Peter Dinklage: Niski wzrost nie przeszkodził mu w zdobyciu sławy
Peter Dinklage mierzy tylko 135 centymetrów, lecz to nie przeszkodziło mu w zdobyciu międzynarodowej sławy. Największą popularność przyniosła mu rola Tyriona Lannistera w serialu niekwestionowanym hicie HBO "Gra i tron".
Peter Dinklage cierpi na achondroplazję - genetycznie uwarunkowaną, wrodzona chorobę, prowadzącą do nieprawidłowego kostnienia śródchrzęstnego, co powoduje zaburzenie rozwoju pewnych kości w organizmie i karłowatość.
W wywiadzie z 2003 roku aktor przyznał, że gdy był młodszy, miewał problemy z zaakceptowaniem swego wyglądu. Dodał jednak, że po latach uzmysłowił sobie, że poczucie humoru wystarczy, by uzmysłowić sobie, że to "nie jego problem, tylko innych".
"Każdy jest inny. Każda osoba mojego wzrostu wiedzie osobne życie, ma inną historię oraz w odmienny sposób radzi sobie z tym [problemem]. Tylko dlatego, że udało mi się to zaakceptować, nie sprawia, że mam teraz mówić innym, jak mają sobie z tym radzić" - mówił w 2012 roku.
W 2022 roku w podcaście "WTF with Marc Maron" aktor skrytykował przedstawienie siedmiu krasnoludków w planowanej produkcji Disneya "Królewna Śnieżka". Aktor pochwalił wytwórnię za odważny wybór odtwórczyni głównej roli - w tyłową postać wcieli się posiadająca latynoskie korzenie Rachel Zegler, Dinklage uznał jednak, że sposób pokazania postaci siedmiu krasnoludków podtrzyma "szkodliwe stereotypy" na temat karłowatości. W odpowiedzi Disney opublikował oświadczenie, w którym zapewnił, że przy pracach nad "Królewną Śnieżką" twórcy filmu konsultowali się z członkami organizacji zrzeszających osoby dotknięte karłowatoscią.
Mimo że jest karłem, przyznaje że nigdy nie miał taryfy ulgowej. Bardzo często proponowano mu role, które polegały na wyśmiewaniu jego wzrostu i choroby. Dinklage nie chciał robić z siebie błazna jako elf czy skrzat w reklamach i odmawiał propozycjom. Pragnął być postrzegany jako artysta, a nie jako pośmiewisko przyjmowane do roli, ze względu na wzrost. "Sądzę, że za młodu byłem trochę arogancki" - wspomina. "Może też za często używałem słowa 'nie'. Ostatecznie jednak pozwoliło mi to znaleźć role, które mi się podobały" - dodaje Dinklage.
Charakterystyczny wygląd i świetna gra aktorska sprawiły, że stał się najjaśniejszą gwiazdą "Gry o tron". Sam aktor przyznaje, że cały swój sukces zawdzięcza determinacji i ciężkiej pracy.
Aktor urodził się 11 czerwca 1969 roku, w New Jersey, gdzie stawiał swoje pierwsze kroki aktorskie. Początkowo grywał w teatrzyku szkolnym i szkolnych produkcjach filmowych, w college'u Bennington. Swoją pierwszą poważną rolę zagrał w "Filmowym zawrocie głowy", z 1995 roku, gdzie wcielił się w postać bohatera drugoplanowego- Tito. Dzięki tej roli aktor zaczął otrzymywać kolejne propozycje.
W obsypanym licznymi nagrodami "Dróżniku" (2003) zagrał człowieka, który odziedziczył stację kolejową w małym miasteczku. "To był przełom. Pierwszy raz aktor o moim wzroście dostał główną rolę, w dodatku romantyczną" - wyznał.
Największą popularność przyniosła mu rola w topowej produkcji HBO "Gra o tron". Peter Dinklage, wcielał się tam w postać Tyriona Lannistera, wyrzutka, którego największą wadą jest uzależnienie od kobiet i alkoholu. Początkowo nikt nie przypuszczał, że to właśnie Dinklage stanie się serialowym ulubieńcem widzów. Nie wszystkim fanom serialu przypadło też do gustu zakończenie "Gry o tron".
