Zwolniony dziennikarz gorzko o pracy w TVP. Wciąż ponosi jej konsekwencje
Aleksander Sikora w nowym wywiadzie zdradził, jak dużo kosztowała go praca w TVP. Dziennikarz, który niedawno rozstał się z publicznym nadawcą, w rozmowie z Party zapewnił, że wciąż ponosi jej konsekwencje.
Początek 2024 roku upłynął pod znakiem zmian w TVP. Modyfikacje nie ominęły "Pytania na śniadanie" - z projektem pożegnali się dotychczasowi prowadzący, w tym m.in.: Katarzyna Cichopek, Maciej Kurzajewski, Izabella Krzan, Ida Nowakowska czy Tomasz Kammel.
Pracę stracił również Aleksander Sikora, znany z przebojowego duetu z Małgorzatą Tomaszewską. Dziennikarz twierdził jednak, że wciąż ma status pracownika TVP.
Szybko okazało się jednak, że jego drogi z Telewizją Polską całkowicie się rozeszły. Teraz Sikora postanowił podzielić się tym, jak zareagował na te wydarzenia.
Były prezenter w rozmowie z Party zdradził, jak zareagował na zaistniałą sytuację i nie krył, że sprawiła mu ona przykrość, a najbardziej żal było mu świetnych relacji ze współpracownikami.
"Było mi bardzo przykro z tego względu, że przede wszystkim kochałem program poranny. Jak dowiedziałem się, że nie będę prowadzić 'Pytania na śniadanie', to dwa dni miałem wielki smutek w sobie, który musiałem przepracować. To było bardzo przygnębiające z tego względu, że po prostu przywiązałem się przede wszystkim do ludzi, którzy tworzą lub tworzyli ten program. (...)" - powiedział Sikora w rozmowie z Party.
Dziennikarz jednak nie załamał się, w obliczu smutku dostrzegł szansę na coś nowego - idealną okazję na rozwój. Teraz z nadzieją patrzy w przyszłość, ponieważ należy raczej do osób, które nie obawiają się zmian i z niecierpliwością oczekują jutra.
"Jeśli nadchodzą nowe wyzwania, to powinno być to coś, co powinienem klasyfikować jako ogromną satysfakcję, a nie coś, czego powinienem się bać" - podkreślił w dalszej części rozmowy.
Sikora w wywiadzie z Party zdradził również, jak dużo wymagała od niego praca w TVP. "Ja sobie nie zdawałem z tego sprawy, po latach dopiero doszedłem do takiego wniosku, że to nie jest tak, że moja praca jest zupełnie bezkosztowa. Ja ponoszę konsekwencje tej pracy" - wyznał.
"To nie były łatwe lata, kiedy byłem wystawiony na tak zwanym piedestale, na świeczniku, ponieważ czułem się obserwowany z różnych stron. Ale też w cudzysłowie, wiedziałem, w co gram. (...) Wiedziałem, że ktoś mnie ogląda i ktoś mnie słucha i musiałem się liczyć z konsekwencjami, że byłem pewnie baczniej obserwowany niż osoba, która nie pracuje w mediach i nie ma statusu osoby publicznej" - dodał Sikora w rozmowie z Party.