Beata Tadla wróciła do TVP. Pamiętacie, dlaczego została wyrzucona?

Po ośmioletniej przerwie do TVP wróciła była prowadząca "Wiadomości", jedna z najpopularniejszych telewizyjnych gwiazd w Polsce - Beata Tadla. Dziennikarka będzie pojawiać się u boku Tomasza Tylickiego w weekendowych wydaniach "Pytania na śniadanie", ale nie jest wykluczone, że spotykać się też będzie z widzami TVP Info. Na początku 2016 roku Beata została wyrzucona z pracy, bo - jak twierdzi - nie pasowała do koncepcji nowych serwisów informacyjnych. Nie był to jednak najważniejszy powód jej odejścia.

Beata Tadla nie kryje, że gdy na początku 2016 roku wróciła z krótkiego urlopu i dowiedziała się, że nie będzie już "twarzą" telewizyjnych "Wiadomości", odetchnęła z ulgą. Zdawała sobie sprawę z tego, że "dobra zmiana", jaka nastała w TVP, szuka pretekstu, by pozbyć się jej i zastąpić kimś, kto po prostu... będzie posłuszny.

"Moje rozstanie z TVP odbyło się bardzo kulturalnie. Ot, nie pasuję do nowych "Wiadomości". To nie jest zły dzień!" - napisała w oświadczeniu, które opublikowała w mediach społecznościowych chwilę po odebraniu wypowiedzenia z rąk ówczesnego szefa Telewizyjnej Agencji Informacyjnej.

Reklama

Beata Tadla: "Dobra zmiana" dokonała na niej publicznej chłosty

Na spakowanie swoich rzeczy i opuszczenie budynku TVP Beata Tadla dostała zaledwie 10 minut. Dziś wspomina ten moment ze śmiechem. Twierdzi, że dobrze się stało, że podziękowano jej za współpracę, bo odejście z "Wiadomości" i tak miała wpisane w swój terminarz.

Beata Tadla jest przekonana, że jej zwolnienie było wynikiem czystek, jakie po prostu musiały nastąpić, gdy szefem TVP został Jacek Kurski. Oprócz niej pracę stracili przecież także m.in. Hanna Lis i Piotr Kraśko oraz wielu innych dziennikarzy.

"Dziękuję całemu zespołowi - temu, który właśnie przestał istnieć. Drugiej takiej ekipy nie ma na świecie! Znikamy bez najmniejszego poczucia klęski. Na naszych nazwiskach niektórzy politycy dokonali publicznej chłosty. Rzekome zło zostało spersonalizowane i usunięte" - napisała na Facebooku.

Beata Tadla: Wrogowie nazywali ją "reżimową diwą"

Beata Tadla nie ma wątpliwości, że pracę w Telewizji Polskiej straciła z powodu swej pamiętnej rozmowy z Andrzejem Dudą, po której prawicowe media nazwały ją "reżimową diwą", a sposób, w jaki przepytywała kandydata na prezydenta - "chamstwem telewizyjnym w pełnej krasie udrapowanym w urodziwą twarz prezenterki".

"Telewizja publiczna sięgnęła dna propagandowej szczekaczki" - oburzali się komentatorzy współpracujący z portalem "wPolityce.pl", recenzując wywiad Beaty Tadli z Andrzejem Dudą.

"Robiła, co mogła. Lekceważące spojrzenia, wyraźna niechęć w głosie i traktowanie Dudy z góry jak jakiegoś mydłka" - powiedział z kolei o rozmowie dziennikarki z kandydatem na prezydenta znany satyryk Ryszard Makowski.

"Wiedziałam, że "dobra zmiana" mi tego wywiadu nie zapomni" - stwierdziła Beata Tadla w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" wkrótce po tym, jak została wyrzucona z "Wiadomości".

Beata Tadla: Czeka ją nowa zawodowa przygoda

Po wyrzuceniu z TVP Beata Tadla współpracowała z Nowa TV i Superstacją oraz Radiem Zet, po pewnym czasie dołączyła do grona dziennikarzy Onetu. Napisała też książkę "Czego oczy nie widzą. Opowieści z życia (poza)telewizyjnego" i wygrała ósmą edycję polsatowskiego show "Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami". Zanim w połowie stycznia 2024 roku dostała propozycję powrotu na Woronicza, nie narzekała na brak pracy.

Gwieździe powiodło się również w życiu prywatnym - znalazła szczęście u boku Michała Cebuli, za którego wyszła za mąż w lutym 2021 roku. Kilka dni temu dziennikarka pożegnała się ze słuchaczami i widzami programu Rano. Wyznała na antenie, że czekają ją nowe wyzwania i nowa zawodowa przygoda.

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Beata Tadla | Jacek Kurski | Piotr Kraśko | Pytanie na śniadanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy