Kiedyś był wielką gwiazdą telewizji. Dziś uważany jest za dziwaka
O Mariuszu Max Kolonko mówiono przed laty, że jest dziennikarzem, który odkrył dla Polaków... Amerykę. Jego reportaże o USA przyciągały przed telewizory miliony widzów i uczyniły z niego prawdziwą gwiazdę. Dziś niewiele już osób pamięta, że to właśnie on relacjonował na antenie telewizyjnej Jedynki wydarzenia 11 września 2001 roku, za co dostał Wiktora i tytuł Dziennikarza Roku. Niestety, dziś nikt już nie traktuje go poważnie. Odkąd w lipcu 2019 roku okrzyknął się "prezydentem Polski na uchodźstwie", jest postrzegany jako dziwoląg, którego działalność w mediach nie ma nic wspólnego z dziennikarstwem.
Jeszcze 20 lat temu Mariusz Max Kolonko należał do grona najlepszych polskich dziennikarzy telewizyjnych. Po tym, jak relacjonował z Nowego Jorku wydarzenia z 11 września 2002 roku, a jego emitowane w TVP "Odkrywanie Ameryki" przyciągało przed ekrany miliony widzów, magazyn "Forbes" sklasyfikował go w pierwszej dziesiątce najcenniejszych dla reklamodawców gwiazd w Polsce.
O korespondencje Mariusza zabiegały największe stacje telewizyjne, a o jego względy najpiękniejsze celebrytki. O związku dziennikarza z młodszą od niego o 21 lat Weroniką Rosati mówili dosłownie wszyscy.
Wkrótce po tym, jak dostał Wiktora i okrzyknięty został Dziennikarzem Roku, Mariusz Max Kolonko wyznał w wywiadzie dla "Gali", że ma tylko jedno marzenie - spotkać kobietę, która uczyni go szczęśliwym.
Jesienią 2004 roku Mariusz zakochał się bez pamięci w 20-letniej Weronice Rosati. Żadne nich nie zdradziło nigdy, gdzie, kiedy i w jakich okolicznościach się poznali. Najprawdopodobniej wpadli na siebie na jednej z nielicznych imprez, na którą Max przyjechał zza oceanu do Warszawy.
Kolonko - korespondent najpierw TVP, później TVN w Ameryce - odwiedzał kraj niezwykle rzadko: raz na dwa, trzy lata. Kiedy w jego życiu pojawiła się Weronika, zaczął spędzać w Polsce niemal wszystkie weekendy.
"Ostry intelekt i ostra szpilka, czyli inteligencja i elegancja" - oto, jak mówił o ukochanej.
"Mister America", bo tak nazywali Mariusza koledzy, znany był ze swoich podbojów miłosnych, a o jego przygodach krążyły legendy. Przy Weronice bardzo się zmienił. Okazało się jednak, że... na krótko. Ich miłość nie przetrwała próby czasu.
Mariusz Max Kolonko rozpoczął pracę w mediach, będąc jeszcze studentem dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Na początku lat 80. ubiegłego wieku prowadził na antenie Programu 3 Polskiego Radia audycję "Zapraszamy do Trójki", a wkrótce po tym, jak w 1988 roku wyjechał do Stanów Zjednoczonych, został korespondentem Telewizyjnej Agencji Informacyjnej i realizował materiały, które ukazywały się we wszystkich serwisach informacyjnych TVP - od "Teleexspressu", przez "Panoramę", aż po główne wydanie "Wiadomości".
Na przełomie XX i XXI wieku Max był naprawdę wielką gwiazdą mediów. To on - jako pierwszy dziennikarz w naszym kraju - odkrył potęgę serwisu YouTube.
"YouTube to przyszłość telewizji, choć menadżerowie w Polsce tego jeszcze nie łapią. Oni w ogóle niewiele łapią. Świat się zmienił, a oni nie. Zasnęli na którymś odcinku »M jak Miłość«" - stwierdził w wywiadzie dla Onetu w maju 2013 roku, czyli wkrótce po tym, jak uruchomił własny kanał MaxTV.
Autorskie programy na YouTubie przyniosły Kolonce niebywałą popularność, ale też spowodowały, że na jego głowę wylały się wiadra pomyj. On sam stwierdził, że mierzenie się z hejtem to cena, jaką płaci za mówienie "niewygodnej" prawdy i za to, że odniósł sukces.
Autor popularnych reportaży z cyklu "Odkrywanie Ameryki" nie krył, że w Polsce spotkało go wiele złego.
"Spotykam tu na każdym kroku zazdrość. Polacy potrafią być zazdrośni o dom, dziewczynę, pieniądze, samochód, psa, cokolwiek" - żalił się w rozmowie z serwisem "Opinia.co.uk".
W lipcu 2019 roku Max Kolonko napisał list do przywódców światowych mocarstw, w którym poinformował, że jest... jest prezydentem Polski na uchodźstwie, a do sieci wrzucił filmik z wiadomością o powstaniu Stanów Zjednoczonych Polski. To sprawiło, że nawet najwierniejsi fani przestali traktować go poważnie.
Dziś Mariusz Max Kolonko zaliczany jest do grupy patostreamerów, którzy nie zawahają się przed niczym, byle było o nich głośno. Treści, które udostępnia na swoich kanałach, nie mają nic wspólnego z dziennikarstwem.
Zobacz też:
Jest krytykowana za występy w "Pytaniu na śniadanie". Jak zareagowała?
Był jednym z najbardziej lubiany polskich dziennikarzy. Walczył do końca