Najbardziej kontrowersyjne polskie seriale? Widzowie nie kryli oburzenia!

Widzowie bywają dość wybredni i bywa, że w dość stanowczy sposób okazują swoje niezadowolenie, gdy dana produkcja nie przypadnie im do gustu. Przekonali się o tym w ostatnich latach twórcy polskich seriali, którzy niekiedy, prócz złośliwych komentarzy, musieli wziąć na barki także... uliczne protesty i pikiety. Które produkcje wywołały największe kontrowersje?

"Boża podszewka"

Pierwszy odcinek "Bożej podszewki" został wyemitowany 23 listopada 1997 roku. Serial od razu wywołał ogromny skandal obyczajowy. Urażeni widzowie protestowali pod biurem szefa TVP, domagając się przeprosin oraz zdjęcia serialu z anteny. Co wywołało w nich takie oburzenie?

Przedstawiciele Kresowiaków szturmowali gabinet ówczesnego szefa TVP. Twierdzili, że produkcja w krzywdzący sposób przekłamuje historię i przedstawia nieprawdziwy, pozbawiony patriotyzmu obraz życia mieszkańców Wileńszczyzny.

Krytycy "Bożej podszewki" uważali, że serial wyśmiewa się z tradycji i szarga świętości.

Reklama

Żądano, by reżyserka Izabella Cywińska publicznie przeprosiła za swoje dzieło. Porównywano ją do Wandy Wasilewskiej - pisarki i działaczki komunistycznej. - Był na mnie wielki atak i byłam z tego powodu bardzo szczęśliwa - twierdziła w wywiadach. - Takie zamieszanie zawsze dobrze robi reżyserowi - mówiła później. Stwierdziła, że szum wokół serialu był dla niego darmową reklamą. Kilka lat później zrealizowała jego drugą część.

Do sprawy włączyli się nawet członkowie Młodzieży Wszechpolskiej. Podczas spotkań z reżyserką wznosili sztandary z hasłami "Boża podszewka - gwałt na tradycji" i "Łata to nie podszewka". Do TVP spływały listy z żądaniami. Rada Programowa TVP wezwała władze stacji, by przeprosiły urażonych widzów. Izabella Cywińska broniła swojego działa. Podkreślała, że serial został doceniony przez krytyków i innych filmowców.

"Osiecka"

W rolę tytułowej bohaterki, na różnych etapach jej życia, wcieliły się Eliza Rycembel oraz Magdalena Popławska, wielka fanka twórczości Agnieszki Osieckiej, a także laureatka nagrody jej imienia na Festiwalu Piosenki Aktorskiej.

Biografia polskiej artystki została przedstawiona w trzynastu odcinkach, a jej tłem, jak głosiły zapowiedzi, "były artystyczne, obyczajowe, oraz polityczne realia tamtych czasów, poczynając od edukacji w komunistycznej szkole przez studia w łódzkiej Szkole Filmowej, kolorowy świat studenckich teatrzyków - warszawskiego STS-u i gdańskiego Bim-Bomu, aż po spektakularne sukcesy oraz porażki Osieckiej. W serialu zobaczyliśmy również kulisy kulturalnego i towarzyskiego życia Warszawy i Polski na przestrzeni kilku dekad".

Scenariusz serialu napisali Maciej Karpiński i Maciej Wojtyszko, przy współpracy z Henryką Królikowską i reżyserem Robertem Glińskim, na podstawie dostępnych biografii Agnieszki Osieckiej oraz poświęconych artystce materiałów archiwalnych.

Serial przed dwoma laty wywołał istną burzę. 

"Zamiast unieśmiertelnić Osiecką, zrobili z niej tabloidowego dziwoka" - takie zdanie na temat efektów pracy twórców hitowej produkcji TVP miał gwiazdor kultowych seriali dla młodzieży Filip Łobodziński. Serial skrytykowała także Ilona Łepkowska. Co tydzień po emisji serialu scenarzystka i producentka publicznie wytykała twórcom produkcji TVP błędy i punktowała najbardziej rażące wpadki.

