Piotr Bałtroczyk: Pod uśmiechem skrywał depresję i dramaty osobiste
Piotr Bałtroczyk to jeden z najpopularniejszych i najbardziej lubianych polskich kabareciarzy. Od lat rozśmiesza miliony Polaków, wykazując się niezwykłym poczuciem humoru, doskonale wpisującym się w gusta widzów. Niewielu jednak pewnie wie, że słynny konferansjer pod maską wesołka skrywa wiele bolesnych doświadczeń. Nieudane małżeństwo, problemy z alkoholem i depresja to tylko niektóre z jego życiowych bolączek. Jak kabareciarz radzi sobie dziś?
Bałtroczyk urodził się 4 grudnia 1961 roku w Olsztynie. Jak wspominał w jednym z wywiadów - dzieciństwo jawi mu się jako okres, podczas którego rzeczywistość obserwował zza... krat. Dorastał bowiem w samotnym domu w lesie, w którego oknach były kraty.
Ze swojego olsztyńskiego domku postanowił jednak wyprowadzić się na czas studiów. Marzył o karierze poety, ale ostatecznie zdecydował się studiować w Warszawie filozofię i nauki polityczne. Ostatecznie poszedł jednak w ślady ojca i został absolwentem Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.
Podczas studiów szybko okazało się, że ma talenty konferansjerskie. Wsławił się prowadzeniem różnego rodzaju imprez i eventów, ale swoją przyszłość początkowo wiązał pracą naukową. Szybko jednak porzuciła te plany i wrócił do rodzinnego Olsztyna, gdzie dalej rozwijał swoje talenty konferansjerskie.
Bałtroczyk w krótkim czasie stał się prawdziwą legendą przeglądów kabaretowych oraz festiwali aktorskich. Zaproponowano mu również pracę w telewizji. W 1995 r. po raz pierwszy stał się gospodarzem programu "Zwyczajni niezwyczajni", w którym prowadził rozmowy z ludźmi, którzy nie wahali się ruszyć z pomocą, widząc osoby, będące w opałach.
W kolejnych latach konferansjer prowadził jeszcze program kulturalny "Pegaz" oraz znacznie bardziej rozrywkowo-komediowy "Kochamy polskie komedie".
Od 2006 roku poświęcił się głównie pracy związanej z kabaretami, czyli swojej największej życiowej pasji. Rozpoczął współpracę z telewizją Polsat i właśnie na antenie stacji miał możliwość realizować swój autorski program - "Piotr Bałtroczyk przedstawia", którego jednym z elementów był popularny, improwizowany na żywo show, "Spadkobiercy". Do programu Bałtroczyk zapraszał lubianych satyryków i kabareciarzy, którzy odgrywali różne scenki bez stałego scenariusza.
W 2009 roku Piotr Bałtroczyk pożegnał się z telewizją i skupił na innych projektach, związanych z humorem. Występował m.in. w kabaretonach. Jeździł też po całej Polsce z monologami, które prezentował na scenie.
Chociaż kariera Piotra Bałtroczyka rozwijała się doskonale, w jego życiu prywatnym nie zawsze było kolorowo. Szczególnie burzliwie było w sferze uczuciowej. Tuż po studiach związał się z aktorką Joanną Fertacz, która miała syna z poprzedniego związku. Bałtroczyk usynowił chłopca, a w 1993 r. powitał na świecie kolejne dziecko.
Związek nie został jednak nigdy sformalizowany, a para ostatecznie zdecydowała o rozstaniu. Bałtroczyk później związał się z Katarzyną Jasińską. Relację tę później w wywiadach określał jednak jako toksyczną i bardzo niekorzystną.
Sukcesy w życiu zawodowym i ciągłe bycie na świeczniku niosło za sobą również inne problemy w sferze mentalnej. Kabareciarz przez lata zmagał się z depresją.
Wszystkie problemy w życiu prywatnym przełożyły się na dodatkowe problemy. Bałtroczyk smutki zaczął topić w alkoholu i często przyznawał, że jest "alkoholistą".
Ostatecznie Bałtroczyk postanowił wycofać się nieco z życia publicznego i zaszyć w małym domu pod Olsztynem, by poskromić swoje demony.
Kabareciarz osiadł w Tuławkach i przyznaje, że nie żałuje swojej decyzji. Tam poczuł się swobodnie i odnalazł wewnętrzny spokój. Nie zrezygnował jednak całkowicie z występów na scenie. Co jakiś czas wyjeżdża w trasę ze swoimi programami i monologami. Prezentuje m.in. swój stand-up "Starość nie jest dla mięczaków".