Daleko od noszy
Ocena
serialu
7,3
Dobry
Ocen: 664
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Daleko od noszy": Krzysztof Kowalewski był mężem kubańskiej tancerki. Dlaczego im nie wyszło?

Krzysztof Kowalewski, czyli niezapomniany ordynator Zygmunt Łubicz z "Daleko od noszy", miał 29 lat, gdy podczas jednej z wizyt w legendarnym SPATiF-ie poznał zjawiskową tancerkę – pochodzącą z Kuby Vivian Rodriguez. "Żaden mężczyzna nie potrafił przejść obok niej obojętnie" - opowiadał po latach, wspominając pierwszą żonę, która niedługo po ślubie uciekła do Paryża, zostawiając aktora z dwójką dzieci.

Opowiadając o Vivian Rodriguez, Krzysztof Kowalewski zawsze podkreślał, że nigdy nie miał do niej żalu o to, że odeszła od niego i wyjechała z Polski.

"To był niezwykły, kolorowy ptak. Nie pasowała do PRL-u. Byłem nią całkowicie zauroczony, ale kiedy wyjeżdżała, nie próbowałem jej zatrzymać" - wyznał w wywiadzie-rzece "Taka zabawna historia".

Zmarły 2,5 roku temu aktor wspominał swoje małżeństwo z Vivian jako "piękną przygodę z poważnymi konsekwencjami". Po ucieczce żony z Warszawy musiał przecież zająć się ich wspólnym synem, a także jej synem z poprzedniego związku.

Reklama

Krzysztof Kowalewski: Zakochał się w pięknej Vivian od pierwszego wejrzenia

Była zima 1966 roku, gdy pewnego wieczora Krzysztof Kowalewski wszedł do stołecznego SPATiF-u i zobaczył Vivian.

"Pełna sala ludzi. Mój wzrok od razu zatrzymał się na niej. Vivian była Kreolką, miała w żyłach domieszkę krwi indiańskiej. Czarne, lekko skośne oczy, wystające kości policzkowe, duże usta i brzoskwiniowa skóra. Bardzo, bardzo zgrabna" - opisywał ją pół wieku później na kartach książki "Taka zabawna historia".

Vivian Rodriguez przyleciała do Warszawy na zaproszenie swoich byłych teściów (jej pierwszy mąż też był Polakiem, więc całkiem nieźle mówiła po polsku).

"Z tego związku jest Cliff. Został z babcią na Kubie. Udało się go ściągnąć do Polski dopiero w 1969 roku. Wiktor – nasz syn – miał już wtedy dwa lata" - opowiadał Krzysztof Kowalewski w wywiadzie.

Matka Krzysztofa nie chciała, żeby żenił się z młodszą o sześć lat tancerką z Kuby. Nie lubiła Vivian, uważała, że dziewczyna wcześniej czy później zrani jej syna.

"Od początku nie było między nimi chemii" - twierdził aktor, dodając, że Vivian miała niewyparzony język i ciągle kłóciła się z jego mamą.

Krzysztof Kowalewski i Vivian Rodriguez: Byli razem zaledwie trzy lata

Vivian nie była stworzona do prowadzenia domu, opiekowania się dziećmi czy gotowania mężowi obiadów.

"Lubiła wyjść potańczyć, spotkać się ze znajomymi. W pewnym momencie postanowiła wrócić do zawodu. Stworzyła nawet duet "Kuba, Kuba" z jakimś tancerzem. Ale nie szło tak, jak sobie zaplanowała. Widać było, że jest coraz bardziej rozczarowana Polską" - wspominał Krzysztof Kowalewski w wywiadzie-rzece, którego udzielił kilka lat przed śmiercią Juliuszowi Ćwieluchowi.

Tymczasem aktor zaczął odnosić sukcesy, dużo grał, dostawał mnóstwo propozycji i – jak przyznał po latach – rodzina zaczęła mu po prostu przeszkadzać. "Zresztą w świecie Vivian też chyba nie było za dużo miejsca na dzieci, rodzinę. Często się o to kłóciliśmy" - wyznał.

Krzysztof Kowalewski był niemal pewny, że Vivian od początku wiedziała, że nie zostanie w Warszawie na stałe.

"Nasz związek wytrzymał niecałe trzy lata. Vivian stawała na głowie, żeby ściągnąć do Polski swoją matkę, syna i brata. Myślę, że to przedłużyło trwanie naszego małżeństwa" - twierdził.

Krzysztof Kowalewski: Żona zostawiła go z dwoma małymi synami

Teściowa i szwagier aktora wyjechali z Polski wkrótce po tym, jak Vivian udało się ściągnąć ich z komunistycznej, zamkniętej na świat Kuby. Pojechali do Paryża.

"Krótko po nich Vivian wsiadła w pociąg... A ja zostałem z dwójką dzieci, z których starsze miało pięć lat i nie mówiło po polsku, a młodsze dwa i w ogóle mało mówiło" - wspominał Krzysztof Kowalewski w "Takiej zabawnej historii".

Aktor powierzył opiekę nad chłopcami znajomym Vivian z podwarszawskiego Zalesia Górnego. Odwiedzał ich regularnie, zabierał ich na wakacje.

W końcu Vivian, która ułożyła sobie życie u boku szwajcarskiego biznesmena, który został jej trzecim mężem, ściągnęła Wiktora do Zug (miasteczko leżące w pobliżu Zurychu), a potem przeprowadziła się z nim do Stanów Zjednoczonych. Jej syn z pierwszego małżeństwa wolał zostać w Polsce, tu skończył studia, założył firmę i... wpadł w poważne tarapaty, przed którymi uciekł na pewien czas do biologicznego ojca do Wenezueli, by po powrocie do Warszawy trafić na kilka miesięcy za kratki (dzieje Cliffa Pineiro to historia na osobną opowieść).

Krzysztof Kowalewski: Nigdy nie zapomniał o pięknej tancerce z Kuby

Po rozwodzie Krzysztof Kowalewski spotkał się z Vivian dopiero na ślubie ich syna Wiktora. Widywali się później, gdy razem z żoną Agnieszką Suchorą odwiedzali w Ameryce wnuczkę aktora - Sachę, która była oczkiem w głowie Vivian.

Po śmierci Krzysztofa Kowalewskiego Wiktor zamieścił w mediach społecznościowych zdjęcie z rodzicami. "I miss them both (Brakuje mi ich oboje)" - napisał, sugerując, że Vivian także nie ma już wśród żywych.

Krzysztof Kowalewski do końca życia czuł wielki sentyment do swojej pierwszej żony. Nazywał ją "cudowną istotą", która – co prawda na krótko – ale jednak uczyniła go naprawdę szczęśliwym.

Czytaj więcej: Izabela Trojanowska została potwornie upokorzona przez męża swojej rywalki

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Krzysztof Kowalewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy