Dwayne Johnson przyznał, że nie boi się... skutków mycia. Aktor odcina się od popularnego trendu
Aktor ostatnio włączył się w dyskusję dotyczącą tego, jak często należy się kąpać. Gwiazdor zajął jednak odmienne stanowisko w opozycji do opinii kolegów z branży. „Jestem przeciwieństwem celebryty, który się nie myje” – ogłosił na Twitterze były wrestler.
W ostatnim czasie w Hollywood rozgorzała osobliwa dyskusja na temat higienicznych zwyczajów gwiazd. Debata rozpoczęła się w zeszłym miesiącu, kiedy Ashton Kutcher i Mila Kunis, goszcząc w podcaście "Armchair Expert", ujawnili, że nie są fanami częstego mycia się. Aktorska para wyznała, że unika również regularnego kąpania swoich pociech. "Kąpiemy je dopiero wtedy, gdy są brudne. Częstsze mycie nie ma najmniejszego sensu. Mydło pozbawia skórę naturalnych olejków. Nie należę do mam, które bez przerwy kąpią noworodki. Uważam, że nie powinno się tego robić codziennie" - oznajmiła wówczas gwiazda "Czarnego łabędzia".
Wyznanie Kutchera i Kunis odbiło się w mediach szerokim echem, spotykając się, co zgoła oczywiste, z wieloma krytycznymi reakcjami odbiorców. W obronie pary stanęła Kristen Bell, która w udzielonym niedawno wywiadzie przyznała, że sama kąpie dzieci dopiero, gdy poczuje nieprzyjemny zapach. Goszcząc w programie "The View" zdradziła, że gdy pewnego dnia wraz z mężem zapomnieli umyć swoje pociechy, zmienili zdanie na temat skrupulatnego dbania o higienę. "Jestem wielką fanką czekania na smrodek. Kiedy go poczujesz, biologia daje ci znać, że pora na prysznic. To jest czerwona flaga. Szczerze mówiąc, to tylko bakterie. Popieram więc to, co robią Mila i Ashton" - stwierdziła gwiazda "Weroniki Mars".
Na higieniczny coming-out zdecydował się również Jake Gyllenhaal. "Coraz częściej dochodzę do wniosku, że kąpiel nie zawsze jest aż tak potrzebna" - wyznał niedawno w rozmowie z "Vanity Fair".
Teraz do tej dyskusji włączył się Dwayne Johnson. Gwiazdor "Szybkich i wściekłych" ujawnił, że - na przekór hollywoodzkiej modzie - nie należy do zwolenników unikania kąpieli. "Jestem przeciwieństwem celebryty, który się nie myje. Biorę zimny prysznic, gdy wstaję z łóżka, by dobrze zacząć dzień. Ciepły prysznic po treningu, zanim pójdę do pracy. Po powrocie do domu gorący prysznic. Pod prysznicem myję twarz, myję ciało, złuszczam je i śpiewam (fałszując)" - wyjaśnił Johnson w opublikowanym na Twitterze poście.
Fani w znakomitej większości przyznali aktorowi rację. "To jest postawa, której oczekiwałbym od legendy" - skomentował ów post jeden z użytkowników serwisu. "Dzięki, że nas nie rozczarowałeś w tej kwestii. Zawsze wiedziałam, że można na ciebie liczyć!" - wtórowała mu kolejna fanka. "Co za ulga. Przynajmniej ty masz normalne podejście" - dodała inna. Choć mnóstwo odbiorców zareagowało z obrzydzeniem na cieszący się coraz większą popularnością wśród gwiazd trend rzadkiego mycia się, eksperci nie stają po stronie czyściochów. Uczeni z prestiżowej Mayo Clinic twierdzą, że zbyt częste branie prysznica prowadzi do naruszenia bariery ochronnej skóry i jej zbytniego przesuszenia.
Tezę te potwierdzają wyniki nowego badania, które ukazały się na łamach "Harvard Health Publishing". Jego autorzy dowiedli, że codzienna kąpiel może powodować infekcje, gdyż usuwa "normalne bakterie" bytujące na skórze. Ich obecność stymuluje bowiem wytwarzanie ochronnych przeciwciał i zwiększa "pamięć immunologiczną" organizmu. "Choć nie istnieje uniwersalna zasada dotycząca częstotliwości mycia się, u większość ludzi sprawdzi się branie prysznica lub kąpieli kilka razy w tygodniu. Najlepsze są krótkie, trwające trzy lub cztery minuty prysznice z naciskiem na mycie pach i pachwin" - konkludują uczeni. (PAP Life)
Zobacz też: Tadeusz Pluciński i Kalina Jędrusik mieli romans
Zobacz też: Alicja Bachleda - Curuś ma słabość do milionerów