Ewa Szykulska walczy z depresją. Wciąż nie pogodziła się z odejściem ukochanego
Ewa Szykulska, czyli Helena z "Leśniczówki", od kilku miesięcy zmaga się z depresją. Okrutna choroba zaatakowała aktorkę pod koniec ubiegłego roku, gdy nagle zmarł jej mąż - inżynier Zbigniew Pernej. "Jej rozpacz po stracie ukochanego nie ma granic" - napisała na swoim blogu znajoma gwiazdy, dziennikarka Małgorzata Puczyłowska.
O tym, że w pierwszy dzień Bożego Narodzenia ubiegłego roku została wdową, Ewa Szykulska powiadomiła swych fanów za pośrednictwem mediów dopiero półtora miesiąca po pogrzebie Zbigniewa Perneja.
"Mój mąż... Przez kilkadziesiąt lat ochraniał mnie miłością. Przy nim czułam się bezpieczna i potrzebna. (...) Jak wytrzymać Twoją nieobecność, kochany?" - napisała w opublikowanym w "Gazecie Wyborczej" wspomnieniu o ukochanym.
Od chwili pożegnania z mężczyzną, u boku którego szła przez życie przez 44 lata, aktorka wciąż jest w totalnej rozsypce.
"Zawsze wesoła i pełna optymizmu, nie jest w stanie wykonywać najprostszych czynności" - napisała na swym blogu Małgorzata Puczyłowska, która od lat utrzymuje z Ewą Szykulską bliski kontakt.
Ewa Szykulska poznała i zakochała się w Zbigniewie Perneju wkrótce po swym rozwodzie z reżyserem Januszem Kondratiukiem. Akurat popsuł się jej samochód, a że o części do fiata było wtedy naprawdę trudno, postanowiła wykorzystać swą popularność i "uderzyła" do szefa Polmozbytu. Był nim w tamtych czasach właśnie inżynier Pernej.
- Nie dość, że potrafił zarządzać wielkim zespołem ludzi, to jeszcze okazało się, że żadne auto nie ma dla niego tajemnic. Potrafił rozebrać je na czynniki pierwsze i złożyć, co dla mnie, osoby kochającej konie mechaniczne, nie było bez znaczenia - opowiadała aktorka w wywiadzie.
Nowy znajomy oczywiście załatwił gwieździe potrzebne do naprawy jej fiata części. Ewa tak bardzo mu się spodobała, że postanowił ją uwieść.
- Mówili, że jest nie do zdobycia, ale mężczyźni lubią takie wyzwania. Cóż to znaczy nieprzystępna? Przystępowałem do niej tak długo, aż ustąpiła - wyznał po latach.
Ewa Szykulska i Zbigniew Pernej: Wzięli spontaniczny ślub po 17-letnim narzeczeństwie!
Byli parą już 17 lat, gdy Ewa Szykulska wpadła na pomysł, by... wziąć z ukochanym ślub.
- To była bardzo spontaniczna decyzja. Miałam w szafie piękny materiał na zasłony i nagle przyszła mi do głowy myśl, że można by z niego uszyć fikuśną i niebanalną suknię ślubną. Zapytałam więc swojego wieloletniego narzeczonego: "Zbigniewie, czy jestem kobietą twojego życia?" Przyznał, aczkolwiek bez entuzjazmu, jakiego się spodziewałam, że owszem, jestem. Ciągnęłam dalej: "Czy zatem nie byłoby pięknie, gdybyśmy się pobrali?" W tej akurat kwestii okazał się nadspodziewanie zgodny. W obawie więc, aby się nie rozmyślił, pobiegłam następnego dnia załatwić wszystkie niezbędne formalności, a miesiąc później byliśmy już po ślubie - wspominała aktorka w wywiadzie dla "Echa Dnia".
Ewa i Zbigniew uchodzili za bardzo szczęśliwe małżeństwo. Wierzyli, że dożyją razem późnej starości...
Śmierć męża była dla Ewy Szykulskiej szokiem.
- Odszedł po 44 latach wspólnego życia. W czwartek, 23 grudnia wyjechaliśmy wspólnie na spacer z naszym psem. Mąż kupił mi kwiaty na zbliżające się imieniny. W Wigilię miał bardzo rozległy zawał. Zmarł przed świtem w Boże Narodzenie. Serduszko usnęło - wyznała dwa miesiące po pogrzebie ukochanego.
- Cholera jasna! Mieliśmy przed sobą jeszcze tyle wspólnego czasu! Mieliśmy się razem zestarzeć... We dwójkę starzenie mniej boli - dodała.
Kilka miesięcy trwało, zanim aktorka pogodziła się z myślą, że jej "Misia", bo tak nazywała męża, nie ma już obok niej. W wyjściu z psychicznego dołka pomogli jej przyjaciele. Przy życiu - jak mówi - trzyma ją świadomość, że nie jest sama i że ma pracę (gra jedną z głównych ról w nowym serialu "Mój Agent", który najprawdopodobniej już jesienią dostępny będzie na platformie Player.pl).
Ewa Szykulska wciąż rozpacza po swej stracie. Nie ma dnia, by nie myślała o Zbigniewie.
- Zawalił się jej cały świat, a życie bez ukochanego męża wydaje się jej nie do zniesienia - twierdzi Małgorzata Puczyłowska.
Zobacz też:
Piotr Bałtroczyk: Depresja i problemy osobiste