Była aktorką, polityczką i gwiazdą TVP. Co robi po odejściu z telewizji?
Magdalena Ogórek jeszcze do niedawna była jedną z większych gwiazd TVP. Nie wszyscy pamiętają, że prezenterka już wiele lat temu pojawiała się na ekranie. Nie jako dziennikarka czy polityczka, ale aktorka.
O Magdalenie Ogórek zrobiło się głośno w 2015 roku, gdy z ramienia SLD kandydowała na urząd prezydenta. Później ambitna polityczka związała się z partią PiS i rozpoczęła karierę w publicznej telewizji. Jednak zanim rozpoczęła karierę w polityce oraz mediach, swoją przyszłość planowała związać z historią. Ogórek studiowała historię na Uniwersytecie Opolskim. Po ich ukończeniu przeniosła się do stolicy i rozpoczęła studia podyplomowe na kierunku integracja europejska.
Przyszła gwiazda TVP już jako nastolatka wyróżniała się urodą. Nic więc dziwnego, że próbowała swoich sił na konkursach piękności. Miała 19 lat, gdy walczyła o tytuł miss Śląska i Zagłębia. Do domu wróciła jednak bez tytułu. To doświadczenie z pewnością przydało jej się podczas przygody z aktorstwem.
Na małym ekranie zadebiutowała w 2002 rolą pielęgniarki w "Na dobre i na złe". Do produkcji wracała kilkukrotnie. Zagrała również w jednym z odcinków serialu "Lokatorzy". Zagrała również w produkcji "Czego się boją faceci, czyli seks w mniejszym mieście" i "Na sygnale". Aktorskie doświadczenie Ogórek nie ogranicza się jedynie do małego ekrany. W 2003 roku pojawiła się w filmie "Los Chłopacos" oraz "Pokaż kotku, co masz w środku".
Po latach wyznała, że że kariera aktorska była sposobem, by sfinansować naukę w Warszawie. Swoją przyszłość widziała już wtedy zupełnie inaczej. Kariera w telewizji była jej jednak pisana. W 2014 roku dołączyła do zespołu TVN24 Biznes i Świat jako prowadząca program "Atlas świata". Wtedy chyba nikt się nie spodziewał, że za kilka miesięcy zrobi się o niej bardzo głośno.
W 2015 roku Magdalena Ogórek postanowiła wystartować w wyborach prezydenckich. 36-latka została nową twarzą SLD. Miała wprowadzić świeżość i zachęcić młodych wyborców do pójścia na wybory. Z partią związała się już w 2008 roku, gdy rozpoczęła pracę w klubie parlamentarnym. Krytycy nie byli łaskawi dla młodej polityczki. Niektórzy dziennikarze wprost pytali ją czy zamierza wziąć udział w sesji dla "Playboya". Poseł PO Jan Tomaszewski skomentował złośliwie: "Czy to jest lalka Barbie"? Ostatecznie w wyborach otrzymała ponad 350 tys. głosów i zajęła piąte miejsce.
Dzisiaj ambitna prezenterka zaprzecza swoim związkom z partią SLD. Twierdzi, że była niezależna kandydatką, którą partia popierała. W 2016 roku zaskoczyła wielu, gdy dołączyła jako publicystka do konserwatywnego tygodnika "Do Rzeczy". Później prowadziła program o zaginionych dziełach sztuki w Polskim Radiu 24, a następnie "W samo południe" w radiowej Jedynce. Również w 2016 roku zaczęła współprowadzić program "W tyle wizji" na antenie TVP Info, a z czasem stała się jedną z najlepiej opłacanych osób w TVP.
Była kandydatka SLD na prezydenta, miała otrzymywać nawet 50 tysięcy złotych miesięcznie. Do wysokości jej wynagrodzenia kilka lat temu odniósł się Bogdan Borusewicz, wicemarszałek Senatu podczas posiedzenia Komisji Kultury i Środków Przekazu.
"Ilekroć w poprzednim okresie minionym przychodziłem do radia, a także do telewizji, to ja nie wiedziałem jakie poglądy ma dziennikarz, który ze mną rozmawia. I uważam, że jest to bardzo ważna wartość. A teraz? Oczywiście zaczęło się od Jedynki, komentatorzy i osoby, które prowadzą wywiady - to pani Ogórek, pani Hejke, pan Rachoń - ludzie pracujący w telewizji. Ja nie wiem czy pani Ogórek nie wystarczy te 600 tysięcy rocznie, które na podstawie umowy zlecenie otrzymuje z telewizji? Czy jeszcze trzeba jej dodać?" - pytał retorycznie Borusewicz.
Jeszcze niedawno pozycja Magdaleny Ogórek w TVP wydawała się być nie do ruszenia. Jeszcze kilka miesięcy temu była bardzo zapracowana. "Do października na pewno nie, a później oczywiście zobaczymy, bo telewizja też fluktuuje. Jedno z moich postanowień noworocznych było właśnie takie, że znajdę odrobinę wolnego czasu, na razie jednak nie mam sukcesów na tym polu, ale pracuję nad tym. Do końca roku jest jeszcze parę miesięcy, więc może mi się uda" - mówiła jesienią zapytana o plany urlopowe.
Październikowe wybory zdecydowanie wpłynęły na plany gwiazdy TVP. Wraz ze zmianą władzy zaczęły się czystki w publicznej telewizji. Pytana w grudniu o potencjalne zwolnienie odpowiadała: "Tak wygląda praca w mediach, zwłaszcza w firmie, w której wiele zmienia się pod wpływem zmiany władzy w kraju. Ja jestem zadaniowcem. Przychodzę do pracy i wypełniam swoje obowiązki". I chociaż deklarowała, że "nigdzie się nie wybiera", to ostatecznie musiała pożegnać się z pracą w TVP.
Była gwiazda telewizji na kilka tygodni odcięła się od mediów. Niedawno opublikowała na Instagramie relacje z urlopu w jej ukochanym Rzymie. W jednym ze wpisów zdradziła, że zbiera nowy materiał. Fani przypuszczają, że dziennikarka pracuje nad nową książką. Na razie nie wypowiada się na temat swojej przyszłości. Jednej z fanek odpisała, że na razie potrzebuje spokoju. "Bardzo potrzebuję spokoju. Mam za sobą kilka lat przeżyć, którymi można obdzielić 10 osób" - dodała.
Początkiem stycznia osoba z otoczenia Magdaleny Ogórek informowała w "Świecie gwiazd", że prezenterka chce w wrócić do telewizji. Miała nawet spotkać się z Marcinem Wolskim, autorem programu "W tyle wizji". "Oboje planują nowe odcinki. Jeśli im się uda, to w innej telewizji, może w TV Republika. A, jeśli nie, to w internecie będą robić nowe odcinki. Magda ma mnóstwo pomysłów, jest kreatywna, sama napisze scenariusze i zajmie się montażem" - donosił portal. Sama zainteresowana nie odniosła się do tych doniesień.