"Anna German": Mija 10 lat od premiery. Co dziś robi gwiazda serialu?
W 30. rocznicę śmierci Anny German na ekrany rosyjskiej telewizji trafiła serialowa biografia piosenkarki. Rok później produkcja dotarła do Polski, gdzie niemal od razu stała się wielkim hitem TVP. Chociaż za produkcję "Anny German" odpowiadali Rosjanie, to w serialu nie brakowało polskich akcentów. Najjaśniejszym z nich była Joanna Moro w głównej roli. Piękna aktorka, podobnie jak German, ma mieszane pochodzenie. Sama mówi o sobie "jestem Polką z Wilna". Co dzisiaj robi gwiazda produkcji?
Serial "Anna German" opowiadał burzliwą i dramatyczną historię życia polskiej piosenkarki, która zrobiła międzynarodową karierę w latach 60. i 70. Artystka ma na swoim koncie liczne nagrody polskich i zagranicznych festiwali. W trakcie swojej krótkiej kariery nagrała kilkadziesiąt płyt. Śpiewała w siedmiu językach. Występowała w USA, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Australii, Francji, Portugalii, Włoszech, na Węgrzech, w Mongolii, NRD, RFN, CSRS, oraz ZSRR.
Anna German była córką Holenderki, urodzonej w Rosji, i Polaka niemieckiego pochodzenia, którego w 1937 roku pod zarzutem szpiegostwa aresztowało i rozstrzelało NKWD. Przyszła gwiazda z matką zostały zesłane do Kirgistanu. Po wojnie matka Anny złożyła dokumenty repatriacyjne; w 1946 roku. German z matką i babką wyjechały do Polski. German była wręcz uwielbiana w ZSRR, gdzie nagrała cztery płyty po rosyjsku. Zawsze przyznawała, że piosenki rosyjskie są jej bardzo bliskie. "Łatwo i przyjemnie je śpiewać - nie tylko dlatego, że dobrze znam język. Zachwycają melodyjnością i swobodą głosową. Aby przekazać całą głębię tych piosenek, powinno się je śpiewać wyłącznie po rosyjsku" - mówiła.
Rosyjski serial "Anna German. Tajemnica białego anioła" został wyprodukowany w 2012 roku z okazji 30. rocznicy śmierci gwiazdy. Nadawany był w najlepszym czasie antenowym, zaraz po wieczornym wydaniu magazynu informacyjnego "Wremia". Za produkcję odpowiedzialni byli uznani rosyjscy twórcy, a na ekranie wystąpiła plejada gwiazd. Serial zapowiadany był "jako love story radzieckiego Kopciuszka na tle znanego do bólu pejzażu historycznego". Historia urodzonej na terenie ZSRR piosenkarki, przyciągała przed telewizory ponad 22 mln widzów.
O tym, jak wielka była i jest jej sława na Wschodzie świadczy fakt, że jako jedyna nie-Rosjanka ma swoją gwiazdę w Alei Gwiazd w Moskwie. "Anna German jest dla Rosjan legendą. Wszyscy śpiewają jej piosenki, nawet młodzi ludzie. Jej twórczość przekazywana jest z pokolenia na pokolenie. Poza tym rosyjska telewizja robi naprawdę dużo programów o artystach minionej epoki. Opowiadają o ich twórczości, o życiu. Dlatego tam zrobiliśmy serial o Annie German" - mówiła w jednym z wywiadów Joanna Moro.
Nie obyło się jednak bez kontrowersji. Rosjanie krytykowali m.in. fakt, że produkcję o "ich gwieździe" kręci Waldemar Krzystek. Polski reżyser odpowiadał m.in. za sceny kręcone w Rosji. "Mieliśmy sceny z udziałem statystów i ludzie się pytali: 'dlaczego serial o rosyjskiej piosenkarce robi polski reżyser?'. Wtedy odpowiadałem, że w Polsce wszyscy myślą, że Anna German była Polką i byliby zdziwieni, gdyby Polaków nie było przy tej produkcji" - wspominał reżyser w rozmowie z programem "Cztery pory roku". Dodał przy tym, że piosenkarka czuła się bardziej Polką niż Rosjanką, co zostało podkreślone również w serialu: "W pewnym momencie wybrała Polskę jako swoją ojczyznę, była obywatelką naszego kraju i nie chciała wracać do Związku Radzieckiego".
