Sandra Kubicka: Wyznaczyłam sobie cel, że jako 31-latka będę na emeryturze
Sandra Kubicka ma jasno wytyczony cel. Praca do 30-tki, a potem czas na macierzyństwo. Pomimo młodego wieku, konsekwentnie realizuje swoje plany i spełnia marzenia. Była modelka prowadzi obecnie kilka swoich firm, a oprócz tego spełnia się w roli gospodyni programu "Love me or leave me. Kochaj albo rzuć".
Bycie gospodynią reality show "Love me or leave me. Kochaj albo rzuć" to spełnienie twoich marzeń?
Sandra Kubicka: - Tak, prowadzenie programu było na liście moich marzeń. Uwielbiam sprawdzać się w nowych rolach. Byłam już modelką, aktorką, jestem prezeską firmy, ale nigdy dotąd nie byłam prowadzącą. Uwielbiam wyzwania, więc ucieszyłam się, kiedy zaproponowano mi tę nową rolę, zwłaszcza że program dotyczy związków, relacji i miłość, tematów bardzo mi bliskich.
W przeszłości byłaś związana z francuskim didżejem Cedricem Gervaisem i brazylijskim biznesmenem Kaio Alves Gonclavesem, a obecnie tworzysz zgrany duet z muzykiem Aleksandrem Milwiw-Baronem. Czujesz się ekspertką od związków?
- Sama nigdy tak siebie nie nazwałam. Otwarcie wypowiadałam się natomiast na temat swoich związków. O tym, że zrezygnowałam ze ślubu, bo nie byłam pewna tej decyzji. Głośno mówię też o terapiach, dzięki którym przepracowałam swoje problemy i zrozumiałam, że wina nie leżała tylko po stronie byłych partnerów, ale i mojej. Myślę, że producenci programu docenili to moje doświadczenie i dlatego wybrali mnie na prowadzącą, żebym mogła podzielić się z uczestnikami swoim doświadczeniem.
Co, twoim zdaniem, już na starcie źle wróży związkowi?
- Nie ma recepty na udany związek. Wszystko zależy od osobowości, stażu, naszych oczekiwań. Jeśli związek ma się udać, to trzeba patrzeć w tę samą stronę, mieć podobne ambicje, priorytety, chcieć w życiu tych samych rzeczy. Trzeba poruszyć temat ślubu, dzieci i tego, gdzie się widzimy za 5-10 lat. Jeżeli od początku nie ma między partnerami komunikacji, to związek z pewnością się nie uda. Trzeba rozmawiać i rozwiązywać problemy na bieżąco, nie można ich kisić, bo kiedyś wybuchną ze zdwojoną siłą.
Podobną metodę stosujesz w swoim związku?
- Tak, dużo z Alkiem rozmawiamy, niczego nie odkładamy na potem, nie pozostawiamy przestrzeni na niepotrzebne domysły. Mówimy, co nas niepokoi, boli, jakich zachowań nie akceptujemy. Przepracowujemy to.
Rozmawialiście o dzieciach, o formalizacji waszego związku w przyszłości?
- Oczywiście, już na pierwszej randce. Nie weszłabym w związek z facetem, który nie chciałby tych rzeczy. Jeśli Alek nigdy nie chciałby mieć dzieci, ani wziąć ślubu, to dzisiaj nie bylibyśmy razem. Co nie znaczy, że od razu mieliśmy zamiar wskakiwać w związek małżeński. Musieliśmy najpierw zamieszkać, nauczyć się siebie. Jeżeli mamy spędzić ze sobą całe życie, to nie ma się co spieszyć.
Starasz się w obecnym związku nie popełniać tych samych błędów, które popełniałaś w poprzednich?
- Dokładnie, weszłam w ten związek z czystą kartą, świadoma swoich plusów i minusów. Bez oczekiwań. Kiedy byłam w czteroletnim związku z Cedricem, stawiałam go ponad wszystko. Nie liczyło się moje szczęście, wszystko kręciło się wokół niego. To był ogromny błąd. Przez to, że nie miałam swojego życia i zainteresowań, on się przyzwyczaił, że zawsze przy nim będę i przestał mnie szanować. Natomiast w drugim związku nie postawiłam na początku jasnych granic. Gdy po roku odważyłam się powiedzieć, że coś mi przeszkadza, usłyszałam, że przecież wcześniej mi to nie przeszkadzało. Komunikacja totalnie zawiodła, dlatego się rozstaliśmy. Z Alkiem dobrze się dogadujemy, komunikujemy swoje emocje, uczucia i potrzeby.
Macie wspólne pasje?
- Lubimy razem podróżować. Skończyliśmy wspólny kurs nurkowania, żebyśmy mogli latać po świecie i wspólnie nurkować. Jesteśmy zakochani w naszych psach - to nasze dzieci. Lubimy to samo jedzenie, muzykę. Mamy bardzo dużo wspólnego.
Czy należysz do kobiet, którym przeszkadza niedokręcona tubka pasty do zębów i skarpety rzucone przy łóżku?
- Lubię czystość, muszę mieć porządek w domu. Na szczęście Alek też!
Test ze znajomości siebie zdalibyście na szóstkę? Twój chłopak wie, jaką pijesz kawę, kiedy masz urodziny i jakie kwiaty lubisz?
- Tak, dziś rano dostałam od niego lilie za bycie super psią mamą. Wie jakie kwiaty lubię i nie tylko. Ale to wszystko wynika z faktu, że się nawzajem słuchamy. W programie była taka sytuacja, że mężczyźni mieli kupić buty swoim partnerkom i nie znali rozmiaru.
Rozumiem, że twój chłopak idealnie dopasowałby pantofelek na stopę swojego "Kopciuszka". Jesteście o siebie zazdrośni?
- Nie, ponieważ jesteśmy pewni siebie i swojego związku. W moich firmach pracuję z mężczyznami. Alek nie ma żadnych powodów do zazdrości, wie gdzie i z kim się spotykam. Poznaje moich wspólników, partnerów biznesowych. I vice versa. Dużo czasu ze sobą spędzamy, ale też sobie ufamy.
Jak się rozwija twoja firma cateringowa?
- Wypuściłam nową autorską dietę "Zdrowe jelita". Świetnie się przyjęła, ledwo wyrabiamy się z zamówieniami. W maju wracamy też do diety dedykowanej osobom zmagającym się z insulinoopornością i chorobą policystycznych jajników. Zmieniliśmy fabrykę, udoskonaliliśmy wszystkie składniki. Nasza dietetyczka kliniczna jeszcze raz opracowała dietę. Jestem w trakcie rekrutacji nowych pracowników. Nasz team się powiększa, więc zmieniamy siedzibę na większą. Idziemy pełną parą.
Praca w gastronomii do najłatwiejszych nie należy?
- To chyba najtrudniejsza branża. Mam również firmę z bielizną i sklep z produktami ekologicznymi i środkami czystości. Gastronomia jest najcięższa. Mnóstwo obostrzeń - sanepid, certyfikaty, mnóstwo faktur, po prostu ogrom pracy!
Czy tak zapracowana osoba jak ty znajduje czas na swoje pasje - boks tajski, tenis, jazdę motocyklem?
- Nie trzeba pracować ciężko, tylko mądrze. Stworzyłam w swoich firmach świetny zespół. Zajmuję się tylko tymi rzeczami, których oni zrobić nie mogą. Pracujemy od 9.00 do 17.00, w soboty i niedziele wszyscy mamy wolne. Weekendy i wieczory są dla mnie i dla Alka.
Grunt to dobry plan?
- Rutyna jest najzdrowsza. Wiesz, kiedy możesz sobie na coś pozwolić. Brakowało mi tej rutyny, gdy byłam modelką. Nie wiedziałam wówczas, kiedy będę w domu i czy za kilka dni będę się mogła umówić na kolację. Marzyłam o domu, w którym będę mogła zjeść kolację, a po przebudzeniu śniadanie. Tymczasem nie miałam nawet czasu na zrobienie zakupów, bo ciągle gdzieś wyjeżdżałam.
Co ci dały lata, które spędziłaś w Stanach?
- Doświadczenie i wizerunek, który wykorzystałam zakładając własne firmy tu w Polsce. Rozpoznawalność dała mi łatwiejszy start. Poza tym świetnie znam język angielski. Po angielsku mówię tak samo dobrze jak po polsku, a może nawet lepiej. Dzięki temu moje firmy mogą działać na rynkach zagranicznych. Ameryka zapewniła mi popularność, dzięki której jestem też gospodynią programu.
W młodym wieku zostałaś kobietą sukcesu. Gratulacje!
- Gdy miałam 21 lat, wyznaczyłam sobie cel, że jako 31-latka będę na emeryturze. Zostały mi jeszcze dwa lata. Bardzo wysoko stawiam sobie poprzeczkę i konsekwentnie dążę do celu. Jestem blisko! Niedługo może sprzedam jedną ze swoich firm i nie będę musiała już tak ciężko pracować.
Po 30-tce, na wczesnej emeryturze, będziesz z Alkiem odpoczywać w fotelach bujanych?
- Wtedy będę miała czas na dzieci, na to, by stać się pełnoetatową matką.
Jak sobie wyobrażasz swój przyszły dom?
- To będzie duży dom, z dala od zgiełku miasta, gdzie biega dużo piesków, a dzieci mają swobodę. Na pewno musi być dużo zieleni - las, góry. Mogłabym zamieszkać na jakiejś wyspie, ale w Europie. Chciałabym też, żeby dzieci chodziły do zagranicznej szkoły i uczyły się w języku angielskim.
I ten dom chcesz stworzyć z Alkiem? Za co go najbardziej cenisz?
- Za to, że się nie poddał. Show-biznes potrafi być okrutny. Po tym jak go potraktowały media, nadal mu się chce. Jest jurorem, wychodzi do ludzi, gada z nimi na Instagramie. Ludzie oceniają Alka przez pryzmat jego związków, a nikt się nie zastanowił, że może on chciał miłości, ale nie trafiał dobrze. Może wyciągnął wnioski z tych nieudanych związków.
Czy w twojej rodzinie masz takie związki, które są dla ciebie wzorem do naśladowania?
- Inspiracją są dla mnie moi dziadkowie. 50 lat razem! Kiedyś zapytałam babcię, o przepis na długie i szczęśliwe małżeństwo. Odpowiedziała, że ważny jest kompromis i żeby się zawsze godzić, nawet jak jest ciężko. Babcia uważa też, że nie należy mówić wszystkiego partnerowi, że trzeba zachować odrobinę tajemnicy. Dziadek natomiast jest wielkim dżentelmenem. Nigdy w życiu nie podniósł głosu na babcię. Mówi do niej pięknie i czule. Zawsze powtarzał, że żona jest dla niego najważniejsza. Kocha oczywiście dzieci i wnuczkę, ale one przecież wyfruwają z rodzinnego gniazda, a babcia zawsze jest przy nim.
Ewa Jaśkiewicz/AKPA