Canal+: Seriale
Ocena
serialu
7,6
Dobry
Ocen: 26
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Adam Woronowicz: Żadnej roli się nie boi. Co prywatnie dodaje mu siły?

Uważany jest za aktora wszechstronnego. Doskonale odnajduje się w każdym gatunku, a na swoim koncie ma wiele cenionych ról. Jednak Adam Woronowicz bardziej niż karierę ceni sobie rodzinę. "Małżeństwo to wielka rzecz, święta rzecz... Ważniejsza niż największe role" - mówił w jednym z wywiadów.

  • Adam Woronowicz jako dziecko marzył, aby zostać księdzem. Ostatecznie wybrał aktorstwo.
  • Rozpoznawalność zyskał dzięki roli księdza Jerzego Popiełuszki w filmie "Popiełuszko. Wolność jest w nas".
  • Aktor wielokrotnie podkreślał w wywiadach, że wiara jest dla niego fundamentem życia.
  • Od ponad dwóch dekad idzie przez życie u boku ukochanej Agnieszki. Żonę nazywa swą największą - a przy tym pierwszą i ostatnią - miłością.

Adam Woronowicz: Chciał zostać duchownym, wybrał aktorstwo

Adam Woronowicz urodził się 25 grudnia 1973 roku w Białymstoku. Jako dziecko marzył, aby zostać księdzem. Bardzo poważnie rozważał pójście po maturze do seminarium duchownego, ale uznał, że jednak nie powinien tego robić, bo nie był w stu procentach pewny, że nadaje się do życia w zakonie. Gdy jako licealista poszedł do teatru na "Mistrza i Małgorzatę", zrozumiał, że chce być aktorem.  Do dziś jednak jest człowiekiem głęboko wierzącym.

Reklama

Ukończył warszawską Akademię Teatralną. W pierwszych latach swojej kariery występował przed kamerą sporadycznie. Pojawiał się gościnnie w serialach. Na pierwszym miejscu stawiał teatr. Od 1997 do 2001 roku był związany z Teatrem Rozmaitości w Warszawie, później Teatrem Powszechnym (do 2009 roku) a następnie znów z TR. Na scenie pojawia się do dziś i odnosi na niej ogromne sukcesy.

Woronowicz stał się rozpoznawalny za sprawą roli księdza Jerzego Popiełuszki w filmie "Popiełuszko. Wolność jest w nas" Rafała Wieczyńskiego. Produkcja zebrała słabe recenzje, ale okazała się komercyjnym sukcesem. Uznaniem cieszyła się natomiast jego drobna rola w "Rewersie" Borysa Lankosza. Wcielił się w Józefa, adoratora bohaterki granej przez Agatę Buzek, który stara się zdobyć jej względy niezbyt wyszukanym dowcipem. Kilka minut na ekranie przyniosło Woronowiczowi pierwszą nominację do nagrody Orzeł.

Przełomem w jego karierze okazała się rola gangstera Grubego w "Chrzcie" (2010) Marcina Wrony. Mówiący z niepokojącym spokojem, bezwzględny szef gangu pomógł aktorowi zapobiec zaszufladkowaniu po roli Popiełuszki. Przyniósł mu także nagrodę Orzeł na najlepszą rolę drugoplanową.

Adam Woronowicz: Nie ma dla niego roli niemożliwej do zagrania

Od tamtej pory należy do grona najbardziej zapracowanych aktorów w Polsce. Chętnie wciela się w role bezwzględnych gangsterów, osób skłonnych do najwyższego poświęcenia czy znerwicowanych inteligentów. Jak sam przyznaje, nie przeszkadza mu, że wiele osób kojarzy go z postaciami złoczyńców. "Takie postaci są dla aktora bardzo ciekawe, jeśli chodzi o pracę nad nimi. Bardziej złożone, intrygujące. Znalazłem swoją niszę i jest mi w niej wygodnie" - powiedział w wywiadzie z Danielem Łukaszewskim.

Często można go zobaczyć również na małym ekranie. Woronowicz uważa, że seriale telewizyjne są sztuką równą filmom fabularnym. Przyznaje, że zdarza mu się zarwać noc, jeśli coś go wciągnie. Pojawił się m.in. w "Pakcie", "Czasie honoru", "Diagnozie". Ostatnio rozbawia w polskiej wersji "The Office". Dołączył również do obsady "Skazanej". Pracę na planie serialu wspominał jako niekomfortową. 

Początkowo propozycja twórców tej produkcji sprawiła mu dużą radość. Entuzjazm został jednak nieco przygaszony wraz z rozpoczęciem zdjęć, gdy aktor uświadomił sobie, że jego bohater - dyrektor zakładu karnego Sylwester Hepner - stosuje przemoc nawet wobec kobiet. Woronowicz przyznał, że do tej pory nie mierzył się w swojej karierze z taką rolą, dlatego na planie nie czuł się zbyt komfortowo i miał wiele obaw. Zastanawiał się też, czy takie drastyczne sceny rzeczywiście są niezbędne i jaki będzie ich wydźwięk.

