Najbardziej wyczekiwany serial tego roku. Opowieść o walce o sprawiedliwość

Twórcy Heweliusza, jednej z najbardziej wyczekiwanych produkcji tego roku, na nieco ponad trzy miesiące przed premierą, odsłonili kulisy powstawania serialu. Podczas wrocławskiego spotkania na festiwalu BNP Paribas Nowe Horyzonty aktorzy wraz z widownią po raz pierwszy mieli szansę zobaczyć kilka scen na dużym ekranie i opowiedzieć o emocjach związanych z pracą na planie.

Po hitowej "Wielkiej wodzie", w której Jan Holoubek wraca do powodzi z 1997 roku Netflix postanowił po raz kolejny zmierzyć się z żywiołem i wielką wodą w nieco innym kontekście. Zatonięcie Heweliusza jest tylko pretekstem, aby opowiedzieć historię walki o sprawiedliwość, oraz historię tych, którzy zostali i w momencie życiowej tragedii muszą mierzyć się z systemem.

Reklama

"Heweliusz": tragedia, która wstrząsnęła Polską

Katastrofa promu MS Jan Heweliusz, do której doszło 14 stycznia 1993 roku na Morzu Bałtyckim, uznawana jest za najtragiczniejsze wydarzenie w dziejach powojennej polskiej żeglugi handlowej. W wyniku zatonięcia jednostki zginęło 55 osób - 20 marynarzy, 35 członków załogi pomocniczej i pasażerów. Ocalało 9 osób. Do dziś nie odnaleziono wszystkich ciał. Prom zatonął w rejonie wyspy Rugia, w trudnych warunkach atmosferycznych, przy sile wiatru dochodzącej do 12 stopni w skali Beauforta i wysokiej, ponad sześciometrowej fali.

Prom odbywał regularne rejsy na trasie Świnoujście - Ystad. Feralnej nocy, mimo alarmujących prognoz pogody, zdecydowano się na wypłynięcie w morze. Kilka godzin po opuszczeniu portu jednostka zaczęła się przechylać, a o godz. 5:12 nad ranem przewróciła się do góry dnem i zatonęła. Do akcji ratunkowej przystąpiły niemieckie i szwedzkie służby morskie, jednak bardzo trudne warunki pogodowe znacząco utrudniały działania.

Przyczyny katastrofy były złożone. Śledztwa wykazały szereg zaniedbań technicznych i organizacyjnych. Kapitan promu, Andrzej Ułasiewicz, zginął razem z załogą. Początkowo obarczano go winą, lecz późniejsze ekspertyzy wskazywały raczej na winę armatora i nadzoru technicznego. W 2005 roku Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że Polska naruszyła prawa rodzin ofiar, prowadząc przewlekłe i nieskuteczne postępowania wyjaśniające.

Zobacz też: Największy polski serial ostatnich lat. Nikt wcześniej nie kręcił na taką skalę

"Heweliusz": pokaz pierwszych scen na festiwalu Nowe Horyzonty

Na spotkaniu widzowie mogli zobaczyć 4 sceny serialu opartego o te tragiczne wydarzenia - akcję ratunkową ze śmigłowcem, moment w którym kapitanowa (Magdalena Różczka) dowiaduje się o katastrofie, zeznania wdowy (Justyna Wasilewska) w Izbie Morskiej oraz ostatni moment tuż przed wywróceniem się promu i śmierć kapitana Ułasiewicza (Borys Szyc). Każda z nich zrealizowana w odmienny sposób, każda z nich poruszająca.

- Jestem w zawodzie tyle lat, zagrałem mnóstwo ról i ciężko mnie zaskoczyć - mówił Borys Szyc. - A jednak, praca na planie "Heweliusza" pokazała, że mam jeszcze dużo do odkrycia - podsumował. 

- Dużo pracy włożyliśmy w preprodukcję, przede wszystkim w znalezienie metody, jak tę katastrofę pokazać, jak ją zrealizować. Musieliśmy zdecydować, co robimy naprawdę, co w postprodukcji, co na hali mokrej, co na hali suchej, w prawdziwych akwenach, na prawdziwym promie. W naszej produkcji sięgamy po każdą z tych metod. Na początku pomyślałem, że tego wspaniałego scenariusza Kaspra Bajona nie da się zrealizować, ale krok po kroku niemożliwe stało się możliwe. To trudne, ale też ekscytujące, że zrobiliśmy coś o takiej skali, bo nie da się w pełni wiarygodnie i realistycznie stworzyć katastrofy promu półśrodkami - opowiadał Jan Holoubek.

- Projekt "Heweliusz" jest rzeczywiście serialem pełnym wyzwań, o wyjątkowej skali  trudności, ale dającym nam wszystkim ogromną satysfakcję twórczą i realizacyjną. Wydaje mi się, że nasz poprzedni serial "Wielka woda" i jego sukces spowodował, że produkcja kolejnego projektu o takim poziomie trudności realizacyjnej jak "Heweliusz", stała się możliwa - mówiła z kolei producentka Anna Kępińska.

Justyna Wasilewska, grająca rolę Kaczkowskiej - jednej z żon ofiar, połączyła swoje osobiste doświadczenia z powodzi 1997 roku z rolą w Heweliuszu. 

- To jest hołd dla wszystkich tych kobiet, które nagle zostają same. Pamiętam jak moja mama musiała zająć się wszystkim podczas powodzi - wspominała aktorka.

"Heweliusz": Borys Szyc o postaci kapitana Ułasiewicza

Borys Szyc natomiast z przejęciem opowiadał o spotkaniach z rodziną kapitana Andrzeja Ułasiewicza, w którego postać się wciela. Producentka Anna Kępińska zdradziła, że do żony kapitana produkcja wysłała list. Po trzech tygodniach nadeszła odpowiedź, dzięki temu realizacja produkcji, która jest fabularyzowaną opowieścią o tamtych wydarzeniach, nabrała autentyczności. Szyc wspominał także kapitana Ułasiewicza jako fana technologii, który w Szwecji kupował sprzet audio i wideo.

- Mamy dzięki temu pełną dokumentację nie tylko wnętrz i ułożenia wszystkiego na mostku, ale także mimiki i zachowań samego kapitana - podkreślał aktor. 

Szyc zdradził, że do roli musiał przytyć 15 kg, a sceny ostatnich chwil kapitana i zanurzania się w wodzie ćwiczył z profesjonalistami, co i tak nie uchroniło go przed dramatycznymi chwilami.

- Prawie się utopiłem - wyznał aktor. - W teorii wszystko było jasne, na basenie szło dobrze, ale woda to straszny żywioł - mówił wzruszony zaraz po tym, gdy na dużym ekranie zobaczył scenę śmierci swojej postaci. 

- Wybaczcie, widzę to po raz pierwszy i to naprawdę mocna rzecz, zwłaszcza, że córka kapitana pytała mnie czy myślę, że tak to właśnie wyglądało, gdy tata już wiedział, że umiera - dodał łamiącym się głosem.

"Heweliusz": serial, na który warto czekać

Jan Holoubek natomiast podkreślał jakie wyzwania stały przed aktorami. - Woda w Bałtyku podczas katastrofy miała 2 stopnie Celsjusza - mówił reżyser. - Na ekranie wygląda to na straszny ziąb, ale w rzeczywistości tam było prawie 40 stopni i wcale nie było zimno, tylko gorąco.  

Jak podaje Netflix produkcja serialu "Heweliusz" w liczbach to łącznie 10 miesięcy przygotowań produkcyjnych, 8-miesięczny okres zdjęciowy od stycznia do sierpnia 2024 roku z liczbą 105 dni zdjęciowych, ponad 120 aktorów, 3000 statystów, 2000 pojazdów grających, w tym 200 TIRów/ciężarówek, 700 ton wody (większość w obiegu zamkniętym), 1 kilometr konstrukcji deszczownic i trawersów, 100 mocowań podwieszeń elementów jednocześnie na dwóch halach zdjęciowych, 40 umów kaskaderskich, 70 lokacji i prawie 200 osób zaangażowanych w postprodukcję.

Serial "Heweliusz" to jedno z największych przedsięwzięć filmowych w powojennej Polsce. Tak fabularnie, jak i realizacyjnie zapowiada się kolejny, być może nawet międzynarodowy hit. Na efekty pracy twórców musimy poczekać do listopada. Jedno jest pewne - czekać warto.    

Zobacz też: Najgłośniejszy serial ostatnich lat. Opowie o tragedii, która wstrząsnęła Polską

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Jan Holoubek | Heweliusz (2025) | Netflix: Seriale
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL