Prawda o ich małżeństwie wyszła na jaw. Nie było tak, jak ludzie myśleli

Choć od śmierci Marka Perepeczki lada moment minie dwadzieścia lat, na jaw wciąż wychodzą nieznane fakty z jego życia... u boku Agnieszki Fitkau. Znajomi niezapomnianego Janosika twierdzą, że małżeństwo aktora z piękną koleżanką po fachu było - delikatnie mówiąc - skomplikowane. "On był w niej bałwochwalczo zakochany od pierwszego wejrzenia aż do końca swych dni. Ona zakochała się w nim dopiero po jego śmierci" - taki wniosek wysnuć można po lekturze biografii artysty, która w przyszłym tygodniu trafi do księgarń.

Wokół małżeństwa Marka Perepeczki z Agnieszką Fitkau narosło wiele legend. Tak naprawdę wszystko, co wiemy o związku aktorskiej pary, wyszło od Agnieszki. Marek jak ognia unikał opowiadania o prywatności, nie miał jednak nic przeciwko temu, by żona przedstawiała w wywiadach swoją wersję ich wspólnej historii.

"W rozmowach o Marku i Agnieszce często przewija się określenie: 'trudny związek'. Relacja tych dwojga ludzi wymyka się prostym schematom i jednoznacznym ocenom" - uważa autor książki "Samotność Janosika. Biografia Marka Perepeczki".

Reklama

Marek Perepeczko: W młodości kompletnie nie interesował się dziewczynami

Wszyscy, którzy znali Marka Perepeczkę, zgodnie twierdzą, że Agnieszka była jego jedyną miłością - od chwili, gdy po raz pierwszy spojrzał jej w oczy, aż do końca jego dni. 

"Nigdy nie był romansowy" - stwierdził Jan Englert w rozmowie z biografem Marka, a zapytany o małżeństwo kolegi, nazwał je "niejednoznacznym" i "złożonym".

Zanim Marek zakochał się w Agnieszce, był nieczuły na kobiece wdzięki i w ogóle nie interesował się dziewczynami. Choć nie mógł narzekać na brak adoratorek, żadnej z nich nigdy nie dał nawet cienia nadziei. Był moment, że znajomi podejrzewali, iż jest gejem.

Marek Roszkiewicz, wybitny polski zapaśnik, który chodził z Perepeczką do liceum, wspomina, że w Marku kochała się ich koleżanka ze szkoły Fryderyka Elkana - zaraz po maturze została wielką gwiazdą polskiej piosenki.

"Przed długi czas wodziła za Markiem maślanymi oczami na szkolnych korytarzach" - potwierdza były mistrz Polski w zapasach w stylu wolnym.

Nastoletni Perepeczko często bywał w mieszkaniu Roszkiewicza.

"Rodzice cały dzień pracowali, w domu zostawała tylko gosposia. Ona była zakochana w Marku, robiła dla niego najlepsze kanapki, ale on nie reagował. Podsuwaliśmy mu tę dziewczynę, a on nic. Hormony nam wszystkim szalały, a tymczasem 'Perypel' w ogóle nie okazywał zainteresowania. No, ale jak spotkał Agnieszkę, to się od razu zakochał" - opowiada Marek Roszkiewicz.

Z miłości do żony godził się na wiele

Agnieszka Fitkau była w młodości zjawiskowo piękna.

"Zjawisko, obiekt prawie nierealny, porażający swoją nieziemskością" - tak opisywał ją Marek Perepeczko, wspominając dzień, kiedy po raz pierwszy spotkał ją przed sekretariatem szkoły teatralnej na ulicy Miodowej w Warszawie.

"Byłem totalnie oślepiony jej wielką urodą, co zaowocowało olbrzymim i uroczym czasem skomplikowaniem mojego życiorysu" - cytuje jego słowa Marek Szymański, autor "Samotności Janosika".

Magdalena Zawadzka, która była z Agnieszką w PWST na jednym roku i od początku przyglądała się jej związkowi z Markiem, twierdzi, że Perepeczko dużo poświęcił dla tej miłości.

"Kochał ją (...) bez względu na to, co się między nimi działo. Z tej miłości godził się na wiele. Agnieszka całe życie była jego wielką miłością. Cóż mogę powiedzieć? Jest takie powiedzenie: Jak ktoś sobie pościele, tak się wyśpi..." - powiedziała biografowi Marka.

"Gdybym pisał o nich [o Marku i Agnieszce - przyp. red.], to zaciekawiłoby mnie, na czym polegało to ich uzależnienie od siebie. Bo przecież możemy mówić o pewnym uzależnieniu" - stwierdził z kolei Jan Englert.

Dopiero rok po wylocie z Polski dotarł do mieszkającej w Australii żony

Gdy na początku lat 80. Agnieszka Fitkau-Perepeczko zdecydowała się opuścić Polskę i osiedlić się w Australii, Marek ponoć omal nie oszalał ze zgryzoty. Żona zdecydowała się ściągnąć go do siebie dopiero po trzech latach. Aktor jednak - co wyszło na jaw dopiero niedawno - wcale nie od razu poleciał do niej.