"W trakcie realizacji zdjęć okazało się, że jestem strasznie zły. Naprawdę było grubo i zaczęło to do mnie docierać w miarę grania. Bo co innego, jak sobie czytamy te scenariusze, a co innego, jak wchodzi człowiek na plan i ma do odegrania jakąś scenę, która jest megaprzemocowa, no i w sumie wtedy uginają się nogi, bo mamy do czynienia z epatowaniem przemocą. Tej przemocy było bardzo dużo, i werbalnej, i fizycznej. No i taka była moja refleksja. Jako aktor nie czułem się z tym komfortowo, gdzieś w sobie miałem z tym problem i zastanawiałem się, czy my przypadkiem nie robimy tego wyłącznie dlatego, że to się fajnie sprzedaje, ludzie lubią to oglądać. A w sumie jest to przemoc, jeszcze faceta w stosunku do kobiet" - przyznał w rozmowie z portalem Newseria Lifestyle.

Adam Woronowicz: Każdy w coś wierzy

Adam Woronowicz wielokrotnie podkreślał w wywiadach, że wiara jest dla niego fundamentem życia. Przywiązanie do religii przekazali mu rodzice i babcia, te same wartości wyznaje jego żona. Zdaniem odtwórcy roli księdza Jerzego Popiełuszki każdy człowiek w coś wierzy: niekoniecznie w chrześcijańskiego Boga, lecz w dobro, miłość, dzień, który ma nastąpić po kolejnym. 

"Ludzie, którzy chodzą do kościoła i do niego nie chodzą, ludzie którzy wierzą i nie wierzą, którzy walczą z drugim człowiekiem i nie walczą, każdy w coś wierzy i chce tę wiarę przekazać komuś innemu, swoim bliskim" - mówił agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.

Aktor podkreśla, że stara się nie dzielić ludzi na wierzących i nie wierzących, choć zdaje sobie sprawę, że tego typu podziały funkcjonują w społeczeństwie. Jego zdaniem klasyfikowanie i podkreślanie różnic jest naturalną częścią ludzkiej egzystencji. "Podział zawsze był i będzie na świecie, na lewicę i prawicę, na wierzących i niewierzących, chodzących do kościoła i nie chodzących. Taki jest świat" - przekonuje Woronowicz.

Artysta twierdzi, że człowiek z natury jest istotą duchową. Jeśli ktoś nie doświadcza tej sfery życia, jest godzien współczucia, wypełnia go bowiem głęboka pustka. Zdaniem aktora to jedna z najgorszych rzeczy, jakie mogą się człowiekowi przydarzyć. "Pustka wewnętrzna i samotność to straszna rzecz, nikomu ich nie życzę" - twierdzi Woronowicz.

Adam Woronowicz: Wymodlił sobie rodzinę

Adam Woronowicz od ponad dwóch dekad idzie przez życie u boku ukochanej Agnieszki. Żonę nazywa swą największą - a przy tym pierwszą i ostatnią - miłością. By spotkać dziewczynę, która zagości w jego sercu na zawsze, marzył, gdy był jeszcze licealistą. Właśnie wtedy postanowił, że dla tej jedynej zachowa "czystość" aż do ślubu. I słowa danego sobie dotrzymał!

O założeniu rodziny Adam Woronowicz zaczął myśleć dopiero po skończeniu studiów w warszawskiej szkole teatralnej. Miał 25 lat, gdy w Wielki Piątek 1999 roku, modląc się w jednym z białostockich kościołów, zauważył Agnieszkę. Znał ją wcześniej, bo była siostrą jego przyjaciela, ale dopiero wtedy dostrzegł w niej... kandydatkę na żonę. "Podeszła ucałować krzyż i stało się! Od tamtej chwili wiedziałem, że będzie moją żonę" - opowiadał w wywiadzie.

Kiedy wreszcie odważył się zaprosić Agnieszkę na randkę, a ona zgodziła się pójść z nim na spacer, poczuł się najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi. Zaczęli się regularnie spotykać. "Nasze narzeczeństwo trwało kilka miesięcy i postanowiliśmy wziąć ślub" - wspominał aktor. Koledzy ze stołecznego Teatru Rozmaitości odradzali Adamowi ożenek, twierdząc, że powinien wcześniej się wyszumieć. "Ale ja wiedziałem, że dłużej nie mogę być sam" - przyznał. Adam Woronowicz nie kryje, że żona była pierwszą kobietą w jego życiu, a on był dla niej pierwszym mężczyzną.

Adam Woronowicz o śmierci córki

Tego dnia, gdy przed ołtarzem przysiągł Agnieszce dozgonną miłość i wierność, postanowił, że danego jej słowa nigdy nie złamie. Są razem już prawie 25 lat. "Wymodliłem sobie taką rodzinę" - mówił aktor. Wkrótce po ślubie na świat przyszły dzieci: Karolina, Rita, Maksymilian i Ola. Niestety, w rodzinie Woronowiczów wydarzyła się niewyobrażalna tragedia. Aktor bardzo rzadko wspomina o odejściu córki. Zresztą nadal mówi o sobie jako o ojcu czworga dzieci, z których troje żyje na ziemi. Nie ma jednak najmniejszych wątpliwości na temat jej losu: "Ola jest już w niebie" - wyznał w rozmowie z "Dobrym Tygodniem".

Strata nie zachwiała jego wiarą. Nadal jest dla niego bardzo ważna, ale na pierwszym miejscu zawsze jest rodzina. "Jest takie powiedzenie, że nie ma nikogo, kto żałowałby na łożu śmierci, że był za mało w pracy, ale jest wielu, którzy żałują, że byli za mało z dziećmi.  Na końcu nie będę rozliczany z tego, ile nagród zdobyłem, ile ról zagrałem, ile zarobiłem, ale z tego, ile miłości dałem innym" - wyjaśnił Adam Woronowicz.

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Adam Woronowicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy