Barbara Kurdej-Szatan nadal odczuwa konsekwencje swoich słów. "Wszyscy się zamknęli"
W 2021 roku Barbara Kurdej-Szatan w bardzo emocjonalnym wpisie odniosła się do wydarzeń, do których dochodzi na granicy polsko-białoruskiej. Jej post wywołał niemały skandal i podzielił zarówno internautów, jak i osoby związane z show-biznesem oraz polityką. Chociaż minęły już prawie dwa lata, to aktorka nadal odczuwa konsekwencje swojej wypowiedzi.
Barbara Kurdej-Szatan w listopadzie 2021 roku opublikowała wpis dotyczący działań Straży Granicznej przeciwko uchodźcom koczującym na granicy między Polską i Białorusią. We wpisie na Instagramie odniosła się do nagrania, jakie zarejestrowano na granicy polsko-białoruskiej w Usnarzu Górnym. Nagranie przedstawiało kobiety z płaczącymi dziećmi, które szarpią się, najprawdopodobniej z funkcjonariuszami Straży Granicznej. W tle słychać rozdzierający płacz najmłodszych.
Kurdej-Szatan musiała pogodzić się ze smutnymi konsekwencjami swojego emocjonalnego wpisu. Prokuratura wszczęła w jej sprawie śledztwo, a ówczesny szef Telewizji Polskiej Jacek Kurski poinformował, że aktorka straciła rolę w "M jak miłość" i już nie zobaczymy jej w TVP. Gwiazda spotkała się nie tylko z krytyką, ale i z ogromną falą hejtu ze strony Polaków.
Aktorka zarzuty w tej sprawie usłyszała w połowie maja. "Podejrzana nie przyznała się do zarzucanego czynu i złożyła obszerne wyjaśnienia" - przekazywała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie. W lutym tego roku Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał w mocy postanowienie sądu I instancji o umorzeniu postępowania przeciwko aktorce oskarżonej o zniesławienie Straży Granicznej oraz jej funkcjonariuszy.
W maju w rozmowie z Wirtualną Polską Kurdej-Szatan zdradziła, że trudne momenty, które przeszła w ostatnim czasie, tak naprawdę ją wzmocniły. Podkreśliła jednak, że przez hejterskie wpisy pod jej adresem straciła zaufanie do ludzi.
"Osoby publiczne są troszkę w rękach mediów marionetkami i w ciągu ostatniego roku dosadnie się o tym przekonałam i straciłam to zaufanie, bo rzeczywiście ja byłam zawsze bardzo otwarta i ktokolwiek o coś mnie poprosił, ja zawsze się godziłam, a ten rok pokazał mi, że chyba niepotrzebnie" - powiedziała Basia Kurdej-Szatan.
"Każda sytuacja, każde doświadczenie nas czegoś uczy i ten rok wiele mnie nauczył, ale bardzo było mi źle z tym, że zatraciłam swoją spontaniczność, otwartość, zaufanie do ludzi i wiarę w ludzi" - dodała gwiazda.
Chociaż od całej sprawy wkrótce miną dwa lata, to aktorka nadal odczuwa jej skutki. W ostatnim wywiadzie przyznała, że nadal ponosi konsekwencje swoich słów. "Ta fala nienawiści, która się na mnie wylała. Oczywiście, osoby, które wylały na mnie tę falę, mówią do mnie: 'No, sama chciałaś. Powiedziałaś, co powiedziałaś, to teraz masz'" - przyznała w rozmowie z Pudelkiem.
"Z jednej strony to rozumiałam, bo biznes jest biznes, ale z drugiej czułam takie rozczarowanie, że się poddali tej propagandzie. Dla pieniędzy pozwolili na to, aby Polska dalej tak wyglądała. (...) Wszyscy się zamknęli i niestety tak to wyglądało i wygląda, że później też długo nie dostawałam kolejnych zleceń filmowych czy reklamowych. Jak się dowiedziałam 'chcieliby, ale boją się tej fali hejtu'. Każdy tak przymyka oczy i mówi 'nie ta, to inna'" - dodała.