"Jeden z dziesięciu": Kontrowersje wokół programu

"Jeden z dziesięciu" to program, który może poszczycić się już 25-letnim stażem. Wciąż jednak wywołuje u widzów wiele emocji. Niektórzy z nich ocenili, że ostatni odcinek był rozczarowujący.

Dyskusja na temat ostatniego odcinka "Jednego z dziesięciu" rozgorzała po tym, jak Pani Aleksandra zwyciężyła dziewiąty odcinek 129. edycji programu.

Uczestniczka została zapytana przez Tadeusza Sznuka m.in. o to, jak nazywa się lewy dopływ Wisły, nad którym odbyła się bitwa w czasie kampanii wrześniowej i odpowiedziała, że była to Odra. Tymczasem prawidłowa odpowiedź to Bzura. Mimo to uczestniczce udało się zwyciężyć, co wywołało mieszane reakcje wśród fanów programu. 

Reklama

"Jeden z dziesięciu" w ogniu krytyki

Jeden z komentujących uznał, że ostatni odcinek był jednym z najgorszych w historii. "Chyba musiał być to najsłabszy odcinek od lat. Wygrywa sympatyczna pani, która uznaje Odrę za dopływ Wisły i to w pytaniu historycznym. Relegowałbym ją do podstawówki na kilka lekcji historii i geografii" - ocenił internauta. 

"Odcinek słabiutki szkoda Pana Kamila a mimo wszystko gratulacje dla Pani Aleksandry, a że pani studiuje chyba kierunek związany ze zwierzętami, to wypadałoby wiedzieć, że kania ruda to ptak, a nie grzyb" - dodał kolejny komentujący. 

"Zwyciężczyni odcinka miała farta, większość łatwych pytań lub zasugerowana odpowiedz, gdzie miała 50 proc. szans, by zgadnąć. Mam nadzieję, że nie zdaje tak egzaminów na studiach, bo lubię zwierzęta" - stwierdził inny. 

Nie zabrakło też jednak głosów obrony. "Wszystko wydaje się proste w bokserkach na kanapie" - brzmi jeden z komentarzy. 

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Jeden z dziesięciu | Tadeusz Sznuk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy