Maciej Stuhr bojkotuje Wiktory. TVP "sieje nienawiść"
31 marca w Warszawie odbędzie się gala wręczenia Wiktorów - nagród dla najbardziej popularnych osobowości telewizyjnych. Transmitowaną przez TVP uroczystość ma uświetnić brytyjski wokalista Sting. Choć muzyk cieszy się na rychły przyjazd do Polski, w internecie trwa dyskusja na temat jego występu w TVP. W czwartek głos w tej sprawie zabrał nominowany w kategorii "aktor roku" Maciej Stuhr, zapowiadając, że zamierza zbojkotować uroczystość.
Sting zapowiedział swój przyjazd w ubiegłym tygodniu, a na oficjalnym profilu TVP pojawił się krótki filmik zapraszający widzów do oglądania gali.
O to, by brytyjski gwiazdor nie występował na gali TVP, zaapelował do Stinga dziennikarz Mariusz Szczygieł, który uważa, że TVP należy omijać, bo telewizja publiczna kieruje się językiem nienawiści i m.in. "popiera odebranie praw polskim kobietom i osobom LGBT".
"Prawdopodobnie nie wie Pan, że występując na Gali Wiktory TVP, autoryzuje i uwiarygadnia Pan telewizję, która nie ma nic wspólnego z demokratycznymi wolnymi mediami" - napisał dziennikarz. "Telewizja Polska jest tubą propagandową rządu. Każdego dnia w swoich 'Wiadomościach' podaje jednostronne informacje, które mają niszczyć ludzi, uderza w demokratyczną opozycję, szczuje na konkretne osoby i całe grupy społeczne" - dodał Szczygieł.
W czwartek na temat gali Wiktorów wypowiedział się nominowany w kategorii "aktor roku" Maciej Stuhr. Gwiazdor przyznał, że o swojej nominacji dowiedział się z internetu. Dodał, że nie planuje pojawić się na transmitowanej przez TVP gali, nazywając publicznego nadawcę "stacją, która sieje nienawiść, dzieli społeczeństwo i okłamuje każdego dnia miliony ludzi".
"Fajnie byłoby posłuchać Stinga na żywo. Ponoć ma pojawić się na gali Wiktorów. Ponoć jestem nominowany w kategorii Aktor roku. Piszę 'ponoć', gdyż o sprawie wiem tylko z internetu, nikt mnie o fakcie nie poinformował, nikt mnie na galę nie zaprosił. Nie dziwi mnie to, bo galę ma transmitować TVP, dla której jestem persona non grata. Piszę to wszystko z pewnym rozbawieniem i nawet bez żalu, bo jak łatwo się domyślić, nawet gdybym zaproszenie dostał i nawet gdyby mój ukochany Sting śpiewał by mi przez godzinę prosto do ucha, to nie mógłbym z czystym sumieniem pojawić się na imprezce stacji, która sieje nienawiść, dzieli społeczeństwo, okłamuje każdego dnia miliony ludzi, stwarza i piętnuje rzekomych wrogów publicznych, niszczy pluralizm i wolność słowa".
Aktor przyznał przy okazji, że jest wielkim fanem Stinga.
"Pod koniec lat ’80. Tata przywiózł mi z zagranicy pierwszą kasetę z muzyką rozrywkową. Był to album "Nothing like the sun" Stinga. Byłem wtedy chyba w siódmej klasie podstawówki. Mniej więcej w tym samym czasie usłyszałem od koleżanki, że jestem do tego Stinga podobny, więc ten miły komplement towarzyszy mi w życiu już ponad 30 lat. A ponieważ jego muzyka bardzo przypadła mi do gustu, stał się on dla mnie ważną postacią, a jeden z jego cytatów "Be yourself no matter what they say" stał się moim życiowym credo" - ujawnił Stuhr, dodając, że nie skorzysta z okazji, by spotkać swego idola.
"Kochany Stingu! Jestem Twoim wielkim fanem! Jestem nominowany do jednej z nagród w gali, którą masz uświetnić. Niestety z wielu powodów nie zobaczymy się tego wieczoru. Szkoda" - zakończył Stuhr, wieńcząc swój wpis angielskim powiedzeniem "Manners maketh man" (ogłada czyni męża).
Przypomnijmy, że Maciej Stuhr jest laureatem Wiktora z 2010 roku. Aktor otrzymał wówczas statuetkę w kategorii "osobowość telewizyjna".