Sandra Kubicka: Nie wyobrażam sobie życia w złotej klatce [wywiad]
Sandra Kubicka pojawiła się w polskim show-biznesie kilka lat temu (wystąpiła między innymi w programie "Dancing with the Stars. Taniec z Gwiazdami") i trzeba przyznać, że sporo w nim namieszała. Telewizyjną karierę świetnie łączy z biznesem i życiem prywatnym, tworząc jeden z najbardziej medialnych związków z Aleksandrem Milwiwem-Baronem, artystą i jurorem "The Voice of Poland". Prowadząca "Rytmy Dwójki" opowiada o kobiecym wsparciu, miłości i marzeniach.
"Rytmy Dwójki" to pierwszy taki program, gdzie w duecie prowadzących są dwie kobiety! Jak się czujesz w tej babskiej energii?
Sandra Kubicka: - Bardzo dobrze [uśmiech - przyp. red.] Iza jest cudowną współprowadzącą, która zna swoją wartość i potrafi wspierać mnie na planie. Jesteśmy też w tym samym wieku, mamy bardzo dużo wspólnego, więc atmosfera na planie jest naprawdę świetna. Myślę, że dobór mnie i Izy Krzan był strzałem w dziesiątkę, bo pięknie się uzupełniamy i po prostu lubimy, co mam nadzieję, widać na ekranie.
Polska publiczność kocha programy muzyczne. Na czym polega wyjątkowość "Rytmów Dwójki?
- Widzowie dzięki tym piosenkom mogą wrócić do czasów, gdy byli dziećmi, inni wspominają zabawy szkolne. Prawie wszyscy mają jakieś wspomnienia związane z wykonywanymi przebojami, a tym którzy zapomnieli, dzięki nam mogą zakochać się w nich na nowo. Często doceniamy muzykę naszych zagranicznych sąsiadów, a zapominamy o naszych pięknych, polskich piosenkach. Dzięki "Rytmom Dwójki" na nowo możemy odkryć nasze świetne kompozycje. Sama wielokrotnie wracając do domu po nagraniach nuciłam wykonywane na planie piosenki i umieszczałam na swoich playlistach.
Program "Love me or leave me. Kochaj albo rzuć", który miał premierę na TVP VOD, w jesiennej odsłonie pojawi się w TVP Kobieta. Czułaś, że ten program spodoba się widzom?
- Intuicja podpowiadała mi, że nasz program będzie strzałem w dziesiątkę. Poza tym słyszałam na korytarzach, że kilka stacji się o niego biło [uśmiech - przyp. red.]. Zrobiliśmy reality show, które opiera się na prawdzie, będącej fundamentem trwałej i szczęśliwej relacji. Bez epatowania skandalami. Otoczyliśmy naszych bohaterów profesjonalną opieką trenerów i psychologów i myślę, że zarówno oni, ja i widzowie sporo z tego programu wynieśli.
A co ty wzięłaś dla siebie?
- Zawsze uważałam, że najważniejsza jest szczera rozmowa. Przyznanie się do oczekiwań, potrzeb, zadanie pytań dotyczących wspólnej przyszłości, ślubu, gotowości na rodzicielstwo. Ten program tylko mnie w tym utwierdził.
Skąd bierze się lęk przed szczerością, przed wzięciem na siebie odpowiedzialności za siebie i wobec drugiego człowieka?
- Portale randkowe i social media powodują, że łatwo jest kogoś poznać. Zamiast pracować nad relacją, w której coś zgrzyta, wychodzimy z założenia, że tego kwiatu jest pół światu, pakujemy walizki i szukamy szczęścia z kimś innym. Moi dziadkowie świętowali ostatnio pięćdziesiątą rocznicę ślubu i są dla mnie wzorem do naśladowania. Nad związkiem trzeba pracować, być uważnym na partnera, godzić się na kompromisy i wspólnie rozwiązywać problemy.
Dzieciństwo kształtuje również nasze dorosłe relacje. Twoi rodzice rozstali się tuż po twoich narodzinach.
- Nie pamiętam swojego ojca. Spotkaliśmy się, kiedy byłam nastolatką i nie udało nam się nawiązać relacji. Dziś nie mamy ze sobą kontaktu. Rolę taty przejął mój dziadek, a potem ojczym, z którym miałam wspaniałą relację. Wyrosłam w domu pełnym miłości i nigdy w nią nie wątpiłam. Zawsze mówiłam o swoich potrzebach i nie ukrywałam przed partnerem, że chcę wyjść za mąż i założyć rodzinę. To, że oni mieli inną wizję związku, nie zachwiało mojej wiary w to, że spotkam człowieka, który będzie chciał tego samego. Przeżyłam kilka związków i z każdego wyniosłam cenne lekcje.
Z Baronem świętowaliście drugą rocznicę związku. Wierzysz, że to ten jedyny?
- Nie traciłabym czasu na związek bez przyszłości. Wiem, czego chcę, na co nie mam zgody, zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym. Alek od samego początku wie, że rodzina jest moim priorytetem. Mój zegar biologiczny tyka coraz głośniej, niebawem kończę 29 lat i jeśli usłyszę "nie" to mimo wielkiej miłości, spakuję walizkę.
Jaką jesteś partnerką?
- Wychodzę poza strefę komfortu i egoizmu. Dużo z siebie daję i dokładnie tego samego oczekuję. Jeśli czuję, że działa to tylko w jedną stronę, wycofuję się. Znamy swoje rodziny, jeździmy do moich dziadków i oboje mamy poczucie, że nam sprzyjają i mocno kibicują.
Jesteś szczęśliwa?
- Jestem spełniona.
Telewizja cię kocha, prowadzisz kilka programów, zarządzasz kilkoma firmami. Potrzebujesz tej niezależności?
- Rzeczywiście oprócz bycia celebrytką, prowadzę kilka firm. Działam w biznesie cateringowym, zajmuję się dystrybucją suplementów diety w kilku krajach europejskich, a ostatnio otworzyłam butik z ekskluzywną bielizną. Samodzielność, rozwój, satysfakcja i niezależność finansowa jest dla mnie bardzo ważna. Nigdy nie uwieszałam się na partnerze, nie wyobrażam sobie życia w złotej klatce.
Ola Siudowska / AKPA