Główną rolę otrzymała polska aktorka urodzona w Wilnie. Joanna Moro w jednym z wywiadów przyznała, że rolę otrzymała m.in. przez wzgląd na pochodzenie oraz... wzrost. "Z pewnością liczyło się to, że urodziłam się jeszcze w Związku Radzieckim, że znam rosyjski (choć w domu mówiło się wyłącznie po polsku), ale chyba decydujące było swego rodzaju 'pokrewieństwo dusz', które dostrzegli producenci, jak również podobieństwo fizyczne i mój wysoki wzrost, bo jak wiadomo Anna German mierzyła ponad 1,80 m! Stanowiło to jej wielki kompleks, podkreślany zresztą często w serialu. Specjalnie też dobierano resztę aktorek, jak choćby Olgę Frycz czy Agnieszkę Sienkiewicz, które są niewysokie, dla uwypuklenia tych dysproporcji" - mówiła w rozmowie z "Tele Tygodniem".
W Polsce serial emitowany był przez TVP od 22 lutego 2013 roku i cieszył się ogromną popularnością. Każdy z 10 odcinków oglądało 6 milionów widzów, a odtwórczyni tytułowej roli Joanna Moro z dnia na dzień stała się gwiazdą. Jej aktorska kariera rozpoczęła się od malutkiej rólki w "Klanie", w którym zagrała Patrycję, koleżankę Oli Lubicz (Kaja Paschalska). Jeszcze jako studentka warszawskiej Akademii Teatralnej dołączyła do obsady serialu "Na Wspólnej", ma też na swoim koncie epizody w "M jak miłość", "Magdzie M.", "Londyńczykach" i "Na dobre i na złe" oraz role w "Plebanii" i "Barwach szczęścia".
Jednak dopiero udział w "Annie German" sprawił, że Joanna stała się jedną z najjaśniejszych polskich gwiazd. "Niewiele młodych aktorek dostaje taką szansę, jaką mnie dał pan Waldemar Krzystek zapraszając do udziału w serialu 'Anna German'. Rola Anny zmieniła moje życie!" - przyznała Joanna w jednym z wywiadów. Za swoją kreację w serialu otrzymała nominację do Wiktorów w dwóch kategoriach - Odkrycie Roku (przegrała z Filipem Chajzerem) i Wiktora Publiczności, o którego rywalizowała m.in. z idolem polskich nastolatek Maciejem Musiałem, czyli Tomkiem Boskim z "rodzinki.pl". "Jestem szczęśliwa, że dostałam właśnie Wiktora Publiczności! Uznanie widzów to przecież najwspanialsza nagroda, jaką może otrzymać aktor" - mówiła Joanna Moro po zakończeniu uroczystej gali Wiktorów 2013.
Na fali sukcesu serialu Moro nagrała album z piosenkami Anny German oraz poprowadziła 50. Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu. Na scenie wykonała również utwór piosenkarki "Człowieczy los". Jej występ nie spotkał się jednak z pozytywnym odbiorem. Aktorce zarzucano, że nie ma odpowiednich umiejętności wokalnych, aby poradzić sobie z takim repertuarem. Krytyka nie zniechęciła jednak gwiazdy, która później wielokrotnie występowała na scenie jako piosenkarka. Występy Moro na scenie często były puszczane z playbacku, a kiedy rzeczywiście były wykonywane przez Joannę na żywo, nie należały do najlepszych.
W ubiegłym roku w rozmowie z "Super Expressem" postanowiła wytłumaczyć swój występ w Opolu. Okazuje się, że aktorka przez show upadła na scenie i to wydarzenie bardzo mocno ją zestresowało. Gwiazda wyznała również, że jest tylko aktorką i był jej to pierwszy tak duży występ. Dodatkowo nie zgodziła się z tym, że jej występ był wpadką. Według niej to dziennikarze zrobili z niego wpadkę. "Myślę, że podczas koncertu w Opolu wyszłam po raz pierwszy na scenę. Jestem aktorką. Nie byłam do tego w ogóle przygotowana. Powiedzieli mi, że mam iść wystąpić. Zestresowałam się. Upadłam przedtem na scenie. Nie jestem piosenkarką, więc nie wiem, czego ode mnie się wymaga?! Jestem aktorką. Zagrałam Annę German i nie wiem, dlaczego to musi być jakby wpadka? Wpadkę zrobili dziennikarze czy media, bo zaczynają mówić o tym, że Joanna Moro zmasakrowała Annę German. To jest przykre, bo nie zabiłam jej. Nie zrobiłam nic złego" - tłumaczyła aktorka.
Mimo wpadek Joanna Moro coraz lepiej radziła sobie w show-biznesie. Była jedną z uczestniczek pierwszej edycji "Dancing With The Stars: Taniec z Gwiazdami" emitowanej na antenie Polsatu. Aktorka tańczyła z ulubieńcem widzów, czyli Rafałem Maserakiem. Para wytańczyła sobie drugie miejsce. Później wystąpiła w innym programie Polsatu - "Twoja twarz brzmi znajomo". W latach 2014-2015 wcielała się w tytułową "'Blondynkę". W następnych latach pojawiła się w wielu popularnych serialach, jednak żadna rola nie przyniosła jej już tak dużej popularności jak Anna German. Niedawno można było ją oglądać m.in. serialach "Pierwsza miłość", "Tatuśkowie" oraz filmie "Raz, jeszcze raz".
Aktorka jest za to bardzo aktywna na Instagramie. W sieci często publikuje relacje z życia zawodowego oraz prywatnego. Nie brakuje na nich również obrazków z życia rodzinnego. Joanna Moro prywatnie jest szczęśliwą mamą trójki dzieci - Mikołaja, Jeremiego oraz Ewy. Ojcem pociech jest wieloletni partner aktorki: Mirosław Szpilewski. Gwiazda jest wielką fanką... morsowania. Była jedną z pierwszych polskich sław, która zainteresowała się tą aktywnością.
O jej pasji zrobiło się na początku 2020 roku. To wtedy gwiazda serialu o Annie German wrzuciła na Instagram filmik, na którym, będąc w dziewiątym miesiącu ciąży, brodzi w lodowatej wodzie. Internauci nie kryli swojego oburzenia. Wiele osób atakowało aktorkę w komentarzach pisząc, że jest nieodpowiedzialna. Joanna Moro spokojnie odpowiadała, że dziecku nic nie grozi, ponieważ jest otoczone przez wody płodowe i nie odczuwa zimna. Ponadto aktorka podkreślała, że zdecydowała się na morsowanie w ciąży, po konsultacji ze swoimi lekarzami. "Morsowanie odstresowuje i uspokaja mózg. Nie ma gonitwy myśli. Wzmacnia się też układ immunologiczny. Przez całą ciążę, mimo wielu wirusów, przeszłam zdrowa. Choć moje morsowanie wzbudzało kontrowersje, uspokajam - robię to z wyczuciem i już pięcioletnim doświadczeniem. Morsuję dla własnego i dziecka zdrowia" - mówiła aktorka w "Fakcie".
W rozmowie z portalem Plejada.pl przyznała nawet, że zastanawia się nad napisaniem poradnika dotyczącego morsowania. Moro chciałaby w ten sposób obalić mity dotyczące jej pasji. "Myślę o książce na temat morsowania, żeby zebrać najważniejsze fachowe informacje. Morsuje coraz więcej osób. Kiedyś ludzie patrzyli na mnie, jak na nienormalną. Ludzie się boją, że się przeziębią, jak wejdą do zimnej wody, a ja widzę wręcz odwrotne skutki. Brakuje badań naukowych w tym temacie, żeby to wytłumaczyć łańcuchowo jak to działa" - wyznała.