Linda Evans: Była gwiazdą kultowej "Dynastii". Co robi obecnie?
"Nigdy nie planowałam zostać aktorką, moim marzeniem było stworzenie prawdziwego domu" - wyznała niegdyś Linda Evans. Stało się inaczej i choć w jej filmografii znajduje się ponad 30 tytułów, wszyscy kojarzą ją głównie z roli Krystle Carrington w "Dynastii". Jak potoczyły się losy serialowej Krystle?
Gdy Linda Evans w 1980 r. dołączyła do obsady "Dynastii", zbliżała się już do 40., a w kuluarach szeptano, że jest zdecydowanie za stara. "Sprawiła, że dojrzałość jest sexy!" - ogłosiły jednak gazety, gdy serial stał się hitem, a zastępy kobiet ruszyły do fryzjera, by "zrobić się na Krystle".
Serial oglądało 100 mln widzów w 90 krajach świata, za jeden odcinek Evans zgarniała 40 tys. dolarów, nie mówiąc już o kontraktach reklamowych i lansowaniu specjalnej marki perfum i ubrań żywcem wyjętych z "Dynastii".
Chociaż serial stał się synonimem amerykańskiego złego smaku, Evans została doceniona. Począwszy od 1982 roku, przez pięć kolejnych lat nominowano ją do Złotego Globu. Statuetkę zdobyła raz, przy okazji pierwszej z nominacji.
Saga bardzo bogatej rodziny Carringtonów rozpalała wyobraźnię polskich telewidzów na początku lat 90., a amerykańskich w latach 80. Jednym z kół zamachowych fabuły był konflikt między Krystle, żoną Blake'a Carringtona, nestora rodu, a jego poprzednią partnerką, wyrachowaną Alexis. Z pewnością wielu fanów serialu mogło zastanawiać się, czy dynamika wspólnych scen Evans i Collins przekładała się na ich prawdziwe życie.
"Nigdy nie miałyśmy osobistego konfliktu w ciągu dziewięciu lat, kiedy robiliśmy serial. Tylko kiedy włączała się kamera, skakałyśmy sobie do gardeł, bo tak było w scenariuszu" - mówiła Evans brytyjskiego czasopismu "Closer".
"Sceny walki są trudne, bo prowadzisz dialog podczas całej tej aktywności Ale nie przeszkadzały mi popisy kaskaderskie. Joan uwielbia konfrontację słowną, a nie fizyczną, więc było to dla niej większe wyzwanie. Ale radziła sobie, jak na starą wygę przystało. Zawsze było dużo śmiechu, bo to był tak absurdalne sytuacje" - wspominała pamiętne sceny z "Dynastii". Najlepiej słynną szamotaninę w sadzawce - kręcono ją przez cały dzień.
Ku rozpaczy fanów, po niemal dekadzie grania roli Krystle i pracy nierzadko po 14 godzin na dobę bez weekendów, Linda zdecydowała się odejść z serialu, który nie potrwał już długo bez niej. Choć wydawało się wówczas, że kariera w Hollywood stoi przed nią otworem, po zakończeniu "Dynastii" o Evans zrobiło się cicho. Wszystko przez problemy zdrowotne, które skłoniły aktorkę do opuszczenia Fabryki Snów i osiedlenia się w niewielkiej wsi w stanie Waszyngton.
Evans przez lata zmagała się z depresją, która rozwinęła się u niej po tym, jak u jej dwóch sióstr i najbliższej przyjaciółki zdiagnozowano poważne choroby. "Załamałam się i musiałam stoczyć walkę o siebie. Droga była wyboista, ale w końcu wyszłam na prostą" - podkreśla dziś.
Evans porzuciła aktorstwo i na małym ekranie pojawiała się już tylko jako instruktorka fitness w serii autorskich kaset z ćwiczeniami, założyła też sieć centrów gimnastycznych. Duszę i ciało rozwijała z nowym partnerem, greckim muzykiem Yannim.
Gwiazda nie planowała wracać do dawnej profesji, zwłaszcza po trwającej dekady przerwie. Wszystko zmieniło się w 2019 roku, gdy w jej ręce trafił scenariusz do czarnej komedii "Łabędzi śpiew" autorstwa Todda Stephensa. Jak zaznacza serialowa Krystle, powrotem do aktorstwa był dla niej stresującym, ale i ekscytującym doświadczeniem.
"Byłam niesamowicie podenerwowana. Jak mogłam się nie stresować, skoro nie robiłam tego od tak długiego czasu? Ostatnim razem, gdy występowałam, wszędzie jeździła ze mną ekipa fryzjerów i makijażystów. A teraz byłam zwyczajną Lindą jadącą na plan zdjęciowy do Ohio. Ale to było w tym wszystkim najbardziej ekscytujące. Coraz częściej dochodzę do wniosku, że życie potrafi zaskakiwać. Bo jakie są szanse na to, że kobieta może wrócić do pracy w wieku 78 lat? Zawsze lubiłam myśleć, że wszystko jest możliwe. To najlepszy dowód na to, że tak w istocie jest" - stwierdziła aktorka.