Barbara Kurdej-Szatan: Wulgarny post? Wcale nie! To dlatego wyleciała z TVP

Minął właśnie rok od chwili, gdy Jacek Kurski - wówczas jeszcze pełniący funkcję prezesa Telewizji Polskiej - ogłosił na Twitterze, że Barbara Kurdej-Szatan nie będzie już pracować w TVP i grać w "M jak miłość". Aktorka dopiero niedawno zdradziła kulisy swego rozstania z mediami publicznymi. Okazuje się, że wcale nie chodziło o jej wulgarny post o straży granicznej! "Zostałam zwolniona... trzy lata wcześniej!" - cytuje jej słowa "Wyborcza.pl".

Gdy nieco ponad rok temu - 6 listopada 2021 roku - Jacek Kurski ogłosił w mediach społecznościowych, że kierowana przez niego Telewizja Polska na dobre rozstała się z Barbarą Kurdej-Szatan, niewiele osób wiedziało, że aktorka została zwolniona z TVP już trzy lata wcześniej.

"W Telewizji Polskiej nie ma miejsca dla kogoś, kto szkaluje służby mundurowe" - napisał Jacek Kurski na Twitterze, dając do zrozumienia, że powodem wyrzucenia gwiazdy z pracy jest post na temat Straży Granicznej.

Okazuje się, że uwielbiana przez widzów odtwórczyni roli Joasi Chodakowskiej w "M jak miłość" wyleciała z TVP nie z powodu swego nieprzemyślanego wpisu. Barbara Kurdej-Szatan dopiero niedawno zdecydowała się powiedzieć całą prawdę o tym, w jakich okolicznościach zakończyła się jej współpraca z mediami publicznymi.

Reklama

Barbara Kurdej-Szatan: Jacek Kurski jej bronił... Ale naciski były zbyt duże!

- Wszyscy myślą, że dopiero po sytuacji, kiedy napisałam to, co napisałam, zostałam zwolniona z TVP. Tak naprawdę zostałam zwolniona już trzy lata wcześniej za to, że chodziłam na marsze - wyznała Kurdej-Szatan podczas spotkania "Czy aktorzy powinni milczeć?", które odbyło się podczas tegorocznych Igrzysk Wolności.

Aktorka zdradziła, że Jacek Kurski na początku próbował bronić ją przed politykami, którzy domagali się ukarania jej za to, że uczestniczy w manifestacjach. Przy okazji powiedziała, że zagrożony wyrzuceniem z pracy z tego samego powodu był... Tomasz Kammel.

- Prezes Kurski podczas jednej prywatnej rozmowy powiedział do mnie i Tomka Kammela, który na początku też chodził na marsze, a później przestał: "Wszyscy mi tu mówią, że mam was nie zatrudniać, ale ja wiem, że jesteście profesjonalistami". Rok później zostałam zwolniona ze wszystkiego, więc naciski musiały jednak być duże - opowiadała na spotkaniu z fanami i dodała, że w "Emce" została tylko dlatego, że walczyli o nią producenci serialu.

Przypomnijmy, że Kurdej-Szatan przez wiele lat była "twarzą" TVP. Twierdzi, że jeden telefon do szefa telewizji wystarczył, by straciła pracę przy "The Voice of Poland", "Dance Dance Dance" czy prowadzeniu festiwalu w Opolu.

Barbara Kurdej-Szatan: Ktoś wydał na nią - jako aktorkę - wyrok śmierci!

Wkrótce po tym, jak z "M jak miłość" zniknęła grana przez Barbarę Kurdej-Szatan postać, aktorka dowiedziała się, że za swój wpis o straży granicznej została... pozwana. Sprawą zajęła się warszawska prokuratura, która po pewnym czasie przekazała ją sądowi na stołecznym Mokotowie.

- Sąd mógł tę sprawę odrzucić, ale postanowił ją przyjąć. Po czym uznano, że powinien się nią zająć sąd w Pruszkowie, ponieważ w momencie popełnienia przestępstwa siedziałam w samochodzie, czekając w korku na przejazd pociągu i to było na terenie powiatu pruszkowskiego - powiedziała aktorka na spotkaniu "Czy aktorzy powinni milczeć?".

Sąd w Pruszkowie podjął się rozpatrzenia sprawy, ale prokuratura wniosła zażalenie i wniosek, by postem Barbary Kurdej-Szatan zajął się jednak sąd na Mokotowie, a ten z kolei wydał opinię, że nie ma powodu, by akta wróciły z Pruszkowa. Tymczasem sąd pruszkowski orzekł, iż nie rozpatrzy sprawy!

- Sąd z Pruszkowa stwierdził, że wszyscy zainteresowani, czyli ja, prokurator i poszkodowany jesteśmy z Warszawy. Poszkodowanym w tym przypadku miała być Straż Graniczna" - stwierdziła aktorka i dodała, że w tej chwili nie wie, co dzieje się w jej sprawie.

Barbara Kurdej-Szatan jest przekonana, że ktoś po prostu wydał na nią - jako aktorkę - wyrok śmierci. Oprócz posady w TVP i roli w "M jak miłość" straciła też przecież pracę w sieci komórkowej, którą firmowała swoim nazwiskiem i twarzą przez dekadę!

"Zwolnienie nie miało nic wspólnego z wykonywaniem obowiązków. Wyraziłam swoje zdanie i straciłam przez to pracę" - cytuje jej słowa "Wyborcza.pl".

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Barbara Kurdej-Szatan | TVP | Jacek Kurski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy