Alicja Bachleda-Curuś: Jej ojciec nie chciał, by została aktorką. Jakie łączą ich relacje?
Alicja Bachleda-Curuś zyskała popularność dzięki roli uroczej Zosi w "Panu Tadeuszu". Chociaż w Polsce mogła liczyć na wiele propozycji, to postanowiła spełnić marzenie o karierze w Hollywood. Mogła przy tym liczyć na wsparcie rodziców. "Moi rodzice są wyjątkowi - zasługują absolutnie na wszystko, co najlepsze i od serca. Są parą, która jest dla mnie przykładem" - mówiła o nich w jednym z wywiadów.
Alicja Bachleda-Curuś od dzieciństwa była bardzo ambitna. Po raz pierwszy na scenie wystąpiła w wieku sześciu lat. Zaczynała od muzyki i udało jej się nawet zdobyć kilka nagród na festiwalach piosenek dziecięcych w Polsce i za granicą. Można ją było również zobaczyć w programie "Tęczowy Music Box". W 1999 roku młoda gwiazda nagrała singiel "Marzyć chcę", a dwa lata później pierwszą płytę "Klimat". W międzyczasie wystąpiła w ekranizacji "Pana Tadeusza" Andrzeja Wajdy, w której wcieliła się w rolę Zosi. Był to przełom w jej karierze.
Nie zaniedbała jednak wykształcenia. Alicja Bachleda-Curuś ukończyła krakowskie liceum z rozszerzonym językiem hiszpańskim oraz angielskim, ponadto uczyła się tańczyć w szkole baletowej. Poza tym chodziła do szkoły muzycznej. Jej poświęcenie i pasja szybko zaowocowały, bo już po kilku latach artystka zaczęła występować w teatrze muzycznym. Po ogólniaku postanowiła wyjechać do Stanów Zjednoczonych, gdzie uczyła się w nowojorskim Lee Strasberg Theatre and Film Institute.
Przyszła gwiazda urodziła się 12 maja 1983 roku. Jej rodzice pochodzą z Zakopanego, lecz aktorka od najmłodszych lat jest przyzwyczajona zarówno do życia w Polsce, jak i za granicą. Obecnie mieszka w Los Angeles, jednak pierwsze miesiące życia spędziła w Meksyku, gdzie pracował jej ojciec. Tadeusz Bachleda-Curuś ukończył studia inżynierskie, pracował za granicą, a także na Wydziale Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Jak pisze Plejada, jego majątek ponoć szacowano na 100 mln złotych. Pracował również w Ministerstwie Środowiska i w Najwyższej Izbie Kontroli.
Alicja Bachleda-Curuś oraz jej brat Tadeusz, otrzymali od rodziców ogrom miłości i ciepła oraz możliwość realizacji marzeń. "Kochali nas, wspierali i... wysoko ustawiali nam poprzeczkę. Z rodzinnego domu wyniosłam ideały i wartości, których mocno się trzymam. Bardzo wcześnie wyfrunęłam z gniazda, ale gdziekolwiek jestem, pamiętam, czego uczyli mnie rodzice" - wyznała aktorka w jednym z wywiadów.
Tadeusz Bachleda-Curuś nie chciał, żeby Alicja została artystką. Córkę z całych sił wspierała za to mama. To ona zapisała 7-letnią Alę do Muzycznego Teatru Dziecięcego w Krakowie, jeździła z nią na przeglądy i festiwale, cieszyła się z jej sukcesów. "Mąż tylko raz pojechał z nami. Ala zdobyła wtedy główną nagrodę. Popadł w euforię. Jak zaczął klaskać, to nie mógł skończyć, choć brawa dawno umilkły" - opowiadała Lidia Bachleda-Curuś "Przyjaciółce".
To ona przekonała męża, że rola w filmie Andrzeja Wajdy to wyróżnienie, coś, co może nigdy więcej się nie powtórzyć. Lidia Bachleda-Curuś pracowała wtedy w krakowskiej Wyższej Szkole Pedagogicznej, ale uznała, że musi osobiście dopilnować, by jej nastoletniej córki nie spotkała żadna krzywda na planie. Zrezygnowała z pracy i została menadżerką Alicji. Dziś aktorka z wdzięcznością mówi, że zawdzięcza rodzicom to, kim jest. "Czułam nad sobą parasol ochronny. Kierowali mną, stworzyli mi możliwość rozwoju i wierzyli we mnie, ale dbali, żeby po drodze do celów, jakie sobie stawiałam, nic złego mi się nie stało" - wyznała "Gali".
W 2012 roku rodzinę dotknęła tragedia. U Tadeusza Bachledy-Curuś zdiagnozowano białaczkę trzeciego stopnia. Mężczyzna cierpiał na nieuleczalną chorobę, a lekarze nie dawali mu szans. W wywiadzie dla portalu "i.pl" Adam Bachleda-Curuś, młodszy brat Tadeusza opowiedział o cudzie, jaki spotkał jego rodzinę.
"Przechodził chemioterapię, lekarze jednak nie dawali mu szans. Nie miał szans na przeszczep. Dałem mu wtedy relikwie św. Jana Pawła II i brat wyzdrowiał. Zbliża się teraz do 80. roku życia. Nawet profesor, który prowadził brata w tym ciężkim stanie, powiedział, że to był cud. I mogę zaświadczyć publicznie, że my w rodzinie doświadczyliśmy cudu z łaski św. Jana Pawła II" - wyznał.
Niedawno podcaście "Lucky Actors" wspominała swoje początki w branży. "Pojechałam [do USA - przyp. red.] zupełnie sama, ale podejrzewałam, że taka jest moja droga, że sama muszę ją odnaleźć i wydeptać" - mówiła aktorka. Swoją decyzję oznajmiła rodzinie podczas świąt Bożego Narodzenia. Jak wspomina, rodzice nie mogli jej wtedy wystarczająco pomóc - ich możliwości "były ograniczone w stosunku do Nowego Jorku".
Na początku Alicja Bachleda-Curuś zamieszkała u znajomych. Miała klucze, więc od razu po wylądowaniu w Nowym Jorku skierowała się do mieszkania. Niestety, nad ranem w progu pojawiła się para Francuzów. Oni też mieli się zatrzymać w tym lokum. Wtedy aktorka po raz pierwszy pomyślała, że to, co robi jest szalone. "Co ty robisz Alicja? Wyjeżdżasz z ciepłego, wspaniałego domu, tuż po świętach, po sylwestrze w górach i wyruszasz w takie zupełnie niepoznane jeszcze obszary i mało komfortowe, więc przez chwilę byłam bezdomna (...)" - mówiła w podcaście.
Obecnie jest jedną z niewielu osób z Polski, której udało się zaistnieć w USA. Aktorka pracuje w zagranicznych produkcjach i odnosi niemałe sukcesy. Na przestrzeni lat Alicja Bachleda-Curuś zagrała w takich filmach jak "Trade", "Ondine", "Polaris", "The Absinthe Drinkers", "Breathe", "Edge", "The American Side", "Dziewczyna ma kłopoty".
Rok temu Alicja Bachleda-Curuś obroniła pracę magisterką na wydziale historii sztuki Uniwersytetu Kalifornijskiego i rozpoczęła studia doktoranckie. "Tato wreszcie zadowolony" - napisała pod zdjęciem z dyplomem. "Z tej okazji jej rodzice zaprosili córkę na kolację. To dla nich wielka radość, a szczególnie dla jej taty Tadeusza, który jest geologiem i nie do końca był zadowolony z tego, że ukochana córeczka została aktorką. Marzył, że będzie miała konkretny zawód i doczekał się" - można było przeczytać w tygodniku "Na Żywo".