"Widzowie chcieliby, żeby ładni, biali ludzie odjechali w stronę zachodzącego słońca. To fikcja. Pojawiają się tu smoki. Żyjcie dalej. Serial igrał z ogólnymi oczekiwaniami i to mi się w nim podobało. Owszem, nazywał się 'Gra o tron' i gdy ludzie zaczepiali mnie na ulicy, pytali, kto w końcu zasiądzie na tym tronie. Nie wiem tylko, dlaczego właśnie to ich interesowało, kiedy serial opowiadał o czymś więcej niż tylko to" - mówi Dinklage.
Aktor opowiedział też o swojej ulubionej scenie finałowego odcinka serialu. "Jedną z moich ulubionych scen finału była ta, w której smok spalił tron i zakończył te wszystkie rozmowy o tym, kto na nim zasiądzie. Było to na swój sposób lekceważące i genialne ze strony twórców serialu. Jakby mówili: 'Zamknijcie się! To nie o tym jest ten serial!'. Widzowie myśleli o czymś konkretnym, a oni zaoferowali im coś innego. W głowie wszystkich widzów pojawiały się ich własne historie w trakcie oglądania, ale myślę, że żadna nie była tak dobra jak to, co pokazał sam serial" - Dinklage wyznał w rozmowie z "New York Timesem".
W młodości Dinklage próbował swoich sił także w muzyce. Grał w punkowej kapeli Whizzy, przyjmując pseudonim "Dink". "Karzeł Peter Dinklage zeskoczył ze sceny i na podłodze napisał kredą 'lubimy was’, po czym zespół zaczął grać utwór 'I’m Dead’" - Susanny Howe z "Columbia Spectator" recenzowała jeden z koncertów grupy. Cały występ dziennikarka określiła "szaleńczo-dobrze spędzonym czasem".
To podczas jednego z koncertu swego zespołu na początku lat 90. w nowojorskim klubie CBGB Dinklage został przypadkowo kopnięty w twarz, czego efektem jest biegnąca od karku aż do brwi blizna.
Dinklage odnalazł spokój u boku teatralnej reżyserki Eriki Schmidt, którą poślubił w 2005 roku. Para, która niechętnie opowiada o swoim życiu prywatnym, wychowuje dwójkę dzieci.
"Ma wielką duszę. Jest człowiekiem o niezwykłej głębi, a jego zdolność do ukazywania pasji, serca, miłości, wrażliwości i cierpienia jest zachwycająca" - mówi o nim reżyser Joe Wright, który obsadził Dinklage'a w tytułowej roli w filmie "Cyrano".
"W sprawach miłości nic się nie zmieniło od wieków" - podkreślał Dinklage w jednym z wywiadów. "Miłość może stać się wielkim kłopotem, ale zawsze powinna być twoim przewodnikiem. W 'Cyranie' chcieliśmy powiedzieć, że miłość to także uczciwość. Jesteś winien szczerość osobie, którą kochasz" - dodał aktor.
Wkrótce Dinklage'a zobaczymy w remake'u filmu "Toksyczny mściciel". Wcieli się on w postać Winstona, słabeusza pracującego jako woźny w popularnym fitness klubie. Winston dowiaduje się, że jest śmiertelnie chory, a pomóc może mu tylko drogie leczenie. Niestety jego pracodawca nie zamierza pokryć kosztów tej terapii. Mężczyzna postanawia więc okraść firmę, w której pracuje. W trakcie kradzieży wpada do toksycznych odpadów i zmienia się w zdeformowanego potwora. Jako Toksyczny Mściciel zaczyna szukać odwetu na wszystkich, którzy kiedykolwiek byli dla niego źli.
"The Toxic Avenger" to remake kultowego niskobudżetowego filmu wytwórni Troma zatytułowanego "Toksyczny mściciel", który miał premierę w 1984 roku. Pomysł nakręcenia nowej wersji tej produkcji pojawił się już w 2010 roku, ale wtedy planowano, że będzie to "familijna komedia akcji". Plany zmieniały się kilkukrotnie do czasu, gdy za reżyserię nowej wersji "Toksycznego mściciela" wziął się Macon Blair ("I Don't Feel at Home in This World Anymore"). I zrobił krwawe widowisko.