Perepeczko wyjechał z kraju na przełomie 1983 i 1984 roku, ale w Melbourne pojawił się dopiero w połowie kwietnia 1985 roku.

"Gdzieś 'zginęło' kilkanaście miesięcy, które spędził nie wiadomo gdzie. Co się działo z Perepeczką podczas tych brakujących miesięcy? Prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się tego na pewno" - czytamy na kartach "Samotności Janosika".

Faktem jest, że Marek Perepeczko spędził na emigracji pięć lat, z czego tylko cztery z żoną. Wrócił do Polski 21 kwietnia 1989 roku. Bez Agnieszki...

Agnieszka Fitkau-Perepeczko często przylatywała do ojczyzny, ale nigdy nie zdecydowała się wrócić nad Wisłę na stałe. Pytana o "rodzaj" swego związku z Markiem, mówiła, że to "układ zawieszenia".

"Co będzie dalej? Zobaczymy. Póki co jestem w Australii, pracuję, dorabiam się. Zdaję sobie sprawę z tego, że taki układ nie może trwać wiecznie, nikt nie wie, jak długo, czasem i całe życie" - opowiadała w wywiadzie dla polonijnego miesięcznika "Magazyn Kobieta".

Kochał wszystkich i wszyscy go kochali. "O żonie lepiej nie pisać"

Marek Perepeczko do końca życia pozostał wierny Agnieszce. Wiadomo, że ona przyprawiała mu rogi, ale nie miało to dla niego znaczenia. Pod koniec życia, gdy kierował częstochowskim Teatrem im. Mickiewicza, mógł ułożyć sobie życie z pewną wdową, która straciła dla niego głowę, ale nie był tym zainteresowany.

Gdy w 2003 roku Agnieszka Fitkau-Perepeczko dostała rolę Simony w "M jak miłość", Marek oddał jej swoją odziedziczoną po matce kawalerkę na warszawskim Mokotowie. Wcześniej ją wyremontował i wyposażył we wszystkie niezbędne sprzęty.

"Byliśmy zdziwieni jego postawą; 'Czyś ty zgłupiał? Ona cię zostawiła, wraca znienacka zza wielkiej wody, a ty jej remontujesz mieszkanie?' - przekonywaliśmy. A na to Marek ze spokojem: 'Księżniczce się to należy'. On był w niej bałwochwalczo zakochany" - wspominał w rozmowie z biografem Perepeczki jeden z przyjaciół aktora.

"Marek zakochał się w Agnieszce szaloną, zwariowaną miłością. Ale wolę o tym nie rozmawiać. Mam już swoje lata, nie chcę kłopotów" - stwierdził z kolei cytowany już Marek Roszkiewicz.

"Marek kochał wszystkich i wszyscy kochali Marka. O żonie lepiej nie pisać. Zakochała się w Marku po jego odejściu" - wyznał znany częstochowski chirurg Mieczysław Wyględowski, który Perepeczce, swemu przyjacielowi, poświęcił rozdział w autobiograficznej książce "Moje wiosny, moje lata, moja jesień".

Gdy odszedł, Agnieszka wystawiła na aukcję pamiątki po nim

Marek Perepeczko zmarł nagle na zawał serca w nocy z 16 na 17 listopada 2005 roku w swoim mieszkaniu w Częstochowie. Miał 62 lata.

Na pogrzebie męża Agnieszka Fitkau-Perepeczko nie była w stanie powiedzieć o Marku ani słowa. Cały czas przyciskała do piersi urnę z jego prochami, osobiście złożyła ją w grobie. A niedługo potem wystawiła na Allegro pamiątki po nim...

"Był wśród nich plastikowy budzik. Sprzedająca zachwalała, że to ulubiony budzik Janosika, bez niego nie mógł spać, towarzyszył mu wszędzie. Kupiłem go za 56 złotych" - zdradził autorowi "Samotności Janosika" fotograf Piotr Dłubak.

"Krótko po śmierci Marka słyszałem telewizyjny wywiad z Agnieszką. Mówiła o wielkiej miłości, same piękne rzeczy o ich wspólnym życiu. Było to trudne do przyjęcia, w pamięci miałem zupełnie coś innego" - opowiadał z kolei Markowi Szymańskiemu ksiądz Wiesław Słowik, który przyjaźnił się z Perepeczką.

Agnieszka Perepeczko odmówiła biografowi męża rozmowy o Marku.

Kilka dni temu emerytowana aktorka pochwaliła się w mediach społecznościowych nową fryzurą, którą zafundowała sobie w modnym stołecznym salonie. Jeden z fanów napisał pod jej filmikiem, że mogłaby - skoro jest w Warszawie - "odwiedzić Janosika".

"Grób wymaga remontu, a nie należy do mnie. Pozdrawiam" - odpisała.

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Marek Perepeczko | Agnieszka Fitkau-Perepeczko
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL