Alicja Bachleda-Curuś odziedziczyła talent po rodzicach. Za co jeszcze jest im wdzięczna?

Alicja Bachleda-Curuś, czyli niezapomniana Ania Bochenek z "Na dobre i na złe", miała niespełna 16 lat, gdy Andrzej Wajda wybrał ją do roli Zosi w "Panu Tadeuszu". Niewielu fanów aktorki wie, że o mały włos nie zagrałaby w ekranizacji epopei narodowej, bo jej ojciec uważał, że zamiast błąkać się po planie filmowym, powinna pojechać na wakacje nad morze. Na to, by jednak przyjęła ofertę mistrza Wajdy, uparła się za to mama Alicji.

Alicja Bachleda-Curuś po raz pierwszy stanęła przed kamerą, gdy miała 10 lat - w 1993 roku zagrała Basię w spektaklu telewizyjnym "Tajemnica szkolnego dzwonka". Zanim sześć lat później wcieliła się w Zosię w ekranizacji "Pana Tadeusza", miała już na swoim koncie udział w serialu "Syzyfowe prace" i filmie "Wrota Europy" oraz występy na licznych festiwalach i przeglądach dla młodych wokalistek i wokalistów.

Reklama

Jej ojciec, Tadeusz Bachleda-Curuś, członek słynnego zakopiańskiego rodu, góral z dziada pradziada, nie był zachwycony, gdy Ala postanowiła zostać najpierw piosenkarką, a później aktorką.

"Nie entuzjazmował się występami córki" - wspominała mama Alicji w rozmowie z "Przyjaciółką".

Alicja Bachleda-Curuś: Rodzice wysoko ustawiali jej poprzeczkę

Po tacie, który w czasie studiów był solistą w chórze krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej i śpiewał w zespole "Krakus", Alicja odziedziczyła wspaniały głos i niezwykłą wrażliwość muzyczną. Po mamie zaś - pięknej kobiecie, która w młodości tańczyła w balecie Uniwersytetu Jagiellońskiego "Słowianki" - dostała urodę i zdolności artystyczne. Państwo Lidia i Tadeusz Bachledowie-Curusiowie przede wszystkim dali swoim dzieciom, Ali i jej starszemu o sześć lat bratu Tadeuszowi, ogrom miłości i ciepła, zapewnili im cudowne dzieciństwo i zagwarantowali możliwość realizacji marzeń.

"Kochali nas, wspierali i... wysoko ustawiali nam poprzeczkę. Z rodzinnego domu wyniosłam ideały i wartości, których mocno się trzymam. Bardzo wcześnie wyfrunęłam z gniazda, ale gdziekolwiek jestem, pamiętam, czego uczyli mnie rodzice" - wyznała Alicja Bachleda-Curuś w wywiadzie.

Tadeusz Bachleda-Curuś nie chciał, żeby Alicja została artystką. Córkę z całych sił wspierała za to mama. To ona zapisała 7-letnią Alę do Muzycznego Teatru Dziecięcego w Krakowie, jeździła z nią na przeglądy i festiwale, cieszyła się z jej sukcesów.

"Mąż tylko raz pojechał z nami. Ala zdobyła wtedy główną nagrodę. Popadł w euforię. Jak zaczął klaskać, to nie mógł skończyć, choć brawa dawno umilkły" - opowiadała Lidia Bachleda-Curuś "Przyjaciółce".

Alicja Bachleda-Curuś: Mama zrezygnowała z pracy, żeby pilnować, by nikt nie zrobił jej krzywdy

Tadeusz Bachleda-Curuś pełnił funkcję podsekretarza stanu w Ministerstwie Ochrony Środowiska, gdy w 1999 roku jego córka wygrała casting do roli Zosi w "Panu Tadeuszu". Stwierdził, co Alicja potwierdziła później w wywiadzie, że ciężko pracowała przez cały rok, więc powinna odpoczywać nad morzem albo w górach, a nie wałęsać się po planie filmowym.

Żona przekonała go, że rola w filmie Andrzeja Wajdy to wyróżnienie, coś, co może nigdy więcej się nie powtórzyć. Lidia Bachleda-Curuś pracowała wtedy w krakowskiej Wyższej Szkole Pedagogicznej, ale uznała, że musi osobiście dopilnować, by jej nastoletniej córki nie spotkała żadna krzywda na planie. Zrezygnowała z pracy i została menadżerką Alicji.

"Mama często martwi się na zapas. Traktuje mnie jak dziecko i trzyma pod kloszem - żaliła się Ala na łamach "Halo" tuż przed premierą "Pana Tadeusza".

"Jest wspaniałym organizatorem, potrafi opanować i ogarnąć wszystko to, co się wokół mnie dzieje" - chwaliła z kolei mamę w rozmowie z "Na żywo".

Dziś z wdzięcznością mówi, że zawdzięcza rodzicom to, kim jest.

"Czułam nad sobą parasol ochronny. Kierowali mną, stworzyli mi możliwość rozwoju i wierzyli we mnie, ale dbali, żeby po drodze do celów, jakie sobie stawiałam, nic złego mi się nie stało" - wyznała "Gali".

Alicja Bachleda-Curuś: Święty Jan Paweł II uratował jej tatę. To był cud

Rodzice, gdy w 2005 roku Alicja wyruszyła na podbój Hollywood, początkowo byli przerażeni jej wyjazdem za ocean. Ojciec powiedział jej ponoć, że stać ją na dużo więcej, niż brylowanie na czerwonych dywanach w blasku fleszy. Radził, by na wszelki wypadek zdobyła jakiś "konkretny" zawód. Tak naprawdę bał się po prostu, że straci ją z oczu.

Rok temu Alicja Bachleda-Curuś obroniła pracę magisterką na wydziale historii sztuki Uniwersytetu Kalifornijskiego i rozpoczęła studia doktoranckie.

"Tato wreszcie zadowolony" - napisała na Instagramie pod zdjęciem z dyplomem.

Alicja była już mamą Henry'ego Tadeusza, gdy jej ojciec bardzo poważnie zachorował. Diagnoza nie pozostawiała złudzeń - białaczka III stopnia bez nadziei na uleczenie, bez nadziei na przeszczep.

"Przechodzi chemioterapię, lekarze nie dają mu szans" - informował media młodszy brat ojca Alicji, były burmistrz Zakopanego, Adam Bachleda-Curuś.

Cała rodzina modliła się o cud. Adam Bachleda-Curuś ofiarował bratu relikwie św. Jana Pawła II przywiezione przed laty z rodzinnej pielgrzymki do Watykanu. I stał się cud!

"Mogę publicznie zaświadczyć, że my w rodzinie doświadczyliśmy cudu z łaski św. Jana Pawła II" - powiedział stryj Ali, gdy jego brat niespodziewanie wyzdrowiał.

Miłość do Boga i przywiązanie do tradycji katolickich, które rodzice jej przekazali, są dla aktorki bardzo ważne. Właśnie nimi kieruje się, idąc przez życie. W Los Angeles, gdzie mieszka na co dzień, można ją od czasu do czasu spotkać modlącą się w polskim kościele pod wezwaniem Przenajświętszej Panienki Jasnogórskiej. Henry - dziś już 13-letni młodzieniec, często towarzyszy mamie. Alicja opublikowała nawet kiedyś na Instagramie zdjęcie syna maszerującego przez kościelną nawę z wielkanocnym koszyczkiem w dłoni.

Alicja Bachleda-Curuś: Lada moment stuknie jej czterdziestka

Alicja Bachleda-Curuś od lat ma swój dom w Kalifornii, ale nie wyobraża sobie, by w maju nie odwiedzić mieszkających w Krakowie rodziców. Dzień Matki zawsze spędza z mamą.

"Silna, wspaniała, niezatapialna. Jestem jej wdzięczna za wspieranie mnie radą kierowaną miłością i troską, za to, że poświęciła swoje marzenia, żeby moje mogły się spełnić" - mówi aktorka, która 12 maja będzie świętować swe 40. urodziny.

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Alicja Bachleda-Curuś
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy