"Cień i kość": Wciągająca opowieść, charyzmatyczni bohaterowie i solidne fantasy
Gotowi na przygodę, magię i barwnych bohaterów? Pierwszy sezon serialu „Cień i kość” na podstawie bestsellerowych powieści Leigh Bardugo był solidnym oraz udanym preludium i przygotowaniem planszy pod wydarzenia, jakie możemy zobaczyć w debiutującej dzisiaj na Netfliksie drugiej serii. Jest nie tylko lepiej, ale zabawniej, epicko i bardzo, bardzo wciągająco.
Leigh Bardugo jest jedną z najpopularniejszych pisarek ostatnich lat. Jej powieści z tzw. uniwersum griszów (trylogia "Cień i kość", dylogia "Szóstka wron" i dwie książki o przygodach Nikolaja) zyskały ogromne grono fanów, a pisarka nie spoczęła na laurach. Po sukcesie opowieści o Alinie Starkov przyszła kolej na kolejne książki i kolejne sukcesy - dobrze przyjęty pierwszy sezon ekranizacji przygód griszów na Netfliksie, zapowiedź serialowej adaptacji "Dziewiątego domu", czy podpisany w ostatnich dniach nowy, opiewający na ośmiocyfrową sumę, kontrakt z wydawnictwem Macmillan. Dzisiaj z kolei debiutuje drugi sezon "Cień i kość", więc można zdecydowanie stwierdzić, że ma piekielnie dobry tydzień.
Po wydarzeniach z pierwszej serii Alina Starkov (Jessie Mei Li), Przywoływaczka Słońca, ucieka przed wrogami. Obwiniana za plany generała Kirigana/Zmrocza (Ben Barnes) za wszelką ceną próbuje uratować podzielony wojną kraj i zniszczyć Fałdę Cienia raz na zawsze. Pierwszym krokiem jest znalezienie drugiego amplifikatora - węża morskiego. Odnalezienie mitycznego stwora jest jednak, jak się szybko okazuje, jednym z najprostszych zadań, bo później jest już tylko i wyłącznie trudniej.
Ale od czego ma się przyjaciół? I tych starych, i tych nowych?
Serialowy "Cień i kość" nie jest klasyczną adaptacją - twórcy serii mieszają razem wątki i bohaterów trylogii pod tym samym tytułem oraz późniejszej "Szóstki wron". Zabieg ten udał się w pierwszym sezonie wręcz fantastycznie. Choć na początku wydawało się, że upchanie wątku w ośmiu odcinkach z Ketterdamu zaszkodzi głównej fabule to z jakichkolwiek względów było to najlepsze rozwiązanie, czego efektem była wartka opowieść. A teraz jest jeszcze lepiej.
Scenarzyści po kilku latach znają na wylot nie tylko książkowe postaci, ale aktorów, którzy się w nie wcielają. Oznacza to, że piszą pod ich najmocniejsze strony - w drugim sezonie pod względem obsady nie ma słabego ogniwa. Wszyscy aktorzy zrośli się ze swoimi bohaterami; relacje postaci są bardziej pogłębione; w końcu też poznajemy przeszłość najważniejszych graczy. Na ekranie cudownie ogląda się nie tylko Freddy’ego Cartera w roli przywódcy grupki złodziei czyli Kaza Brekkera, ale też Jessie Mei Li, która jest coraz lepsza jako Alina, czy Danielle Galligan (fantastyczna jako Nina) oraz Amitę Suman (której Inej jest moją absolutnie ulubioną postacią z serialu).
Nie można zapomnieć też o świeżej krwi - w drugim sezonie do produkcji dołączyli Lewis Tan (Tolya) i Anna Leong Brophy (Tamar). Skore do bitki bliźniaki dodają serialowi charyzmy. Sceny, w których Tolya opowiada o swojej miłości do poezji (i jedzenia, w czym wtóruje mu zresztą Nina) to świetnie wplecione humorystyczne przerywniki. Jest jeszcze tajemniczy Nikolai (w tej roli Patrick Gibson) oraz spec od wybuchów - Wylan (znany z "Wiedźmina" Jack Wolfe).
No i oczywiście - powracający Ben Barnes (Zmrocz), który zawsze stara się przedstawić trochę bardziej ludzką stronę swojego złoczyńcy. Tym razem przy okazji jego relacji z matką. Trzeba też wspomnieć, iż wydaje się, ze znakiem rozpoznawczym aktora, szczególnie w seriach Netfliksa, niedługo stanie się pokiereszowana twarz (patrz: "The Punisher").
Drugi sezon "Cień i kość" jest wciągającą opowieścią i bardzo dobrze zrealizowanym fantasy. Charyzmatyczni bohaterowie, humor, dobre efekty specjalne, świetnie poprowadzone relacje pomiędzy postaciami - czy to przyjaźnie (nowe i stare), czy romanse (Kaz i Inej; Wylan i Jesper). Rozszerzono stworzony przez Bardugo świat i przedstawiono go z dbałością o detale.
Do tego oczywiście trzeba dodać rodzinną tajemnicę pewnego szaleńca, wyższe stawki, większy rozmach, sprawnie nakręcone sceny akcji, zachowanie dobrego tempa między akcją, a spokojniejszymi scenami... No i obsada - aktorzy i aktorki, którzy naprawdę włożyli serce w ten serial. Przyjaźń i szacunek jaki do siebie czują są widoczne nie tylko poza planem. Ta niesamowita, pozytywna energia przenika na ekran.
Wszystko to przekłada się na naprawdę dobrą produkcję. Ja z niecierpliwością odliczałam dni do premiery drugiego sezonu i nie tylko się nie zawiodłam, ale świetnie bawiłam. A jeżeli po obejrzeniu nowych odcinków zatęsknicie za Wronami oraz Aliną i resztą ekipy to obejrzyjcie wywiady z obsadą. Na pewno poprawią wam humor.
Drugi sezon "Cień i kość" jest dostępny na Netflix od 16 marca 2023 roku.
Zobacz też:
"Cień i kość": Czego fani mogą się spodziewać w drugim sezonie?
"Rojst. Millenium": Szykuje się kolejny hit Netfliksa? Oczekiwania będą ogromne
"Zero Day": Robert De Niro po raz pierwszy w karierze zagra w serialu