Filip Chajzer nabawił się kontuzji. "Guz wielkości ziemniaka"
Kilka tygodni temu Filip Chajzer ze względów zdrowotnych zrezygnował z prowadzenia "Dzień Dobry TVN". Chociaż dokładnie nie powiedział, co mu dolega, to przygnał, że potrzebuje czasu dla siebie. Wolne wykorzystuje do wyjścia na prostą. Ostatnio udzielił wywiadu, w którym przyznał, że aktywnie korzysta z urlopu, co czasami kończy się urazami.
Przypomnijmy, że w połowie maja Filip Chajzer poinformował na Instagramie, że z uwagi na stan zdrowia musi na pewien czas zniknąć z programu "Dzień Dobry TVN". "Jestem pod opieką wybitnych specjalistów i dziękuję Bogu oraz moim najbliższym za to, że do nich w ostatniej chwili trafiłem" - napisał dziennikarz, nie precyzując, co mu dolega.
"Nie będę ukrywać, że mój stan zdrowia ostatnio nie jest Disneylandem. Chwilę mnie nie będzie na antenie" - Filip Chajzer poinformował swoich fanów na Instagramie. Dodał też, że przebywa pod opieką "wybitnych specjalistów".
Chociaż prezenter nigdy nie powiedział dokładnie, co mu dolega, to część fanów podejrzewa, że może chodzić o depresję. O tej chorobie Chajzer opowiedział w 2021 roku. Dziennikarz wyjawił wówczas, że choroba wyniknęła z rosnącej fali hejtu, kierowanego w jego stronę.
"Od stycznia zeszłego roku [2020 - przyp. red.] mierzę się z depresją. Tylko moja rodzina i przyjaciele do tej pory wiedzieli, na jakie dno ludzkiej psychiki spadłem. Terapia, leki. Poczucie własnej wartości na poziomie mułu. Strach przed wyjściem na ulice, Himalaje wysiłku żeby stanąć przed kamerą" - opisywał wtedy.
Podejrzenia internautów zdają się potwierdzać słowa Zygmunta Chajzera, który w rozmowie z "Na Żywo" opowiedział o chorobie syna. "Filip ma wsparcie, pomoc i jest na dobrej drodze. To straszna choroba, która wyrządziła wielką krzywdę wielu ludziom. Nie chcę, żeby mojego syna spotkało to samo" - wyznał dziennikarz.
Filip Chajzer postanowił całkowicie skupić się na walce o siebie, bo jak sam przyznał, w najbliższych tygodniach czeka go "remont generalny bez gwarancji, że skończy się sukcesem". Lata pracy w telewizji, pod presją czasu oraz w stresie sprawiły, że zaniedbywał swoje zdrowie i go nie kontrolował. Obecnie stara się żyć z dala od medialnego szumu.
Niedawno uważni fani dopatrzyli się na nodze dziennikarza pokaźnego guza. Okazało się, że jest to skutek jazdy na rolkach. "Codziennie jeżdżę na rolkach, robię to od 20 lat i czasami ułańska fantazja mnie ponosi. Tak było ostatnio i noga ucierpiała, guz jest ogromny. Codziennie nocą robię około 20 kilometrów na rolkach. Zawsze w samochodzie mam rolki, bo jak mam przerwę w spotkaniach zawodowych, zakładam je i sunę przez miasto. Rolki są super, bo nie obciążają stawów, a dotlenienie i kardio są potem rewelacyjne. Bieganie jednak obciąża stawy, kolana, więc ja stawiam na rolki [...] Przez miasto jeżdżę nocą, gdy jest mniejszy ruch, wtedy jest bezpiecznie, dodatkowo jestem zawsze oświetlony, więc mnie widać. Ostatnio jednak zaszalałem i jest guz wielkości ziemniaka, ale i tak polecam rolki wszystkim" - przyznał Filip Chajzer w rozmowie z Faktem.