Karolina Gilon: Podróż w głąb siebie

Karolina Gilon konsekwentnie realizuje swoje marzenia. Kilka lat temu była jedną z uczestniczek "Top Model!". Dziś prowadzi dwa hitowe programy Polsatu - "Love Island" i "Ninja Warrior". Uwielbia gotowanie i podróże. Ostatnio wyruszyła w podróż szczególną, w głąb siebie, i zachęca innych do korzystania z psychoterapii.

To już kolejny sezon, w którym sprawdzasz się jako prowadząca dwóch hitów Polsatu - "Love Island" i "Ninja Warrior". W pierwszym masz dużo miłości, w drugim więcej adrenaliny?

Karolina Gilon: - Miłość jest wszędzie! Na "Wyspie miłości" jest to miłość między dwojgiem ludzi, a w "Ninja Warrior" mamy do czynienia z miłością do sportu. Do tego programu przychodzą ludzie, którzy kochają sport, uprawiają go przez całe życie. Każdego dnia trenują biegi OCR, czyli wyścigi z przeszkodami. Tyle że tor w "Ninja Warrior" jest bardziej zaskakujący. Nasi zawodnicy nigdy nie wiedzą, co ich spotka.

Ty już wiesz, co ich czeka w tym sezonie?

Reklama

- Emocje sięgną zenitu! W tym sezonie udział w programie wezmą najwięksi giganci, których zebraliśmy ze wszystkich poprzednich edycji. Wybitni sportowcy. Najlepsi z najlepszych. Spodziewamy się więc koryta potu.

Na wyspie miłości natomiast możemy pewnie oczekiwać szybszego bicia serca i motyli w brzuchu. Czy tu też pojawią się osobowości?

- Castingi zawsze są ciekawe i zaskakujące. Lubię niespodzianki! Nigdy nie wiadomo, co nas czeka. "Ninja Warrior" nagrywamy wcześniej, w "Love Island" prawie wszystko dzieje się na żywo. Publiczność ogląda ostatnie 24 godziny z życia mieszkańców willi. Mogę jedynie powiedzieć, że widziałam zawodników. Po ich charakterkach i charyzmie wnioskuję, że będzie się działo! Będzie i zadziornie, i zabawnie, bo nie brakuje ludzi z poczuciem humoru. No i oczywiście pięknie, ponieważ cudownie wyglądają. Mamy też niespodziankę dla widzów. W tym sezonie wydarzy się coś naprawdę ekstra. Tak więc zapraszamy do Hiszpanii! Lubimy to miejsce, bo unosi się tam aura miłości. Hiszpania w ogóle kojarzy mi się z miłością. Ciepły klimat i gorące temperamenty robią swoje.

Odpowiadają ci takie gorące klimaty, bo z natury jesteś ciepłolubna?

- O tak! Niedawno wróciłam z wakacji na Zanzibarze. Intensywnie myślę o tym, żeby kiedyś zamieszkać gdzieś, gdzie jest ciepło i egzotycznie. Ale lubię też zimę i nasze polskie góry, które są naprawdę piękne. Jeśli tylko mam okazję na jakieś aktywności zimowe, nie odmawiam. Ostatnio, zaraz po powrocie z Zanzibaru, jeździłam w górach na skuterze, a nawet morsowałam. Robiłam to już wcześniej, ale nigdy w tak ekstremalnych warunkach. Tym razem musiałam przebijać nogą lód, żeby zanurzyć się w jeziorze. Niesamowite doświadczenie! Walka z samą sobą. Okazuje się, że wszystko dzieje się w głowie. Wchodząc do lodowatej wody w ogóle się nie zastanawiałam, czy jest ciepła, czy zimna. W pewnym momencie wydawało mi się nawet, że jest całkiem ciepło [uśmiech - przyp. red.]. Chciałabym to jeszcze kiedyś powtórzyć.

Duży kontrast po gorącym Zanzibarze?

- To prawda, tam woda była ciepła jak zupa. Śmiałam się, że kąpię się w pomidorówce. Trudno było znaleźć orzeźwienie. Zanzibar jest cudowny - byłam tam już po raz drugi. Świetna atmosfera, wszechobecna muzyka, pyszne jedzenie i cudowni ludzie - życzliwi i uśmiechnięci - sprawili, że wspaniale się bawiłam. Mieszkańcy Zanzibaru, ze swoim nieodłącznym "hakuna matata", pokazali mi, że w życiu tak naprawdę niewiele trzeba, żeby być szczęśliwym. Nie są nam potrzebne do szczęścia te wszystkie gadżety, telefony, samochody czy wille. Myślę, że ten optymizm to również zasługa słońca, które grzeje tam przez cały czas. Ja w ciągu tygodnia naładowałam słoneczne baterie na cały rok. Tak, gorące klimaty sprzyjają mi bardziej niż morsowanie. Choć jedno i drugie jest fajne. W życiu trzeba wszystkiego próbować, żeby osiągnąć balans.

Czy w twoim przypadku droga przez żołądek do serca jest tą właściwą?

- Uważam to za wielki atut, kiedy mężczyzna potrafi gotować. Dewiza "przez żołądek do serca" jak najbardziej się u mnie sprawdza. Uwielbiam dobrze zjeść, więc jeśli mężczyzna potrafi gotować, to już połowa sukcesu. Sama też lubię gotować i patrzeć jak druga osoba je moje potrawy, zwłaszcza gdy jej smakują. Gotowanie to fajna forma spędzania wolnego czasu dla dwojga. Doświadczenie, które łączy. Przerwy w gotowaniu można wykorzystać na słodkie pocałunki. Idealny scenariusz na przykład na Walentynki [uśmiech - przyp. red.].

Jesteś piękną kobietą, wciąż inwestujesz w siebie, w swój wizerunek i rozwój?

- Tak, uważam, że wszystko jest dla ludzi, medycyna estetyczna też. Jeśli mamy się dobrze czuć, nie ma na co czekać. Ja na przykład zadbałam teraz o swój uśmiech i noszę aparat ortodontyczny. Choć ból towarzyszący prostowaniu zębów jest okrutny! Niestety, mam krzywy zgryz, co było niejednokrotnie widać na nagraniach i zdjęciach. Nawet moi fani to zauważali. Stwierdziłam więc, że lepiej późno niż wcale. Uważam, że w zdrowym ciele jest zdrowy duch. Jeśli fizycznie dobrze się ze sobą czujemy, to w środku też lepiej się układa. Nie można jednak zapominać, że uroda to nie wszystko. Jeśli dbamy o wygląd, dobrze też mieć fajne wnętrze. Te rzeczy powinny iść w parze.

Jak dbasz zatem o swoje wnętrze?

- Niedawno zaczęłam chodzić na psychoterapię. Uważam, że każdy powinien to zrobić. W końcu to inwestycja w siebie, w to, jakimi jesteśmy ludźmi. Dzięki psychoterapii możemy naprawić traumy z przeszłości, z dzieciństwa. Zachęcam moich znajomym - niektórych już namówiłam - że warto pójść do specjalisty, która zna się na mechanizmach, które rządzą naszą psychiką i zachowaniem. Może się nam żyć lepiej, naprawdę! Widzę po sobie, jakie pozytywne zmiany we mnie zachodzą. Godzina rozmowy raz w tygodniu, z dobrym terapeutą, to najlepsza inwestycja, jaką ostatnio zrobiłam.

Odważna podróż w głąb siebie. Brawo!

- Często wydaje nam się, że jesteśmy idealni, nie widzimy własnych błędów, zbyt łatwo oceniamy innych ludzi, nie dostrzegając, że wina leży po naszej stronie. Ja zaczęłam naprawiać rzeczy, które mi przeszkadzają w życiu. Zawsze szybko się irytuję, jeśli coś nie idzie po mojej myśli, mam problemy z zaufaniem. Chcę to przepracować, uwierzyć w zmianę i zacząć od nowa pod okiem psychoterapeuty. Podróż w głąb siebie to nowy początek.

Podróż przed siebie i zmiana przestrzeni też trochę pomaga?

- Tak, podróże dobrze mi robią, odświeżają głowę. W pracy stale jestem wśród ludzi. Lubię to, ale czasem czuję się "przebodźcowana". Wtedy wyruszam w podróż, żeby odłączyć się od nadmiaru tych wszystkich wrażeń, przewietrzyć głowę i znów mieć energię do działania. Podróżuję również dla higieny psychicznej. Jak tylko mam czas, wsiadam w samolot i lecę. Teraz na wyspę miłości, a potem może w końcu zaliczę Stany Zjednoczone. Miałam tam lecieć dwa lata temu, ale pandemia pokrzyżowała mi plany.

Ewa Jaśkiewicz/AKPA

Zobacz również:

Wiosna 2022 w Polsacie! Tak prezentują się największe gwiazdy stacji

Czy Karolina Gilon potrafi gotować?

"M jak miłość" zniknie z anteny? Stacje zmieniają ramówki

AKPA
Dowiedz się więcej na temat: Karolina Gilon
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy