morse’a - trzy kropki, trzy kreski, trzy kropki. Te krótkie, stonowane, zrealizowane bez fajerwerków intro wprowadza nas w historię.
Zobacz też: Największy polski serial ostatnich lat. Nikt wcześniej nie kręcił na taką skalę
Kasper Bajon, autor scenariusza "Heweliusza" (a wcześniej "Rojsta", "Wielkiej Wody" czy "Projektu UFO") prowadzi w pięcioodcinkowym miniserialu nielinearną narrację, zabierajać nas w różne punkty historii - na prom Jan Heweliusz, do mieszkania kapitana Ułasiewicza, na salę sądową, czy do portu, gdzie w jednym z odcinków na jakiekolwiek informacje dotyczące katastrofy czekają zgromadzeni dziennikarze.
Z wydarzeniami z 14 stycznia próbują poradzić sobie rodziny załogi oraz ci, którzy ocaleli. Pogrążona w żałobie Jolanta Ułasiewicz (Magdalena Różczka) stara się obronić dobre imię swojego męża i pomóc zdruzgotanej córce Agnieszce (Mia Goti); ze stratą mierzy się Aneta Kaczkowska (Justyna Wasilewska) i próbuje połączyć finansowo koniec z końcem. Witold Skirmuntt (Konrad Eleryk) zmaga się ze wspomnieniami z Jana Heweliusza, a Piotr Binter (Michał Żurawski) pomaga wyjaśnić tajemnicę katastrofy.
Serialowa historia "Heweliusza" jest inspirowana wydarzeniami z nocy 13/14 stycznia 1993 roku i mocno fabularyzowana. Tak samo jej bohaterowie nie są wiernymi odbiciami prawdziwych osób (Andrzeja i Jolanty Ułasiewiczów) - są raczej nośnikami motywów, wycinków z historii załogi. Witold Skirmuntt, jak mówił Konrad Eleryk w rozmowie z Interią, jest połączeniem dwóch postaci.
Magdalena Różczka, Michalina Łabacz, Justyna Wasilewska wcielają się w żony i matki, których świat w jednej chwili legł w gruzach. Każda z aktorek ma do zagrania świetny, emocjonalny materiał, a ich role złapią za serce niejednego widza. Wzajemne relacje dwóch z nich są wyjątkowo skomplikowane - w chwili wzajemnych oskarżeń, utraty bliskich i codziennych wyzwań. W pamięć zapada finałowa scena z pierwszego, drugiego, trzeciego odcinka czy jedna z najważniejszych rozgrywających się scen w sądzie, czy poruszające minuty ostatniego odcinka.
Obok scenariusza, realizacji, muzyki, obsada to jedna z najmocniejszych stron "Heweliusza". Jest Borys Szyc jako Andrzej Ułasiewicz, Jacek Koman w roli mecenasa Budzisza, Andrzej Konopka jako kapitan Kubara, wspomniany wyżej Michał Żurawski. Piotr Rogucki, Tomasz Schuchardt czy Łukasz Lewandowski.
I oczywiście, Konrad Eleryk, który w “Heweliuszu" jest po prostu fantastyczny. To, co wyprawia na ekranie jest niesamowite - prezentuje cały wachlarz swoich aktorskich możliwości, tworząc postać skomplikowaną, straumatyzowaną, pełną też poczucia winy. Zmienia ton głosu, nie boi się emocjonalnych scen. Ogląda się go znakomicie.
"Heweliusz" jest dopracowaną, świetnie poprowadzoną historią o katastrofie, stracie, walce o sprawiedliwość, walce z systemem, bezsilności państwa, błędach i o tym, jak na tragedię nie składa się jeden, ale wiele elementów. Zrealizowany z rozmachem, z dbałością o szczegóły, ale i to, żeby opowiedzieć historię załogi i pasażerów Jana Heweliusza godnie.
Zobacz też: Najgłośniejszy serial ostatnich lat. Opowie o tragedii, która wstrząsnęła Polską