Stanisław Mikulski stracił żonę i dzieci. Rodzinny dramat ikony socjalizmu

Stanisław Mikulski to jeden z najbardziej uwielbianych przez widzów aktorów w historii polskiego kina. Jego najsłynniejsza rola, w której wcielił się w agenta J-23, przyniosła mu status supergwiazdy i ogromną popularność. Kariera aktora rozwijała się w zawrotnym tempie, artysta grał w filmach i serialach, układał sobie również życie prywatne. Życie aktora zdawało się być sielankowe. Nie każdy jednak wie, że gdy artysta odnosił swoje największe sukcesy zawodowe, w jego życiu dochodziło do największych tragedii. Aktor opowiedział o szczegółach rodzinnego dramatu krótko przed śmiercią, w swojej biografii „Niechętnie o sobie”.

Aktorski bakcyl

Stanisław Mikulski urodził się 1 maja 1929 roku, w robotniczej rodzinie w Łodzi. W domu się nie przelewało. Z pierwszej swojej aktorskiej pensji kupił sobie płaszcz, co wywołało ogromną dumę u jego mamy. Egzamin aktorski zdał eksternistycznie w Szkole Teatralnej w Krakowie. Debiutował w teatrze w Lublinie.

W młodości grywał głównie małe role. Dostał m.in. epizod w "Kanale" Andrzeja Wajdy. Przełom w karierze łódzkiego aktora nastąpił dopiero w 1965 roku, kiedy Janusz Morgenstern zaproponował mu rolę Hansa Klossa w serialu "Stawka większa niż życie." Początkowo była to seria spektakli telewizyjnych, później pełnoprawny serial, który pokochali widzowie. To właśnie oni sprawili, że serial był kontynuowany - początkowo miał liczyć zaledwie 6 odcinków i kończyć się śmiercią głównego bohatera. Mikulski zagrał bohatera, na którego czekali Polacy. Skutecznie walczył z niemieckim okupantem, był odważny, zaradny i miał zasady. Dla widzów był superbohaterem.

Reklama

"Stawka większa niż życie" otworzyła drogę do wielkiej popularności aktorowi, ale jednocześnie w pewnym stopniu go zaszufladkowała. Reżyserzy nie mieli na Mikulskiego pomysłu, bo aktor przez wszystkich kojarzony był przede wszystkim z rolą polskiego agenta rozpracowującego Abwehrę i Gestapo. Wżyciu prywatnym aktora również czekały perturbacje.

Zobacz też: Stanisław Mikulski czasami wciąż ogląda "Stawkę większą niż życie

Stanisław Mikulski - czołowy amant PRL

Rola kapitana Klossa przyniosła Mikulskiemu także uwielbienie kobiet. Był przystojny, świetnie wyglądał w mundurze i przypominał Jamesa Bonda. Wokół Mikulskiego kręciło się mnóstwo pięknych kobiet, najpopularniejszych aktorek tamtego czasu: Iga Cembrzyńska, Irena Karel, Barbara Brylska, Ewa Wiśniewska, Anna Zawieruszanka, Beata Tyszkiewicz.

Mikulski stał się bohaterem narodowym, a może nawet międzynarodowym. Rozpoznawany był nawet w Mongolii, gdzie kobiety marzyły by móc go chociaż dotknąć. Aktor przyznał, że w najgorętszym czasie swojej kariery czuł się trochę jak maskotka.


Małżeństwa aktora

Jeszcze na początku kariery, w Lublinie, aktor poznał swoją pierwszą żonę Wandę, primadonnę operetki. Szybko się w sobie zakochali. W dniu ślubu on miał 25 lat, a ona 19. Szybko doczekali się syna, Piotra. Po kilku latach jednak ich związek się rozpadł, a aktor przeniósł się do Warszawy. Tak po latach wspominał swoje pierwsze małżeństwo:

"Nie wiem, czy to była wina Wandy, czy moja. Nie chcę w to wnikać, tak potoczyły się nasze losy".

Jeszcze na planie "Stawki większej niż życie", aktor poznał swoją drugą żonę, Jadwigę Rutkiewicz - kostiumografkę. Jak wspomina aktor, to była miłość od pierwszego wejrzenia. Doskonale się rozumieli, oboje byli po przejściach. Ona również miała dziecko z poprzedniego związku. Jadwiga szybko zaszła w ciążę i para była przeszczęśliwa. Wszystko zdawało się zmierzać w dobrym kierunku, jednak na rogu czaiła się już tragedia...

Zobacz też: "Stawka większa niż życie": Ostatni wywiad ze Stanisławem Mikulskim

Stanisław Mikulski: rodzinna tragedia

W 1972 roku aktor był w Jugosławii, gdzie promował serial, kiedy z Polski napłynęły wiadomości o tym, że został ojcem. Szczęście bardzo szybko zamieniło się jednak w ogromny dramat. Na świat przyszedł syn małżeństwa - Bartłomiej. Chłopiec zmarł jednak po kilku godzinach. Para, choć przeżyła wielką tragedię, bardzo szybko rozpoczęła starania o drugie dziecko. W listopadzie 1973 roku, urodził się im drugi synek - Grzegorz. Jednak podobnie, jak w przypadku pierwszego dziecka pary, i tego chłopca nie udało się uratować. Zmarł po kilku godzinach od narodzenia. Aktor swoją tragedię ukrywał przez lata, nie chciał opowiadać o tych bolesnych wydarzeniach, znajomych prosił o dyskrecję.

Po śmierci dwójki dzieci, los zgotował Mikulskiemu kolejną tragedię. W połowie lat 70. jego ukochana żona Jadwiga zaczęła poważnie chorować. Nie mogła urodzić zdrowych dzieci. Okazało się, że u Jadwigi z opóźnieniem zdiagnozowano ziarnicę - ciężką chorobę układu limfatycznego. Diagnoza była wówczas wyrokiem, kobiecie dawano zaledwie 3 lata życia. Później okazało się, że żyła dłużej, ale choroba przysporzyła cierpienia zarówno jej, jak i mężowi. Miała niedowład nóg, przestała chodzić. Mikulski sam zapewniał żonie opiekę. Jadwiga zmarła w 1985 roku, w wieku zaledwie 47 lat. Życie aktora się zawaliło. Z relacji jego znajomych wynika, że całe dnie spędzał na cmentarzu i sprzedał dom, który tak bardzo przypominał mu ukochaną. Aktor na lata pogrążył się w żałobie.

Na szczęście po tych wszystkich tragediach czekała go nagroda. Aktor w Instytucie Polskiej Kultury, przy ambasadzie w Moskwie, poznał dużo młodszą muzykolożkę Małgorzatę Błoch-Wiśniewską, z którą stworzył szczęśliwą rodzinę.

Zobacz też: Blanka Lipińska szuka chętnych do zagrania w kontynuacji "365 dni". Jakie wymagania trzeba spełnić?


swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy