Filip Chajzer znika z "Dzień Dobry TVN". Co ze stanem zdrowia dziennikarza?
Filip Chajzer poinformował na Instagramie, że z uwagi na stan zdrowia musi na pewien czas zniknąć z programu "Dzień Dobry TVN". "Jestem pod opieką wybitnych specjalistów i dziękuję Bogu oraz moim najbliższym za to, że do nich w ostatniej chwili trafiłem" - napisał dziennikarz, nie precyzując, co mu dolega.
"Nie będę ukrywać, że mój stan zdrowia ostatnio nie jest Disneylandem. Chwilę mnie nie będzie na antenie" - Filip Chajzer poinformował swoich fanów na Instagramie.
Dodał też, że przebywa pod opieką "wybitnych specjalistów".
"Dziękuję Bogu oraz moim najbliższym za to, że do nich w ostatniej chwili trafiłem" - napisał Chajzer, który jest jednym z prowadzących "Dzień Dobry TVN" od 2019 roku. Tworzy duet z Małgorzatą Ohme.
Dziennikarz poinformował o swoich problemach zdrowotnych na marginesie wpisu, w którym podziękował za wsparcie akcji w serwisie siepomaga.pl. Chajzer zaangażował się w pomoc walczącej z białaczką 5-letniej Hani.
"Hania ma szansę na życie dzięki Wam. jesteście najlepsi. Po 5 dniach od pierwszego posta dziś widzę 100% na pasku" - napisał Chajzer, ujawniając, że udało się zebrać prawie 1,5 mln złotych.
"Internet potrafi być straszny (hejt i inna patola), ale z drugiej strony może też ratować życie" - podsumował.
W 2021 roku Chajzer ujawniał, że od ponad roku choruje na depresję.
"Od stycznia zeszłego roku [2020 - przyp. red.] mierzę się z depresją. Tylko moja rodzina i przyjaciele do tej pory wiedzieli, na jakie dno ludzkiej psychiki spadłem. Terapia, leki. Poczucie własnej wartości na poziomie mułu. Strach przed wyjściem na ulice, Himalaje wysiłku żeby stanąć przed kamerą" - opisywał swoją chorobę Chajzer.
"Mój najgorszy czas to okres między styczniem 2020 a latem 2020. Później mozolne wychodzenie z tego szamba. Pierwszy raz silny poczułem się w urodziny. W listopadzie 2020. Dzięki najbliższym. Nic nie jest w życiu tak ważne jak ludzie, których mamy obok siebie. Od jej pory idę do przodu. Mam dla kogo żyć. Słońce znowu zaczęło świecić. Bo wcześniej może też świeciło, ale ja tego nie widziałem. Leżysz w łóżku i marzysz o tym, żeby Cię nie było. Patrzysz w sufit. Tak, sufit jest twoim netflixem i jedyne, na czym potrafisz się skoncentrować, to właśnie ten jeden punkt nad twoją głową. Jesteś w otchłani, a wręcz czujesz fizycznie, jak się zapadasz. Najpierw w materac, potem w szczebelki łóżka i niżej w posadzkę. Jazda w dół, zapadanie się w sobie. Kompletnie nie widzisz dobrych rzeczy. To jest poza Tobą" - wspominał dziennikarz.