Do grona krytyków dołączyła także Maja Frykowska. Wojciech Frykowski, producent filmowy, przez rok był mężem Osieckiej. Ich relacja została więc przedstawiona w serialu TVP i nie spodobała się jego wnuczce.

Swoje zastrzeżenia do serialowego wątku, który ukazał producenta w sposób "absurdalny", Maja Frykowska wyraziła na Instagramie.

Napisała: "Zainteresowanie moim dziadkiem Wojtkiem Frykowskim nieustająco rośnie. I wcale mnie to nie dziwi... Należał on niewątpliwie do ludzi mających bogatą osobowość́, a koło takich nie da się̨ przejść́ obojętnie. To barwne ptaki, które żyją jak chcą̨. Sądzę̨, że niejeden mężczyzna chciał być taki jak on. Potwierdzają̨ to wypowiedzi znanych artystów, ludzi, którzy naprawdę̨ go znali. Sama oglądam serial i mam pewne przemyślenia... jednak nie mogę̨ zostać́ obojętna w stosunku do sceny w której pokazano mojego dziadka w sposobi absurdalny! Jako mężczyznę bez klasy. Różne słuchy o nim chodziły ale końcówka sceny w odcinku 5, która odgrywa się na oczach Agnieszki Osieckiej jest skandaliczna. W stosunku do kobiet był szarmancki. Kiedy Agnieszka go zostawiła z opowieści wujka wiem, że bardzo chciał ją odzyskać́. Wiec pokazywanie jak "obraca jakaś́ panienkę̨" na oczach Agnieszki...z całym szacunkiem ale jest to kompromitujące dla samych twórców serialu".

"Botoks"

"Jeśli film tobą wstrząsnął, serial wbije Cię w fotel" - tak reklamowana była rozszerzona wersja kinowego hitu. Wśród wątków, które zostały rozbudowane w serialu, znalazła się m.in. historia granego przez Sebastiana Fabijańskiego transseksualisty. Produkcja liczyła sześć odcinków. Głównymi bohaterkami "Botoksu" były cztery kobiety.

Daniela (Olga Bołądź) pracę w służbie zdrowia zaczyna jako ratowniczka medyczna, jeżdżąc na akcje z bratem Darkiem (Tomasz Oświeciński). Poddając się licznym zabiegom medycyny estetycznej, z brzydkiego kaczątka zmienia się w bezwzględną, odnoszącą sukcesy przedstawicielkę koncernu farmaceutycznego. Magda (Katarzyna Warnke) jest ginekologiem położnikiem. Swoją renomę zbudowała jako etatowa specjalistka od aborcji. Gdy sama zachodzi w ciążę, jej konflikt z ordynatorem (Janusz Chabior) wchodzi w dramatyczną fazę i zwierzchnictwo szpitala próbuje pozbawić ją pracy.

Poukładany świat cenionej chirurg - Patrycji (Marieta Żukowska) rozsypuje się, gdy kobieta dowiaduje się o zdradzie męża. Podkopane poczucie wartości popycha ją w kierunku ginekologii estetycznej. Swoje odkrycia Patrycja chce sprawdzić w związku z metroseksualnym Michałem (Piotr Stramowski), który jest zaprzeczeniem mężczyzny. Beata (Agnieszka Dygant) to lekarka SOR-u, która w wypadku motocyklowym traci narzeczonego. Samotna kobieta uśmierza ból, uzależniając się od silnych leków opioidowych, które wykrada w szpitalu.  Wówczas poznaje Marka (Sebastian Fabijański), sanitariusza, który ukrywa przed światem własny sekret.

Zarówno film, jak i jego poszerzona serialowa wersja, tak jak wszystkie dzieła Vegi, wzbudzały ogromne kontrowersje. Chodziło o sceny seksu, przemocy, wyolbrzymienie patologii.

"Nasze matki, nasi ojcowie"

Autorzy serialu pokazali II wojnę światową - od niemieckiego ataku na ZSRR w czerwcu 1941 roku do kapitulacji Niemiec - przez pryzmat losów pięciorga młodych Niemców z Berlina: oficera Wehrmachtu Wilhelma, jego również powołanego do wojska młodszego brata Friedhelma, zakochanej w Wilhelmie pielęgniarki Charlotte, marzącej o karierze piosenkarki Grety oraz jej chłopaka - Żyda Viktora.

Losy Viktora, który ucieka z transportu do obozu Auschwitz i przyłącza się do oddziału AK, stały się dla twórców filmu pretekstem do pokazania polskich partyzantów jako zaciekłych antysemitów.

Wyemitowany przez TVP1 serial, wywołał dyskusję w Polsce i Niemczech, dotyczącą sposobu przedstawienia w serialu Polaków oraz problemu odpowiedzialności Niemców za zbrodnie II wojny światowej. Po emisji filmu w publicznej telewizji ZDF w marcu w niemieckich mediach rozpoczęła się burzliwa debata o odpowiedzialności "zwykłych Niemców" za zbrodnie II wojny.

W Polsce produkcję krytykowano za ukazywanie partyzantów z AK jako antysemitów i relatywizowanie odpowiedzialności Niemców. Sprawa znalazła swój finał w sądzie!

Proces wytoczył 92-letni żołnierz Armii Krajowej Zbigniew Radłowski oraz Światowy Związek Żołnierzy AK. Wystąpili oni przeciwko producentom trzyczęściowego serialu "Nasze matki, nasi ojcowie", tj. UFA Fiction oraz ZDF (II program niemieckiej telewizji) za naruszenie dóbr osobistych, rozumianych jako prawo do tożsamości narodowej, dumy narodowej i narodowej godności oraz wolności od mowy nienawiści.

Według powodów, w serialu znalazły się sceny, które mają dowodzić, że AK rzekomo była współwinna zbrodni na osobach narodowości żydowskiej, Niemcy zaś są przedstawieni jako ofiary II wojny światowej.

Krakowski sąd okręgowy w swoim wyroku nakazał producentom serialu zamieścić przeprosiny w telewizji polskiej i niemieckiej, na swojej stronie i zapłacić 20 tys. zł zadośćuczynienia. Musieli także zamieścić przed emisją serialu oświadczenie nt. roli żołnierzy AK podczas wojny.

"Królowa"

"Królowa" to czteroodcinkowa historia o odkupieniu, drugiej szansie i miłości. Fabuła serii skupia się wokół losów Sylwestra - emerytowanego krawca i drag queen, który pięćdziesiąt lat temu wyjechał z Polski i zamieszkał w Paryżu. Wbrew złożonej sobie przed laty obietnicy, decyduje się wrócić do rodzinnego miasteczka na Śląsku, po tym jak dostaje list od wnuczki, w którym ta prosi go o ratunek dla chorej matki potrzebującej przeszczepu nerki. Wraz z jego powrotem rodzina będzie musiała zmierzyć się z bolesną przeszłością, aby naprawić swoje relacje.

Polski serial Netfliksa jest historią rodzinną - ukazującą, jak można odbudować relacje i jak ważna jest rodzina oraz szukanie nie tylko własnej tożsamości, ale również własnej drogi w życiu. W roli głównej zobaczyliśmy Andrzeja Seweryna, który na planie produkcji przeistoczył się w drag queen. To właśnie jego metamorfoza wywołała największe poruszenie wśród widzów. 

Choć serial został raczej ciepło przyjęty i cieszył się sporą oglądalnością, zarówno przed premierą, jak i po najwięcej komentarzy dotyczyło właśnie owej przemiany. 

Produkcja nie przypadła także do gustu niektórym krytykom. Surowo ocenił ją Tomasz Raczek, suchej nitki na serialu nie pozostawił też Michał Cessanis. 

"Jedna z najgorszych produkcji jaką widziałem. Stereotypowa na maksa, przaśna, żenująca. Totalny zaścianek, z górnikami maczo, których ratują drag queen i geje. W zapyziałej Polsce ze starymi autobusami PKS, z obrzydliwą stołówką w kopalni, szpitalem sprzed 30 lat, z walącymi się domami, mieszkaniami ze skrzypiącymi drzwiami i biedamieszkańcami. Brakuje tam tylko białych niedźwiedzi na ulicach" - pisał.

swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy